Bloomberg: Kreml sparaliżowany strachem po ataku na bombowce
Uderzenie Ukrainy na bazy rosyjskich bombowców strategicznych, przeprowadzone w niedzielne popołudnie, zszokowało Moskwę, wywołując wśród kremlowskich urzędników gorzkie poczucie niepokoju z powodu podatności sił jądrowych – informuje Bloomberg, powołując się na źródła zaznajomione z sytuacją.
Według jednego z rozmówców agencji, zbliżonego do Kremla, w wyniku ataku siły zbrojne straciły około 10 samolotów, które uważano za dobrze zabezpieczone przed atakami, ponieważ stacjonowały w głębi kraju.
Rozbieżność dotycząca zniszczonych maszyn
Analitycy OSINT ocenili straty Rosji na 13–15 maszyn; liczbę 13 zniszczonych bombowców podał również prorosyjski kanał wojskowy "Rybar".
Łącznie – według Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI) – Rosja posiada 55 bombowców strategicznych Tu-95 i Tu-160 o zasięgu ponad 10 tys. km, a także 60 Tu-22M3, które mają zasięg do 6,5 tys. km i zaliczane są do taktycznych nosicieli broni jądrowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Akcja "Pajęczyna" Ukrainy. Nagrania z ataków na lotniska w Rosji
Kreml milczy od 48 godzin
Tym samym Siłom Zbrojnym Ukrainy udało się wyeliminować do 10 proc. rosyjskiego lotnictwa strategicznego. Niemniej jednak operacja Kijowa nie wpłynie istotnie na potencjał nuklearny Rosji – twierdzą źródła Bloomberga zbliżone do Kremla i Ministerstwa Obrony. Główna część rosyjskich głowic znajduje się bowiem na rakietach bazowania lądowego i morskiego – łącznie 567 jednostek, według danych SIPRI.
Atak nie wpłynie także na zdolność Moskwy do przeprowadzania uderzeń na Ukrainę, ponieważ w tym celu wykorzystywana jest ograniczona liczba samolotów – twierdzą rozmówcy Bloomberga.
Niemniej jednak efekt ataku jest "dość dotkliwy i nieprzyjemny" – stwierdził Dmitrij Stefanowicz, analityk z Centrum Bezpieczeństwa Międzynarodowego MGIMO. Choć od ataku minęło już ponad 48 godzin, nie skomentowali go ani prezydent Władimir Putin, ani Kreml.
"Zaniemówił" również zazwyczaj wylewny wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew, który jeszcze pod koniec maja dwukrotnie groził Kijowowi i Zachodowi wojną nuklearną. Milczą także deputowani Dumy, a rosyjskie Ministerstwo Obrony ograniczyło się do lakonicznego komunikatu, przyznając jedynie "zapłon kilku jednostek sprzętu".
Według Dana Lomasa, eksperta ds. wywiadu i bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Nottingham, skutkiem operacji Sił Zbrojnych Ukrainy będzie wzrost paranoi wśród rosyjskich służb specjalnych.
Paranoja rosyjskich służb narasta
– Ukraińskie służby dysponują umiejętnościami, determinacją i – co najważniejsze – zdolnością do przeprowadzania uderzeń na całym terytorium Rosji. Ich rosnące sukcesy tylko nasilają tę paranoję. Co wydarzy się dalej? Jak mogą prowadzić operacje w Rosji, kompromitując FSB i inne organy bezpieczeństwa wewnętrznego? Ta paranoja narasta kropla po kropli i trudno będzie ją w dłuższej perspektywie przezwyciężyć – powiedział Lomas dla The Moscow Times.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy w niedzielę obrała za cel bazy lotnicze, na których stacjonowało rosyjskie lotnictwo strategiczne. W ramach operacji "Pajęczyna" zniszczonych zostało 41 maszyn, w tym samoloty A-50, Tu-95, Tu-22 M3 oraz Tu-160. Eksperci nie mają wątpliwości, że ukraiński nalot był "najbardziej imponującą i skuteczną operacją całej wojny".