Żadna nie odmawiała
Kubański przywódca sam przyznaje, że najbardziej intensywne na polu jego aktywności uczuciowej i erotycznej były lata 60. i 70. Gdy w zasięgu wzroku pojawiła się jakaś kobieta, na którą zwrócił uwagę, kierował znaczące spojrzenie w kierunku jednego ze swoich dwóch przybocznych, a oni wiedzieli, że mają do wykonania misję. Chodziło oczywiście o namierzenie dziewczyny i zaaranżowanie prywatnego spotkania z El Comandante. "To był jedyny luksus, na jaki sobie pozwalałem jako głowa państwa" - opowiada skromnie dyktator.
Ochroniarze podchodzili do wskazanej damy, przedstawiali się i mówili: "Komendant zwrócił na panią uwagę i chcielibyśmy zapytać, czy pozwoliłaby pani się zaprosić. Oczywiście jeśli jest pani wolna i nie ma innych zobowiązań". Castro twierdzi, że nie przypomina sobie, by którakolwiek odmówiła zaproszenia, z jednym wyjątkiem - to była Dalia Soto del Valle, z którą jest obecnie żonaty i ma pięcioro dzieci.
Na zdjęciu: Fidel Castro witany w Hawanie w styczniu 1959 roku.