Miliony do spłaty. PiS kończy spłacać wielki dług
Prawo i Sprawiedliwość miało do spłaty 35 milionów złotych kredytu. Teraz ma do spłacenia mniej niż jedną trzecią tej kwoty - dowiedziała się WP. Partia ma problemy finansowe, ale powoli się "odkuwa". To wciąż jednak nie koniec kłopotów.
Z 35-milionowego kredytu zaciągniętego przez PiS - składającego się z dwóch transzy na dwie kampanie - partia niedawno spłaciła 15 mln zł (plus odsetki). Pozostałe 20 mln zł - zanim na konto partii wpłynęła część dotacji z PKW - wciąż było do spłaty. - Teraz do spłacenia mamy już tylko 9 mln zł kredytu - przekazał Wirtualnej Polsce skarbnik PiS Henryk Kowalczyk.
PiS spłaca dług. Ale kongres robi "po kosztach"
Piątek 20 września, konferencja prasowa przed siedzibą PiS. Przy Nowogrodzkiej zbierają się m.in. prezes, rzecznik i szef klubu parlamentarnego. Razem informują dziennikarzy o rozpoczętej zbiórce darów dla powodzian.
Mówią o transporcie, który zorganizowało PiS dla poszkodowanych mieszkańców Dolnego Śląska i Opolszczyzny, ale też wspominają o znaczącej kwocie (250 tys. zł), którą partia przekazała na pomoc powodzianom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Gdzie jest reszta?". Ciężarówka darów PiS. Dziennikarz TVN chciał je nagrać
Pytamy Jarosława Kaczyńskiego: jak wygląda zatem w tej chwili kondycja finansowa PiS i co z długiem zaciągniętym na kampanie?
- Jeżeli chodzi o nasze zadłużenie kredytowe, to ono, ponieważ dostaliśmy pewne pieniądze, to w ogromnej mierze, choć niezlikwidowane, to zostało jednak zredukowane. Ale podobno szykuje się decyzja, żeby nam wszystkie pieniądze zabrać, a to by było bardzo mocne uderzenie w polską demokrację - odpowiada Wirtualnej Polsce prezes PiS.
Dalej o pieniądzach partii mówić nie chce - skupia się na przekazie dotyczącym powodzi.
Temat finansów nie opuszcza jednak PiS. Za tydzień - 28 września w Przysusze - partia organizuje kongres, na którym ogłosi zmiany w strukturach władz formacji.
Na zjeździe będzie co najmniej kilkuset działaczy, a licząc tzw. "cywilów", zaangażowanych w kongres, może być znacznie więcej osób. A - jak się dowiedzieliśmy - PiS chce zorganizować to wydarzenie "po kosztach". Dlatego postawiono na Przysuchę, znajomego właściciela sali i bardzo skromne warunki.
- Wciąż mamy trudności z płynnością finansową - mówili nam niedawno politycy PiS. Choć trzeba podkreślić: to wciąż partia z wielkimi zasobami, dzięki której wiele osób zatrudnionych w spółkach skarbu państwa i instytucjach podległych rządowi dorobiło się przed ostatnie osiem lat rządów milionów złotych.
Teraz jednak PiS ma kłopoty. Jak poważne? Okaże się niebawem.
Jak słyszymy, partia z 35-milionowego długu zaciągniętego na kampanię spłaciła niedawno dopiero 15 mln zł w PKO BP (plus wysokie odsetki), a z pozostałymi 20 mln złotych miała problem.
Teraz jednak i to się zmieniło.
- Z 35 mln zł kredytu w dwóch transzach, na wybory parlamentarne oraz wybory europejskie i samorządowe, zostało nam do spłaty 9 mln zł - przyznaje w rozmowie z WP były wicepremier Henryk Kowalczyk, skarbnik PiS.
Problemy PiS mają oczywiście związek z decyzją Państwowej Komisji Wyborczej o obcięciu partii dotacji, a także odebraniu części subwencji rocznej. Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu PiS z wyborów parlamentarnych w związku z naruszeniem Kodeksu wyborczego. Doliczyła się 3,6 mln zł nieprawidłowych wydatków. Ta decyzja uderzyła Prawo i Sprawiedliwość po kieszeni. I to bardziej niż się spodziewano.
Co więcej, sierpniowy "wyrok" PKW nie kończy sprawy. We wrześniu PiS może stracić także prawo do całej subwencji, aż do końca tej kadencji Sejmu. W skrajnym scenariuszu - nawet ok. 92 mln zł.
Wedle nieoficjalnych informacji, PKW jest bliska podjęcia decyzji o odrzuceniu sprawozdania rocznego partii, co pozbawiłoby PiS subwencji do końca kadencji. A to oznaczałoby potężne problemy. PiS nie tylko nie miałoby możliwości normalnego funkcjonowania, ale też nie mogłoby - na równi z innymi - finansować kampanii wyborczych (w tym kampanii prezydenckiej).
Od decyzji PKW PiS odwołało się do Sądu Najwyższego. Na wyrok sędziów partia poczeka kilka tygodni. A odsetki od kredytu rosną.
Dlatego też kierownictwo PiS zaapelowało o wpłaty darowizn na partię, a politycy mają się co miesiąc dokładać (posłowie i senatorowie po 1000 zł, europosłowie po 5000 zł).
- Co tu dużo mówić - kondycja finansowa partii jest zła. Mamy świadomość tego, że nie zrekompensujemy darowiznami tych wydatków, które należałoby ponieść, żeby kandydat Prawa i Sprawiedliwości miał równe szanse wyborcze z kandydatem koalicji 13 grudnia - mówił niedawno w wywiadzie dla Money.pl Mariusz Błaszczak. To on właśnie przyznał, że dług partii wynosi 35 mln zł. 20 mln zł wciąż pozostaje niespłaconych.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl