Czerwony alert w Naddniestrzu. Ludzie rzucili się do wyjazdu
Poziom "alarmu terrorystycznego" w separatystycznym Naddniestrzu został podniesiony do czerwonego w związku z trzema atakami. Potwierdziła je Rada Bezpieczeństwa prorosyjskiego regionu. O podwyższeniu alertu poinformowały służby Wadima Krasnosielskiego, przywódcy zbuntowanego regionu Mołdawii. Na przejściach z Mołdawią utworzyły się korki.
Wiele informacji traktujących o rzekomych atakach i agresji ze strony ukraińskiej, które podają rosyjskie media, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
"Odnotowano trzy fakty: uderzenie w budynek Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego w Tyraspolu, w jednostkę wojskową w pobliżu wsi Parcani oraz w wieże ośrodka radiowo-telewizyjnego w pobliżu wsi Majak" - poinformowała służba prasowa przywódcy separatystycznego regionu, cytowana przez rosyjską agencję TASS.
Poziom zagrożenia został uznany przez członków Rady Bezpieczeństwa za krytyczny. Podjęto decyzję o wprowadzeniu czerwonego poziomu zagrożenia terrorystycznego, przewidującego dodatkowe środki bezpieczeństwa. W związku z podniesieniem alertu część szkół w Naddniestrzu została przeniesiona w tryb pracy zdalnej.
"Do końca roku szkolnego miejskie placówki oświatowe zostały przeniesione w tryb nauczania na odległość" - poinformowały służby prasowe Krasnosielskiego.
Władze w Kiszyniowie stwierdziły, że nie wiadomo, kto strzelał. Była to jednak według nich ewidentna prowokacja mająca na celu zdestabilizowanie sytuacji w rejonie. W związku z incydentami w Naddniestrzu prezydent Mołdawii Maia Sandu zwołała pilne posiedzenie Najwyższej Rady Bezpieczeństwa.
Na granicy między Mołdawią a Naddniestrzem utworzyły się kolejki ludzi próbujących wydostać się z separatystycznego regionu.
Ukraińcy oskarżają Moskwę. Kreml "uważnie obserwuje"
Ukraiński wywiad wojskowy w Kijowie oskarżył Rosję o próbę wywołania paniki poprzez tę prowokację. Według oświadczenia, wojska stacjonujące w Naddniestrzu mogą próbować zaatakować Ukrainę w kierunku Odessy. W oświadczeniu opublikowanym przez Kijów przywołano wypowiedź rosyjskiego dowódcy, który w ubiegły piątek otwarcie mówił o tym, że Moskwa chce objąć kontrolą całą południową Ukrainę, aż po Naddniestrze.
W imieniu Kremla głos w sprawie wydarzeń w separatystycznej republice zabrał Dimitrij Pieskow, który powiedział, że Moskwa obserwuje sytuację. - Bardzo uważnie przyglądamy się rozwojowi sytuacji w Naddniestrzu. Z pewnością wiadomości, które stamtąd napływają, budzą niepokój - powiedział rzecznik Kremla.
Naddniestrze to nieuznawany na arenie międzynarodowej separatystyczny region Mołdawii. Od lat 90. XX wieku jest ona zarządzana przez prorosyjski reżim i wspierana przez wojska Moskwy.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski
Zobacz też: Ekspert o działaniu Putina. "On chce być carem zwycięskim"