Mówiono o nich aptekarze. Jak Bartłomiej M. i Radosław O. trzęśli zbrojeniowym gigantem

"Sprawdź to jeszcze z apteką", "potwierdź u aptekarzy", "czy apteka wie o tej umowie?" - takie korporacyjne zasady panowały w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Za czasów Antoniego Macierewicza wydatki promocyjne konsultowali Bartłomiej M. i Radosław O., dzisiejsi zatrzymani w aferze korupcyjnej.

Mówiono o nich aptekarze. Jak Bartłomiej M. i Radosław O. trzęśli zbrojeniowym gigantem
Źródło zdjęć: © East News | Stefan Maszewski/Reporter
Tomasz Molga

28.01.2019 | aktual.: 29.01.2019 10:41

Przezwisko "aptekarze" pasowało jak ulał. Radosław O. (były członek zarządu) rozpoczynał karierę w zbrojeniówce, będąc współwłaścicielem apteki Aronia w Łomiankach. Sprzedawcą w tej aptece był Bartłomiej M. (późniejszy szef gabinetu politycznego Macierewicza, na krótko członek rady nadzorczej PGZ). Zamiast kwalifikacji wystarczyła im dobra znajomość z szefem MON i działalność w Klubach Gazety Polskiej.

- Nie jestem zaskoczony zatrzymaniem. Śledztwo toczyło się od około roku. W spółkach grupy trwa wycinanie wszystkiego, co wcześniej wprowadził tu Antoni Macierewicz - mówi pracownik Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Opowiada jak aptekarski duet oplótł siecią powiązanych podmiotów spółkę. - Każdy wydatek promocyjny, ważniejszą decyzję należało uzgodnić z tzw. apteką. Radosławem O. lub Bartłomiejem M. Bez "uzgodnienia z apteką" nawet TVP nie mogła dostać pieniędzy za promocję PGZ w programie "Nasza armia" - dodaje rozmówca.

Obraz
© newseria.pl | WP

- Nawet gdy pod koniec 2016 roku Radosław O. stracił fotel wiceprezesa, wciąż kręcił się wokół spółki. Do czasu dymisji Macierewicza z rządu razem z Bartłomiejem M. nalegali na udział PGZ w różnych imprezach promocyjnych, targach, koncertach patriotycznych, promocji Wojsk Obrony Terytorialnej. Przekonywali, że tego życzy sobie minister - opowiada pracownik PGZ.

CBA na tropie ludzi Macierewicza

Kluczowe informacje związane zarzutami dla współpracowników ministra pochodzą z audytu, przeprowadzonego w PGZ po dymisji Macierewicza w styczniu 2018 r. Pierwszy opisał je tygodnik „Sieci”. PGZ "musiało" zostać sponsorem koncertu „Głos Wolności” z okazji obchodów 40. rocznicy powstania Komitetu Obrony Robotników. To dlatego, że założycielem KOR był Macierewicz. Na konto prywatnej firmy, związanej z organizatorami koncertu trafiło ponad 700 tys. zł. Rzekomo na szkolenia związane z odpowiedzialnością społeczną w biznesie. Akceptację kosztów wymusił sam Bartłomiej M., kiedy na krótko ulokowano go w radzie nadzorczej PGZ.

Inna umowa dotyczyła organizacji wystawy obronnej w Kielcach, która według CBA mogła w ogóle się nie odbyć. PGZ zaangażowała się również w targi Pro Defence w Ostródzie, będące promocją Wojsk Obrony Terytorialnej, spotkaniem patriotycznej młodzieży z klas wojskowych, a także firm produkujących uzbrojenie (pomysł Macierewicza). W tym wypadku CBA miała otrzymać informacje na temat powiązań towarzyskich pomiędzy szefem spółki, która organizowała wydarzenie, a Bartłomiejem M. i Radosławem O. Co ciekawe, po odejściu Macierewicza z MON targi już się odbyły.

"Zarząd PGZ S.A. wprowadza zmiany, które mają zapobiegać nadużyciom i nieprawidłowościom. Wdrażany jest kompleksowy system bezpieczeństwa i zapobiegania stratom, obejmujący wszystkie podmioty Grupy Kapitałowej PGZ - komentuje spółka zatrzymania swoich byłych pracowników.

Były poseł organizował lobbing. Do 30 tys. za spotkanie z politykiem

Jednym z zatrzymanych jest Mariusz Antoni K., były poseł PiS, wiceprzewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej. Jego kariera załamała się po tzw. "aferze madryckiej". Był jednym z trójki polityków, którzy wraz żonami wybrali się w podróż służbową do Madrytu. Choć polecieli tam tanimi liniami lotniczymi, to wyjazd rozliczyli jako delegację prywatnymi autami. Powód? Więcej kosztów zwracała kancelaria Sejmu.

Po rozstaniu z polityką, Mariusz Antoni K. założył firmę lobbingową Warszawskie Centrum Legislacyjne. Znowu trafił na celownik dziennikarzy. Oferował spotkania z ważnymi politykami. "Gazeta Wrocławska" i "Superwizjer TVN" ujawniły cennik. Zainteresowany spotkaniem musiałby wyłożyć od 5 do 30 tysięcy złotych za okazję rozmowy z politykiem. Na legalny lobbing widocznie nie było jednak wielu chętnych. Jak sprawdziliśmy przez cały 2017 rok spółka byłego posła nie odnotowała złotówki przychodu.

Śledztwo, na podstawie materiałów CBA prowadzi Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu. Jej rzecznik, prokurator Andrzej Dubiel poinformował WP, że równocześnie z zatrzymaniem 6 osób dokonano przeszukań w 30 lokalizacjach. Zarzuty dotyczą "doprowadzenia Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)