Mimo wygranej PiS, po wyborach to PO może przejąć władzę. To byłby precedens
Sondaże od tygodni wróżą PiS zwycięstwo w październikowych wyborach parlamentarnych. Jednak rządy partii Jarosława Kaczyńskiego wcale nie są przesądzone. Jak zwracają uwagę eksperci, PO ma szansę przejąć władzę, nawet jeśli przegra. - Ewa Kopacz musiałaby namówić do współpracy Zjednoczoną Lewicę, PSL, i Nowoczesną. Przy odpowiednim rozłożeniu głosów w Sejmie, głosy tych ugrupowań pozwoliłyby odrzucić wotum zaufania dla rządu PiS - mówi WP prof. Ewa Pietrzyk-Zieniewicz. Wówczas PO i spółka mogłaby stworzyć własny rząd.
Dwa ostatnie sondaże dają dużą przewagę PiS nad rządzącą obecnie PO. W badaniu IBRiS dla "Rzeczpospolitej" na partię Jarosława Kaczyńskiego chce głosować 36 proc. badanych, a na PO - 22 proc. W ankiecie Millward Brown dla TVN, jest 33-22 proc. Jeśli jednak zsumuje się poparcie dla PO, PSL, Zjednoczonej Lewicy oraz Nowoczesnej, to ta koalicja ma sporą przewagę nad PiS. IBRiS daje jej 5 pkt. proc. więcej, a Millward Brown - 8 pkt. przewagi nad PiS.
Czy to nadzieja dla PO, że dobre prognozy wyników wyborów dla PiS niekoniecznie muszą oznaczać utratę władzy? - To byłby precedens. Nie mieliśmy jeszcze sytuacji, że partia przegrana tworzy rząd. Ale scenariusz jest możliwy. PO może się porozumieć z lewicą, PSL i Nowoczesną. Polityka jest nieprzewidywalna, gdy w grę wchodzą stanowiska i władza. Każdy się skusi - mówi prof. Pietrzyk-Zieniewicz.
I dodaje, że w Polsce mieliśmy już dużo bardziej egzotyczną koalicję, która została zawarta tylko po to, by utrzymać się przy władzy. Wystarczy sobie przypomnieć PiS i Samoobronę, a do tego LPR. Jarosław Kaczyński zapowiadał, że nigdy nie zawrze porozumienia z Andrzejem Lepperem, ale w obawie przed utratą możliwości rządzenia szybko zaprosił go do koalicji rządowej i uczynił wicepremierem - mówi politolog.
Do tej pory mechanizm wyłaniania rządu kończył się na "pierwszym kroku konstytucyjnym". Partia, która wygrała wybory, tworzyła rząd, prezydent powoływał nową Radę Ministrów, która otrzymywała wotum zaufania w Sejmie.
Konstytucja przewiduje jednak także inne rozwiązanie, w sytuacji gdy Sejm odrzuca wotum zaufania dla rządu. Może się tak zdarzyć, jeśli PO, PSL, Zjednoczona Lewica i Nowoczesna wprowadzą do Sejmu łącznie co najmniej 231 posłów.
Wówczas premier z ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego musi podać się do dymisji, a izba niższa parlamentu ma dwa tygodnie na znalezienie jego następcy. - Tu jest miejsce dla ewentualnej koalicji PO, Zjednoczonej Lewicy, PSL i Nowoczesnej. Pamiętajmy jednak, że im więcej podmiotów, tym więcej sporów o podział władzy - mówi WP dr Marek Balawajder, politolog.
Dodaje, że scenariusz z rządem PO po wygranych przez PiS wyborach jest możliwy. Jednak na drodze ku temu stoi kilka przeszkód. - Wszystko się zmieni, gdy na przykład Nowoczesna lub PSL nie wejdą do Sejmu, a 5 proc. przekroczy ruch Kukiza i wówczas zawrze porozumienie z PiS - mówi politolog. W takim rozdaniu to PiS obejmie władzę.