Minister rozkopuje ziemię. Bo tak chce Łukaszenka
Białoruska władza bierze sprawy plonów osiąganych z rolniczych upraw w swoje ręce. Polityczne biuro udaje się na wieś, by własnoręcznie skontrolować jakość siewu. Temat jakości nasion i ścisłego przestrzegania technologii uprawy niektórych roślin stały się priorytetowe dla rządzących - o czym świadczy wystąpienie Alaksandra Łukaszenki.
Alaksandr Łukaszenka wraz z delegacją swoich urzędników przeprowadził inspekcję obsianych areałów.
"Gdzie jest minister? Poszukaj nasion!" - zadysponował dyktator. Minister posłusznie kuca na zaoranym poletku i zagłębia dłonie w ziemię. Z ulgą znajduje zasiew.
Dyktator rozkazał swoim ludziom rozkopać pole i sprawdzić, czy są tam ziarna.
"Pole prezydenckie"
Te kontrole to reperkusje burzliwych narad partyjnej egzekutywy sprzed dwóch tygodni. Temat efektywności nasion krajowych w porównaniu z importowanymi został poruszony podczas partyjnego spotkania poświęconego rozwojowi obszarów wiejskich i zwiększenia wydajności przemysłu rolnego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak relacjonowała Belta, białoruska państwowa agencja prasowa, eksperci w sprawie plonów debatowali między innymi o krajowych odmianach hybryd kukurydzy. Uczestnicy spotkania podkreślali, że gdyby nie wyhodowane hybrydy selekcji białoruskiej, kraj zostałby bez paszy.
Aleksander Łukaszenka założył specjalne "pole prezydenckie". To około 350 hektarów na styku obwodów witebskiego i mohylewskiego.
- To nie zostało stworzone dla zabawy. Próbowaliśmy wszystkiego, co proponują naukowcy. Zasialiśmy także krajowe odmiany kukurydzy i nasiona z importu. Chciałem się przekonać, jak to jest. Muszę wam powiedzieć: jeśli przestrzega się technologii, nie ma sensu kupować importowanych nasion. I kukurydzy, i innych. Jeśli siać byle jak, to wtedy będą urazy i skargi - przekonywał dyktator.
Czytaj też: Plan Łukaszenki wobec Polski. Jak go zatrzymać?
Źródło: Belta