Miller: nie zamierzam dokonać puczu
Premier Leszek Miller powiedział w poniedziałek w radiowych Sygnałach Dnia, że od kiedy
pracuje nowy gabinet, prezes Narodowego Banku Polskiego Leszek Balcerowicz nigdy nie
uczestniczył w posiedzeniach rządu. Premier odniósł się w ten
sposób do sprzeciwów opozycji wobec forsowanych przez SLD zmian w
ustawach regulujących pracę Rady Ministrów i administracji.
17.12.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
W poprawkach do projektu nowelizacji ustawy o organizacji Rady Ministrów, które Sejm ma przegłosować w poniedziałek, SLD zaproponowało m.in. aby prezesi NBP i NIK nie mieli prawa uczestniczenia w posiedzeniach Rady Ministrów, jeśli nie zostaną na nie zaproszeni.
Chciałbym wyraźnie podkreślić, że Leszka Balcerowicza nie było na żadnym posiedzeniu Rady Ministrów od momentu, kiedy ja jestem premierem. Takie gwałtowne ożywienie w tej sprawie o tyle mnie rozśmiesza, że nigdy do tej pory mu się nie zdarzyło, żeby uczestniczył - mówił premier. Dodał, że prezes NBP przysyła zwykle jakiegoś swojego przedstawiciela, a ten przedstawiciel najczęściej też milczy.
Panu prezesowi Najwyższej Izby Kontroli Sekule też się rzadko zdarza, żeby uczestniczył w posiedzeniu Rady Ministrów, więc z tego punktu widzenia mamy do czynienia z czymś w rodzaju komedii - mówił Miller.
Uzasadniając konieczność dokonania zmian premier powołał się na 146. artykuł konstytucji, zgodnie z którym Rada Ministrów samodzielnie określa regulamin i tryb swojej pracy.
Gdyby ustawodawca chciał, żeby prezes NIK czy prezes NBP uczestniczyli w posiedzeniach rządu, to by po prostu tak zapisał. Ale w konstytucji na ten temat nie ma ani słowa. Natomiast oczywiście gdyby na posiedzeniu były jakieś tematy dotyczące kompetencji jednej czy drugiej instytucji, to zawsze można zaprosić - argumentował.
Premier dodał, że przedstawiciele NIK i NBP są i będą zapraszani na posiedzenia komitetu stałego Rady Ministrów, tzw. małej Rady Ministrów, tam gdzie dyskutuje się, gdzie podejmuje się projekty najważniejszych rozwiązań.
Leszek Miller zapowiedział też, że w czasie swej wizyty w Moskwie, w tym tygodniu, będzie omawiał przede wszystkim polsko-rosyjskie stosunki gospodarcze. Stwierdził, że chodzi głównie o zrównoważenie niekorzystnego dla Polski bilansu handlowego oraz o otwarcie tamtejszego rynku dla polskich przedsiębiorców.
Premier przypomniał, że rocznie importujemy z Rosji towary za 4 mld dolarów, natomiast eksportujemy tam towary i usługi tylko za 800 mln dolarów.
Ten bilans - jak powiedział Miller - jest niezwykle fatalny i trzeba to zmienić. W ocenie premiera, przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, że - jak to ujął - płacimy cenę za antyrosyjskie fobie w poprzednich czterech latach.
Leszek Miller wyjaśnił, że ochłodzenie stosunków politycznych przełożyło się na pogorszenie stosunków gospodarczych. Zdaniem premiera, rosyjski rynek jest szansą dla tysięcy polskich biznesmenów, więc trzeba zrobić wszystko, by ten rynek otworzyć. (and)