PiS chwyta się ostatniej deski przed wyborami. Wszyscy byli zdziwieni
Gdy na warszawskich ulicach szedł marsz zorganizowany przez opozycję, w katowickim Spodku swoją konwencję miało PiS. Z ust liderów obozu rządzącego doszło tam do licznych ataków na KO, a także do publikacji szokującego spotu. - Tylko na to możemy liczyć w wydaniu PiS - komentuje dla WP politolożka Renata Mieńkowska-Norkiene.
W południe w katowickim Spodku odbyła się konwencja PiS z udziałem prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego. Hasłem przewodnim konwencji jest "Bezpieczna Polska". Jak twierdzili politycy partii rządzącej, wydarzenie miało mieć charakter mobilizacyjny na ostatniej prostej przed wyborami.
Szokujące było to, że na konwencji zaprezentowano nagranie pełne nieocenzurowanych przekleństw. Na filmie pokazano m.in. wulgarną wypowiedź Andrzeja Seweryna, który w ostrych słowach wypowiadał się o Jarosławie Kaczyńskim. Wszystko miało na celu ukazanie negatywnej twarzy Koalicji Obywatelskiej.
- 15 października na stole będą leżeć dwie wizje naszej ojczyzny: polska wizja Jarosława Kaczyńskiego i niemiecka wizja Donalda Tuska. To jest ten wybór, czy chcemy, żeby Polska była rządzona przez politycznego męża stanu Jarosława Kaczyńskiego, czy przez politycznego męża Angeli Merkel - mówił podczas wystąpienia premier Morawiecki. Nazwał też swoich politycznych oponentów "dyletantami, patałachami i gamoniami"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Tylko na to możemy liczyć w wydaniu PiS"
Politolożka Renata Mieńkowska-Norkiene w rozmowie z Wirtualną Polską zwraca uwagę na to, jak pokazywano - poza mediami publicznymi - warszawski marsz i konwencję w Katowicach.
- Jeden obrazek to słońce w Warszawie, białe koszule. Drugi to ciemna hala katowickiego Spodka - ocenia.
I dodaje, że atak PiS na Koalicję Obywatelską był do przewidzenia. - Jedynie jad, hejt, mowa nienawiści - tylko na to możemy liczyć w wydaniu Prawa i Sprawiedliwości - mówi.
"PiS musi walić w te same tony, cały czas"
Politolożka ocenia, że - paradoksalnie - choć wydawało się, że to są wybory skazane wyłącznie na polaryzację i mobilizację własnych betonowych elektoratów, Donald Tusk postawił wszystko na jedną kartę i wyszedł do niezdecydowanych. - Uznał, że ich i tych, którzy nie chcą iść na wybory, jest za dużo, by po nich nie sięgnąć - podkreśla.
- Jego retoryka była mocno pojednawcza, niepolaryzująca. Natomiast PiS, które walczy o swój betonowy elektorat, którego powinno mu wystarczyć, poszedł w polaryzację. Nie może liczyć na żaden nowy elektorat, więc obóz rządzący idzie po jedno - po stałych wyborców. Tym bardziej, że władze nie mają żadnych nowych pomysłów rozdawniczych - ocenia Mieńkowska-Norkiene.
Jak podkreśla, to właśnie dlatego "Prawo i Sprawiedliwość musi walić w te same tony cały czas". - Pojednawczy ton Tuska i Rafała Trzaskowskiego stanowi teraz tak duży kontrast wobec tego, co działo się na konwencji PiS - dodaje.
"Paradoksalnie PiS może ich zniechęcić"
- Wiemy, że ten niebetonowy elektorat PiS ogląda różne media. Jest zdecydowany głosować na PiS, bo nic atrakcyjnego z innych źródeł nie dostanie. To nie jest elektorat, który może liczyć, że coś da mu Lewica albo Tusk czy Trzecia Droga. Może ewentualnie Konfederacja, ale niekoniecznie - podkreśla rozmówczyni WP.
I dodaje: - Dla "cynicznego elektoratu", który głosuje na PiS ze względu na transfery, obrazek pisowców wykrzykujących różne hasła, pokazujących okropny spot, nie mieści się w ich pojęciu, jak kraj powinien wyglądać.
- Paradoksalnie PiS może ich zniechęcić - podkreśla Renata Mieńkowska-Norkiene.
"Taka jest rola konkurentów"
Elżbieta Jakubiak, była szefowa gabinetu politycznego Lecha Kaczyńskiego, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że to, co pokazało Prawo i Sprawiedliwość było swoistą przeciwwagą. - Dziś był marsz w Warszawie, więc trzeba było jakoś na to odpowiedzieć. Taka jest rola konkurentów - wzajemnie osłabiają swoje pozycje - przekonuje.
- Widać, że konkurentem PiS w tych wyborach nie stała się żadna inna partia, tylko Koalicja Obywatelska. Reszta - w wyścigu o pierwsze miejsce - nie ma pewnie większego znaczenia. Atakuje się najsilniejszego - podkreśla rozmówczyni Wirtualnej Polski.
I zaznacza, że Koalicja Obywatelska też atakowała PiS. - Taka jest rola sztabów wyborczych w kampanii, by umniejszać konkurentom - dodaje.
"Nie toczy się merytoryczna debata"
Jakubiak zaznacza, że w jej ocenie te ataki utrzymają się już do końca kampanii. - Trzecia Droga słabnie sondażowo, podobnie Konfederacja, więc widać, że rozgrywka toczy się pomiędzy dwoma największymi ugrupowaniami. I do końca będzie właśnie tak - dodaje ekspertka.
Jak mówi, sztaby będą wskazywać na wszelkie słabości - i te potencjalne, i te prawdziwe. - Nie toczy się merytoryczna debata, wszystko skupia się na zwarciu - podkreśla.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski