Morawiecki wyszedł z prokuratury. "Odmówiłem składania wyjaśnień"
Mateusz Morawiecki po wyjściu z Prokuratury Okręgowej w Warszawie przekazał, że "odmówił składania wyjaśnień". - Jak dostanę akta i będę mógł się z nimi zapoznać, to niezwłocznie przystąpię do następnych czynności - mówił też były premier.
Były premier Mateusz Morawiecki stawił się w czwartek w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Jak poinformował po wyjściu tuż przed godz. 12, "odmówił składania wyjaśnień". Dodał, że kiedy zapozna się z aktami, "niezwłocznie przystąpi do następnych czynności".
Na pytanie o to, czy usłyszał zarzuty w sprawie wyborów korespondencyjnych z 2020 r. odpowiedział, że oczywiście. - Tutaj państwo postąpili zgodnie z procedurą i przedstawili mi zarzuty - stwierdził.
Rozmowę z mediami były premier zakończył stwierdzeniem: "proszę mnie nie ciągnąć za język, bo ja nie wiem dokładnie, co zgodnie z procedurą mogę powiedzieć". Gdy wyszedł na zewnątrz, powitały go kolejne okrzyki zwolenników, którzy skandowali: "Mateusz".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Warsaw Shore". Burza po transmisji w TV Republika
Chwilę potem wypowiedzi mediom udzielił rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Piotr Antoni Skiba, który przekazał, że "dziś odbyły się czynności z panem Mateuszem Morawieckim". - Czynności procesowe polegały na ogłoszeniu zarzutu postawionego w oparciu o analizę materiału dowodowego dot. sprawy organizacji wyborów kopertowych w 2020 roku.
- Zarzut ten dotyczy przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków urzędniczych ws. organizacji wyborów korespondencyjnych - dodał prokurator, podkreślając, że Morawiecki nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu.
- Podejrzany był w obecności dwóch obrońców, skorzystał ze swoich uprawnień, odmówił składania wyjaśnień, odpowiadania na pytania. Nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Złożył wnioski o zapoznanie się z materiałem dowodowym w tej sprawie i wyraził chęć ustosunkowania się do zarzutów po uzyskaniu uzasadnienia tych zarzutów oraz po zapoznaniu się z materiałami tego postępowania - powiedział prok. Skiba dziennikarzom.
"Jeszcze raz bym podjął taką samą decyzję"
Wcześniej, przed wejściem do prokuratury, były szef rządu wrócił w swojej wypowiedzi do czasów pandemii COVID-19, którą nazwał "strasznym czasem", o którym "za szybko zapomnieliśmy". - I w tamtym czasie trzeba było podejmować odważne decyzje i nie bałem się podejmować takich decyzji, które wypełniały konstytucję - mówił.
- Dzisiaj jestem ścigany za wolę organizacji wyborów prezydenckich - stwierdził też, dodając, że "realizacja wyborów była jego obowiązkiem". - I gdybym miał jeszcze raz podejmować decyzję, czy zlecać prace przygotowawcze do realizacji wyborów, to bym jeszcze raz taką samą decyzję podjął - powiedział, na co rozległy się brawa i okrzyki "dziękujemy" ze strony zgromadzonych działaczy PiS-u.
Czytaj też: