Godzisz się, a nie chcesz? Mówisz „tak”, choć myślisz „nie”? Zostajesz w biurze po godzinach, mimo że na wieczór zaplanowałeś spotkanie z przyjacielem? Potulnością jednak nic nie zyskasz. Przestań przepraszać za to, że żyjesz. Kluczem do sukcesu jest rozwijanie asertywności.
Asertywność to bycie fair – zarówno wobec siebie jak i innych. Dzięki podejmowaniu asertywnych działań, dbasz o własną wartość, godność, dobre samopoczucie oraz o uczciwe traktowanie ciebie przez otoczenie. To fundamentalna sprawa dla każdego pracownika, który ma w planach karierę na szczeblu menedżerskim i wyższym – bo grzeczni chłopcy i potulne dziewczynki nie awansują. Tymczasem...
- Tymczasem asertywność wciąż pozostaje problemem. Od co najmniej kilku lat odmieniamy to słowo przez wszystkie przypadki, ale niewiele z tego wynika – stwierdza Bartłomiej Stolarczyk, trener, ekspert i bloger z dziedziny asertywności i rozwoju osobistego. Specjalista boleje nad tym, że każdego dnia ludzie nie szanują naszych praw. A my zwykle albo nic z tym nie robimy, albo też reagujemy złością, nienawiścią, chęcią odwetu. - Jest to sytuacja nagminna. Wystarczy przejechać się parę razy autobusem, kupić coś w sklepie, iść do kawiarni, a bez problemu natkniemy się na sytuacje, w których jedna osoba depcze prawa drugiej osoby – zauważa Stolarczyk.
Jeszcze gorzej jest w pracy, zwłaszcza jeśli nasz szef to tyran, typowy macho czy samiec alfa, który przez zarządzanie rozumie ciągłe krytykowanie podwładnych albo wręcz mieszania ich z błotem. Asertywność to nie chamstwo
Jak zatem można rozwijać swoje asertywne zachowania? - Ważne jest, by zrozumieć, że asertywność nie jest cechą charakteru, tylko zachowaniami. Charakter albo masz, albo nie. Natomiast asertywnie może zachować się każdy. Dlatego też ambitni pracownicy, którzy chcą awansować, powinni systematycznie trenować zachowania asertywne – tłumaczy Stolarczyk.
Czy rzeczywiście można się nauczyć odmawiania, swobodnego wyrażania własnej opinii, obrony przed krytyką i ciętej riposty? Specjalista przekonuje, że nie tylko można, ale trzeba. Najpierw jednak powinniśmy się pozbyć fałszywego mniemania, że jedni rodzą się z odwagą, siłą przebicia, potrafią walczyć o swoje, a inni są z natury płochliwi, a przez to skazani na ciągłe ustępowanie tyranom z drogi. Inny mit związany z asertywnością to przekonanie, że alternatywą dla niej jest agresja. - Są tacy, którzy chamstwem odpłacają za chamstwo, potrafią błysnąć knajackim językiem, walą prosto z mostu, ale nie tędy droga. Asertywność to coś pomiędzy uległością a agresją. Można postawić na swoim bez uciekania się do metod, które stosuje menedżer o dyktatorskich zapędach – przekonuje trener.
Masz wybór
Jak zdobyć pewność siebie w relacjach z osobami, które próbują wyładować na nas swoją złość, zachowują się napastliwe, narzucają swoje zdanie, rozkazują, szukają zaczepki, poniżają?
- Najlepiej zacząć od przeczytania dobrej książki na temat asertywności. Jest kilka takich na rynku, niedługo ukaże się także moja publikacja – mówi Bartłomiej Stolarczyk. Kolejnym krokiem może być obserwowanie ludzi dokoła. Jeśli powstanie jakieś napięcie między ludźmi, np. przełożony zruga podwładnego, a ten nie reaguje – albo wręcz przeciwnie, puszczają mu nerwy – zastanów się, co ty byś zrobił lub zrobiła, gdyby ta sytuacja przydarzyła się tobie. Sytuacji do analizy jest aż nadto.
I sprawa ostatnia. Wielu menedżerów lubi poniżać i budzić w podwładnych lęk, aby poczuć smak władzy. A wielu pracowników to akceptuje, by uciec od odpowiedzialności. Trzeba więc sobie odpowiedzieć na pytanie, czy aby nie odpowiada nam rola ofiary. Wbrew pozorom ma ona także zalety – nie wymaga walki z samym sobą, własną słabością, biernością czy nieśmiałością. Jednak ludzie tchórzliwi, chowający głowę w piasek i nabierający wodę w usta – nigdy, ale to nigdy nie awansują.
Mirosław Sikorski