Młodszy z zabójców Belga nie stanie przed sądem
Polak Mariusz O. nie stanie przed sądem dla
dorosłych, by odpowiedzieć za zabójstwo młodego Belga Joe Van
Holsbeecka - uznał sąd dla nieletnich w Brukseli.
29.03.2007 | aktual.: 29.03.2007 16:47
W przeciwieństwie do drugiego z domniemanych sprawców głośnego zabójstwa, Adama G., Mariusz O. pozostanie w gestii sędziego dla nieletnich. Oznacza to, że będzie nadal przebywał w zakładzie poprawczym Braine-le-Chateau pod Brukselą i nie grozi mu kara więzienia, chyba że sąd uwzględni odwołanie prokuratury od czwartkowej decyzji. Apelacja jest zapowiadana jako "bardzo prawdopodobna".
Podejmując decyzję, sąd opierał się wyłącznie na tym, czy pobyt w zakładzie może przynieść oczekiwane skutki, nie zaś na charakterze zarzucanych Mariuszowi O. czynów. Wbrew stanowisku prokuratury, która domagała się odesłania sprawy do sądu dla dorosłych, sąd uznał, że dotychczasowy pobyt Polaka w Braine-le-Chateau przyniósł obiecujące rezultaty wychowawcze, a stosowane tam metody są "adekwatne".
Mariusz O. pozostanie w zakładzie poprawczym maksymalnie do osiągnięcia wieku 20 lat, czyli jeszcze przez około 2,5 roku. Adamowi G. przed sądem przysięgłych za umyślne zabójstwo połączone z rabunkiem grozi kara do 30 lat więzienia.
Obaj byli w chwili popełnienia zarzucanego im czynu nieletni: Mariusz O. miał 16 lat, Adam G. - 17. Morderstwo, do którego doszło 12 kwietnia zeszłego roku w zatłoczonej hali Dworca Centralnego w Brukseli, poruszyło belgijską opinię publiczną. Kilka dni później w marszu przeciwko przemocy w Brukseli wzięło udział 80 tys. osób.
Podczas rozprawy na początku marca obrońcy cytowali opinie biegłych, według których Mariusz O. jest osobą "spokojną i nieskłonną do przemocy". Odrzucili główną tezę prokuratury, jakoby Mariusz był inicjatorem tragicznie zakończonej kradzieży odtwarzacza MP3, choć to Adam G. zadał nastolatkowi śmiertelne ciosy nożem, co zarejestrowały kamery przemysłowe.
W śledztwie Mariusz O. całkowitą odpowiedzialnością za zbrodnię obciążył Adama G. i odmawia przyznania się do współudziału w morderstwie; do dziś twierdzi, że nie widział w ręku wspólnika noża, którym zostały zadane śmiertelne ciosy i którego nie odnaleziono.
Michał Kot