Milion osób dotkniętych przemocą - dramat Kirgistanu
Stojąca na czele rządu tymczasowego Kirgistanu Roza Otunbajewa poleciała na południe kraju, by uspokoić nastroje w regionie. W ostatnich dniach doszło tam do krwawych zamieszek na tle etnicznym między Kirgizami a Uzbekami. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ocenia, że nawet milion osób zostało bezpośrednio lub pośrednio dotkniętych z powodu przemocy.
18.06.2010 | aktual.: 18.06.2010 13:42
- Bez względu na wszystko odbudujemy miasto Osz, by ludzie mogli wrócić do swoich domów - powiedziała Otunbajewa, którą cytuje agencja Reutera.
Starcia między etnicznymi Kirgizami a Uzbekami rozpoczęły się 10 czerwca w mieście Osz, a następnie w rejonie Dżalalabadu. Jeszcze w poniedziałek sporadycznie dochodziło do ataków w Oszu i innych miejscach na południu Kirgistanu, lecz właściwie można stwierdzić - jak pisze agencja Reutera - że tego dnia główne akty przemocy w zasadzie ustały.
Milion ofiar przemocy
Według kirgiskiego ministerstwa zdrowia w zamieszkach zginęło około 200 osób, a według Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża - kilkaset. Także sama Otunbajewa podkreśliła, że oficjalne dane o ofiarach śmiertelnych należy pomnożyć co najmniej przez dziesięć. W wywiadzie dla rosyjskiego dziennika "Kommiersant" szefowa rządu mówi, że w ostatnich starciach mogło zginąć nawet dwa tysiące ludzi.
Oenzetowskie Biuro ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej szacuje, że co najmniej 400 tys. ludzi opuściło swoje domy z powodu zamieszek. Liczba ta obejmuje zarówno uchodźców, którzy przekroczyli granicę z Uzbekistanem jak i tzw. uchodźców wewnętrznych, którzy przemieścili się wewnątrz kraju. ONZ szacuje, że tych ostatnich jest 300 tys.
Inne dane podaje WHO, według której nawet milion osób w Kirgistanie mogło ucierpieć w powodu starć etnicznych i potrzebuj pomocy. - 700 tysięcy ludzi mogło przemieścić się wewnątrz kraju, podczas gdy 300 tysięcy uchodźców mogło zdołać przekroczyć granicę, by uciec przed zamieszkami - powiedział Giuseppe Annunziata z WHO, zajmujący się koordynacją programu nagłej pomocy.
Jak ocenił, dane te są "złym scenariuszem" dla Kirgistanu.
Oskarżenia wobec prezydenta
Według władz tymczasowym, za starciami etnicznymi stoi obalony w kwietniu prezydent Kurmanbek Bakijew,jego syn Maksym i brat Żanysz. Jak pisze agecja Reutera, Otumbajewa oskarża byłego szefa państwa o organizowanie gangów, które sprowokowały zamieszki. Szefowa nowego rządu uważa również, że Maksym, który przebywa obecnie w Londynie, kupił duże ilości broni w krajach arabskich.
- Musimy na nowo stać się państwem. Sami zdemontowaliśmy władzę Bakijewa, ale dziś wszyscy pytają: co to za władza? Tak odnoszą się do nas Białorusini. Prezydent Alaksandr Łukaszenka uratował swego przyjaciela (udzielił azylu Bakijewowi). Chroni go i mówi: "A dlaczego mamy go wam wydać?" Wysłaliśmy więc prośbę o ekstradycję, dołączając dowody winy Bakijewa, zwłaszcza w zamieszkach z 7 kwietnia. Wtedy powiedzieli: "a wy właściwie to kto?" Właśnie dlatego musimy być państwem, z którym będą współpracować inne kraje - czy to Wielka Brytania, Białoruś, czy Kazachstan - powiedziała Otunbajewa.
Podkreśliła, że dla państwowości Kirgistanu ważne jest referendum konstytucyjne, przewidziane na 27 czerwca.
"Potrzebne siły pokojowe"
Pełniąca obowiązki prezydenta poinformowała, że rozmawiała z prezydentem Uzbekistanu Isłamem Karimowem, który kategorycznie zapowiedział, że nie wyśle do Kirgistanu ani jednego żołnierza, ale przyjmie wszystkich uchodźców. Dodała, że strona uzbecka przyjęła już 80 tysięcy uchodźców.
Otunbajewa powiedziała w wywiadzie dla "Kommiersanta", że liczy w dalszym ciągu na przybycie sił pokojowych z Rosji. Wcześniej rosyjskie władze zapowiedziały, że nie wyślą swych żołnierzy na pomoc nowej kirgiskiej władzy. Z kolei grupująca państwa poradzieckie i kierowana przez Rosję Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ros. ODKB) rozważa jedynie wysłanie doradców.
Nalegania Waszyngtonu
Przedstawiciel Departamentu Stanu USA Robert Blake opisał sytuację w południowym Kirgistanie jako kryzys humanitarny. - Stany Zjednoczone są bardzo zaniepokojone doniesieniami o trwającej przemocy w południowym Kirgistanie. Nalegamy na rząd tymczasowy, by podjął natychmiastowe działania w celu powstrzymania przemocy - powiedział Blake po wizycie w obozach dla uchodźców z Kirgistanu w sąsiednim Uzbekistanie.
Wezwał do międzynarodowego śledztwa i pochwalił władze Uzbekistanu za to, że działał "szybko i konstruktywnie", by "przyjąć tak wielu uchodźców dotkniętych kryzysem humanitarnym".
Stany Zjednoczone posiadają bazę lotniczą w Kirgistanie. Centrum tranzytowe Manas jest istotne dla operacji wojskowych w Afganistanie.