"Mówił, że nazywa się Andrzej Duda". Świadkowie o incydencie przed Pałacem Prezydenckim
Ze względu na badania psychiatryczne policja nie może przesłuchać 36-latka, który autem wjechał w bramę Pałacu Prezydenckiego. Mundurowi czekają na wyniki badań krwi, bo to, co mężczyzna krzyczał po zatrzymaniu może wskazywać na zażycie narkotyków.
23.01.2019 | aktual.: 25.03.2022 12:29
Kierowca golfa został przewieziony do szpitala psychiatrycznego przy ul. Nowowiejskiej - podaje wyborcza.pl. 36-latek pozostaje pod obserwacją i na razie lekarze nie zdecydowali o zgodzie na przesłuchanie.
- Cały czas pracujemy nad wyjaśnieniem tej sprawy - mówi Wirtualnej Polsce kom. Jarosław Florczak z Komendy Stołecznej Policji, wyjaśniając, że wciąż nie ma wyników badań toksykologicznych krwi mężczyzny. Tuż po zatrzymaniu służby informowały, że z mężczyzną "nie było kontaktu", a nieoficjalnie mundurowi mówili o możliwości zażycia przez kierowcę golfa dopalaczy lub narkotyków.
Potwierdzać mogą to relacje świadków incydentów, z których wynika, że 35-latek nie zachowywał się racjonalnie. Wykrzykiwał, że mieszka w Pałacu Prezydenckim i nazywa się Andrzej Duda. Wcześniej "Super Express" podawał, że mężczyzna opluł ratowników medycznych.
Służby prasowe stołecznej policji informują, że auto zostało przeszukane, ale nie było w nim podejrzanego. Do tej pory 36-latek nie miał kłopotów z prawem, nie licząc kilku wykroczeń drogowych.
Pościg i auto na zapadni
Wszystko rozpoczęło się ok. godz. 13:40 we wtorek na ul. Focha. 36-latek jechał volkswagenem golfem pod prąd i potrącił policjanta, który chciał go zatrzymać.
Uciekając, mężczyzna wjechał przed Pałac Prezydencki, zerwał łańcuch ogrodzenia i zatrzymał się na zaporze bezpieczeństwa. Został zatrzymany przez policję i funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa.
Potrącony policjant z urazem biodra trafił do szpitala.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl