Mołdawia. Nowy cel Putina? "Wygląda to na straszenie, Rosja nie ma już sił"
Według brytyjskiego dziennika "The Times", rosyjskie władze miały zaplanować atak na Mołdawię, według tzw. donbaskiego scenariusza. Inwazja miałaby nastąpić około 9 maja, kiedy to w Rosji obchodzony jest Dzień Zwycięstwa i zostać przeprowadzona z Naddniestrza. – Wygląda to bardziej jako groźba i straszenie na wewnętrzny użytek. Rosjanie nie mają odpowiednich sił. A Naddniestrze jest w zbyt dobrych relacjach z Mołdawią, żeby z nią walczyć – mówi WP Mariusz Marszałkowski, ekspert portalu BiznesAlert.pl.
Według cytowanych przez "The Times" ukraińskich źródeł wywiadowczych, istnieje "szereg przesłanek", które wskazują, że w bliskiej perspektywie może dojść do ataku na to byłe radzieckie państwo, w którego armii służy zaledwie ponad trzy tys. żołnierzy. Jednocześnie dziennik podkreśla, że Rosja może nie mieć wystarczających możliwości, by bezpiecznie pokonać tę trasę bez ryzyka zestrzelenia jej samolotów w rejonie Odessy przez ukraińską obronę przeciwlotniczą. Ponadto, aby przerzucić amunicję i wojsko, Rosja musiałaby stworzyć korytarz lądowy, napotykając na zaciekły opór sił ukraińskich, z tymczasowo okupowanego Chersonia przez część obwodów mikołajowskiego i odeskiego.
Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu, w separatystycznej republice Naddniestrza, rządzonej przez prorosyjski reżim i wspierany przez wojska Moskwy, miały miejsce trzy incydenty: uderzenie w budynek Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego w Tyraspolu, w jednostkę wojskową w pobliżu wsi Parcani oraz w wieżę ośrodka radiowo-telewizyjnego w pobliżu wsi Majak.
Ukraiński wywiad wojskowy w Kijowie oskarżył Rosję o próbę wywołania paniki poprzez te prowokacje. Według oświadczenia, wojska stacjonujące w Naddniestrzu mogą próbować zaatakować Ukrainę w kierunku Odessy. W oświadczeniu opublikowanym przez Kijów przywołano wypowiedź rosyjskiego dowódcy, który w ubiegły piątek otwarcie mówił o tym, że Moskwa chce objąć kontrolą całą południową Ukrainę, aż po Naddniestrze.
Sytuacja w Naddniestrzu napięta. "Ludzie wyjechali, wpadli w panikę"
Jak mówi Wirtualnej Polsce prezes Towarzystwa Polskiej Kultury "Jasna Góra" Natalia Siniawska, mieszkająca na co dzień w Tyraspolu, stolicy Naddniestrza, od tamtej pory wyczuwalna jest napięta sytuacja.
- Dużo ludzi wyjechało z Naddniestrza. Po tym, jak poziom "alarmu terrorystycznego" został podniesiony do czerwonego, sporo osób wpadło w panikę. Ci, którzy zostali, mają nadzieję, że będzie pokój i do żadnych walk nie dojdzie. Staramy się być odporni psychicznie. Kto miał wyjechać, ten wyjechał. Ten, kto ma sporo obowiązków służbowych, został. Do Naddniestrza trafiło 30 tys. uchodźców z Ukrainy. Dla nas to bardzo duża liczba, biorąc pod uwagę możliwości gospodarcze regionu – mówi w rozmowie z WP Siniawska.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Na terenie Naddniestrza od początku lat 90. po dziś dzień znajdują się oddziały wojsk rosyjskich – obecnie to około 1500 osób. W związku z tym region jest od zawsze pewnym punktem zapalnym, który z jednej strony destabilizuje sytuację w Mołdawii, a z drugiej, leżąc na granicy z Ukrainą, może stanowić zarzewie destabilizacji również w tym kraju.
Jak ujawnił w rozmowie z Wirtualną Polską Jakub Pieńkowski, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, Mołdawia ma maksymalnie cztery tys. żołnierzy. - To armia bez czołgów, bez broni przeciwlotniczej, bez nowoczesnej broni przeciwpancernej, bez lotnictwa. Do tego trzeba doliczyć 10 tys. karabinierów, czyli dawne wojska wewnętrzne, i to wszystko. (...) Ta armia nie jest zdolna, by obronić swój kraj, nie mówiąc już o próbach odzyskania Naddniestrza. O ile siły rosyjskie w Naddniestrzu są zbyt słabe, by zaatakować Ukrainę, to przeciwko Mołdawii najprawdopodobniej bez większego trudu daliby radę - mówił Pieńkowski.
Zdaniem Mariusza Marszałkowskiego, eksperta BiznesAlert.pl, taki scenariusz – ze względu na relacje między Mołdawią a Nadniestrzem – raczej nie zostanie zrealizowany.
- Naddniestrze jest najdłużej funkcjonującym parapaństwem w bloku postsowieckim. I co ciekawe, jest takim tworem, które mimo wszystkich wrogości ma dobre relacje z Mołdawią. Mimo iż są różnymi bytami, to wspólnie funkcjonują. Można swobodnie przejeżdżać przez granicę, nie ma wśród mieszkańców otwartej wrogości. To funkcjonuje od lat. W Mołdawii są zadowoleni, że nie mają prorosyjskich wpływów, a w Naddniestrzu, że nie mają u siebie wpływów zachodnich – mówi WP Marszałkowski z BiznesAlert.pl
Jego zdaniem, rosyjskie wojska z Naddniestrza mogłyby zaatakować ukraińskie wojska.
- Wynikałoby to bardziej z kwestii taktycznych czy strategicznych, żeby odciągnąć uwagę ukraińskiej armii i skupić ją na kolejnym froncie. Rosjanom nie idzie tak dobrze w Donbasie czy w rejonie Chersonia, jak przewidywali. Gdyby otwarto front w Naddniestrzu, oznaczałoby to dla Ukrainy rozproszenie sił, które są potrzebne w Donbasie. W Naddniestrzu jednak nie chcą umierać za wojnę w Ukrainie – mówi nasz rozmówca.
"Bardziej straszenie niż realna groźba"
Według Marszałkowskiego, Rosjanie nie podejmą się ataku na Mołdawię.
- Jakiś czas temu wiceszef rosyjskiego Centralnego Okręgu Wojskowego powiedział, że celem rosyjskiej operacji jest "wyrąbanie korytarza do Mołdawii" i pozbawienie Ukrainy dostępu do morza. Brzmiało to bardziej jak straszenie niż realna groźba, bowiem Rosjanie nie mają już odpowiednich sił. To ma siać ferment na użytek wewnętrzny i budować strach, a z drugiej strony "rozkojarzyć" Ukraińców. Liczą się realne ruchy. Rosjanie próbowali zająć Odessę, ale nawet nie zdobyli Mikołajewa – przypomina Marszałkowski.
Zobacz też: Szpica Ukrainy. Ekspert o ukrytych siłach Ukraińców
Według brytyjskiego "The Times", gdyby jednak scenariusz z zajęciem Mołdawii się spełnił, otworzyłby się nowy front, który będzie egzystencjalnym zagrożeniem dla Ukrainy, ponieważ wtedy rosyjska armia mogłaby zaatakować Ukrainę od zachodu, w tym czarnomorski port w Odessie.
Zdaniem brytyjskich analityków Rosja, realizując ten scenariusz, chce osiągnąć trzy cele. Odciągnąć część sił ukraińskich na południowo-zachodnią flankę, osłabić proeuropejską politykę rządu mołdawskiego oraz zastraszyć Zachód, sugerując, że wsparcie dla Ukrainy może doprowadzić do dalszej destabilizacji w regionie, w tym na Bałkanach.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski