Uderzenie, jakiego jeszcze nie było. Będzie przełom w Ukrainie?
Ukraińska armia oficjalnie ich nie posiada. Jednak pociski ATACMS już sieją zniszczenie na rosyjskich lotniskach. Armia Władimira Putina będzie musiała odsunąć swoje samoloty i śmigłowce jeszcze dalej od linii frontu.
22.10.2023 | aktual.: 17.01.2024 15:55
NATO bardzo długo nie chciało przekazać pocisków rakietowych dalekiego zasięgu dla systemów M270 MLRS i M142 HIMARS. Dotychczas Amerykanie dostarczali kierowane pociski rakietowe M30A1 GMLRS-AW i M31A2 GMLRS-U o zasięgu do 84 km. Pozwalało to Ukrainie atakować cele na Krymie i bezpośrednim zapleczu frontu. W planach są dopiero dostawy artyleryjskiej amunicji precyzyjnej GLSDB o deklarowanym zasięgu do 150 km.
Obawy o eskalację konfliktu
Przez długi czas amerykańska administracja odmawiała przekazania pocisków dalekiego zasięgu ATACMS, bojąc się, że spowoduje to eskalację konfliktu. Jednak w lipcu tego roku doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan poinformował, że pojawiła się możliwość ich przekazania. Stało się to po dostarczeniu przez Wielką Brytanię i Francję pocisków Storm Shadow i SCALP-EG.
Oficjalnie pociski ATACMS nie znalazły się na liście sprzętu przekazanego Ukrainie przez USA. Choć mogły się ukrywać pod punktem: "dodatkowa kierowana amunicja rakietowa GMLRS do wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych M142 HIMARS". Do momentu ataku w nocy z 16 na 17 października na lotniska w okupowanym Berdiańsku i Ługańsku nic nie wskazywało, że pociski trafiły na wschód.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nocny atak na rosyjskie bazy
We wtorek, 17 października, Dowództwo Sił Zbrojnych Ukrainy przekazało w krótkim komunikacie, że przeprowadzono skuteczne uderzenia na "dwie bazy lotnicze rosyjskich sił okupacyjnych, gdzie rozmieszczone były śmigłowce i inne wyposażenie wojskowe, jak również personel rosyjskich sił zbrojnych".
Ukraina poinformowała następnie, że na bazę lotniczą w Berdiańsku spadły cztery pociski. Zniszczono co najmniej dwa śmigłowce na ziemi, samobieżny system artyleryjski i magazyn amunicji.
W sieci zaczęły też krążyć zdjęcia satelitarne, na podstawie których można było stwierdzić, że w obu bazach - Berdiańsku i Ługańsku - zniszczono co najmniej dziewięć śmigłowców, samobieżny system przeciwlotniczy Pancyr-S1 i uszkodzono pas startowy oraz stojanki.
Potężna broń
Tuż po ataku pojawiły się pierwsze doniesienia, że na bazy mogły spaść pociski ATACMS. Opublikowane zostały fotografie niewybuchu subamunicji kasetowej M74 APAM, która służy do niszczenia siły żywej i lekko opancerzonych celów - ciężarówek, składów materiałów czy statków powietrznych na stojankach.
Tego typu subamunicja jest wykorzystywana wyłącznie przez pociski balistyczne MGM-140 ATACMS Block 1/M39 o zasięgu, odpowiednio, od 25 do 165 km lub MGM-140 ATACMS Block 1A/M39A o zasięgu od 70 do 300 km.
Każda głowica zawiera 300 podpocisków. Asymetryczna konstrukcja obudowy ładunku zapewnia obrót elementu wyzwalającego podczas wyrzucenia go z pocisku. Gdy tylko prędkość obrotowa osiągnie 2400 obr./min, włącza się jego zapalnik. Setki M74, spadających niemal jednocześnie, tworzą chmurę eksplozji o średnicy zależnej od wysokości zwolnienia subamunicji.
Problem dla Rosji?
Już 2 października w rosyjskim serwisie topwar.ru pojawił się artykuł "ATACMS: duży problem dla Rosji czy nie?". Autor, Roman Skomorochow, zauważył, że "chociaż systemy (S-300 i S-400 - przyp. red.) rakiet ziemia-powietrze mają pewne możliwości w zakresie obrony przeciwrakietowej, ATACMS jest celem trudnym do szybkiego zniszczenia".
"Gdyby rakiety kompleksu zostały użyte w ramach ataku warstwowego, byłoby to jeszcze trudniejsze nawet w przypadku tak zaawansowanych rakiet, jak S-400" - można było przeczytać.
"Biorąc pod uwagę, że nawet po sześciu miesiącach ataków na naszych lotniskach i w portach nie ma zwyczaju rozpraszania okrętów i samolotów, to oczywiste jest, że szkody będą dość znaczne" - zauważono.
Wystarczyły dwa tygodnie i słowa analityka sprawdziły się. Przed Rosjanami wyrósł kolejny problem.
W grudniu 2022 roku, ze względu na ataki bezzałogowców, Rosjanie musieli wycofać swoje bombowce strategiczne z bazy Engels-2. Podobnie stało się w Diagilewie, skąd ewakuowano wszystkie Tu-22M3, łącznie ze zniszczonym egzemplarzem, któremu pocisk urwał ogon. Od tamtej pory wracają do swoich baz tylko po to, aby podwiesić uzbrojenie. Jest to dla Rosjan duży problem, ponieważ jedynie te dwie bazy posiadają wyposażenie niezbędne do obsługi ciężkich bombowców.
Teraz podobny problem armia Putina może mieć w bazach frontowych. Ze względu na zagrożenie atakiem żołnierze będą musieli wycofać śmigłowce bojowe poza zasięg ukraińskich pocisków. Będzie to dla nich problematyczne ze względów logistycznych. Śmigłowce i tak będą musiały lądować w bazach frontowych, aby uzupełnić paliwo czy podwiesić uzbrojenie.
Znów jak kaczki?
Oczywiście, Rosjanie mogą zaryzykować pozostawienie statków powietrznych w bazach w pobliżu frontu. Już tak przecież robili. Ukraińcy dzięki temu regularnie niszczyli śmigłowce na lotnisku w Czornobajiwce pod Chersoniem. Wojska Putina niczego się nie nauczyły.
W czasie ostrzałów na lotnisku rozlokowany był sztab 49. Armii Ogólnowojskowej. Najpierw 12 marca 2022 r. w wyniku ostrzału rakietowego zginął ppłk Wiaczesław Sawinkow, dowódca artylerii armii. Z kolei 25 marca zginął dowódca armii, gen. por. Jakow Riezancew.
Nieco ponad trzy miesiące później w tym samym miejscu zginęło trzech pułkowników i tylu samo podpułkowników, w tym dowódca 20. Dywizji Strzelców Zmotoryzowanych, jego zastępca do spraw liniowych, szef sztabu i dowódca dywizyjnej artylerii. Następnego dnia od ran zmarł nowy dowódca artylerii 49. Armii Ogólnowojskowej, Walenty Daniłow.
Wojska lądowe cały czas narzekają na brak wsparcia lotnictwa. Z jednej strony Rosjanie muszą więc utrzymać bądź zwiększyć częstotliwość lotów, a z drugiej nie mogą ryzykować wystawienia się na ostrzał.
Cokolwiek wybiorą, będzie to dla nich problematyczne. A pociski ATACMS już sieją zniszczenie.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski
Czytaj również: Błędy Rosjan w Bachmucie. Ruiny stały się dla nich pułapką