Milczenie Donalda Tuska. Znamy powód. "To go irytuje"
Donald Tusk z kilku powodów, o których dowiedziała się Wirtualna Polska, nie chciał zabierać głosu w ostatnich dniach. Lider Koalicji Obywatelskiej, który szykuje się do objęcia funkcji premiera, nie zmieni "taktyki" w najbliższym czasie. "Jedna rzecz go irytuje" - mówią jego współpracownicy.
Początek tygodnia. Rozpoczyna się pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji. W gmachu parlamentu przy Wiejskiej mnóstwo ludzi: wpadają na siebie parlamentarzyści i dziennikarze, telewizyjnych kamer jest niezliczona liczba. Łatwo zaliczyć wpadkę czy pokazać słabszą formę.
Trudno też spokojnie porozmawiać, zwłaszcza gdy na korytarzach głównie plotkuje się o nowym rządzie i spekuluje o personaliach.
Sytuacja nie dziwi: wszak zmienia się władza. Wkrótce zostanie utworzony nowy rząd, na czele którego stanie Donald Tusk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Tusk uważa, że takie gadanie szkodzi wszystkim"
Lider Koalicji Obywatelskiej - chętnie udzielający się w mediach w kampanii - jest od czasu wyborów parlamentarnych bardzo wstrzemięźliwy. Miał jedno duże spotkanie z wyborcami, którym podziękował za udział w wyborach i doprowadzenie do odsunięcia PiS-u od władzy. Zrelacjonował im też stan rozmów z przyszłymi koalicjantami z Trzeciej Drogi i Lewicy - tak, by przeciąć spekulacje o konfliktach i zneutralizować spory o obietnice wyborcze.
Poza tym przyszły premier nie udziela wywiadów, nie organizuje konferencji prasowych, zrobił sobie przerwę od mediów społecznościowych. Zbywał też w Sejmie dziennikarzy (jak reporterkę TVN24), co wytknęli mu politycy PiS (bazując na nagraniu zamieszczonym na profilu prowadzonym przez współpracowników Mateusza Morawieckiego).
Jak usłyszała Wirtualna Polska od współpracowników Tuska, w ostatnich tygodniach poświęcił się on niemal w całości pracom programowym, tworzeniu umowy koalicyjnej oraz formowaniu przyszłej Rady Ministrów (i generalnie struktury administracji rządowej), w której przewodnictwo obejmie prawdopodobnie w połowie grudnia.
- Szef pracuje kilkanaście godzin na dobę, nie ma praktycznie czasu na nic innego - twierdzi jeden z polityków KO.
Ale to nie jedyny - a nawet nie główny - powód niezabierania przez Donalda Tuska głosu publicznie. Jak słyszymy, przewodniczący Platformy Obywatelskiej nie chce publicznie spekulować, kto wejdzie do jego rządu ani na jakie stanowiska mogą liczyć koalicjanci. A takie pytania wciąż stawiają media; co Tuska nie dziwi, choć lekko irytuje.
- Tusk uważa, że takie gadanie w mediach szkodzi wszystkim, z mediami włącznie, bo często piszą bzdury na podstawie relacji polityków, którzy niewiele wiedzą. A później wychodzą z tego wpadki. No i po drugie: spekulowanie w mediach jest nie w porządku wobec samych koalicjantów. Wiele nazwisk i obsada większości resortów nie jest znana. Rozmowy dotyczące realizacji programu nowej koalicji też jeszcze trwają - wyjaśnia polityk współpracujący z liderem KO.
Politycy KO na pytania o skład nowej Rady Ministrów mają odpowiedź: "pomidor". Albo: "nic nie powiem". Albo: "nie wiem".
- Ci, którzy mówią inaczej i sypią nazwiskami z rękawa, mówią nieprawdę. Są nazwiska pewne, niektóre pojawiły się już w mediach, ale skład jest jeszcze ustalany - mówi jeden z polityków KO.
Inny dorzuca: - Nie ma się też co gorączkować. Ten rząd będzie rządem zadaniowym. Jego skład w kolejnych miesiącach będzie się zmieniał, jedni będą odchodzić, drudzy przychodzić. Każdy będzie oddelegowany do konkretnych działań.
Tusk oddaje pole Hołowni
W czwartek 15 listopada przyszły wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz na konferencji prasowej w stwierdził, że "skład rady ministrów nasz kandydat na premiera przedstawi na posiedzeniu Sejmu". Nie doprecyzował jednak, kiedy, więc niektórzy dziennikarze uznali, że może stać się to już we wtorek, gdy posłowie znów zjadą się na Wiejską.
Zapytaliśmy w kierownictwie PO: to prawda? - Nie. Skład Rady Ministrów zostanie przedstawiony wtedy, gdy gabinet przyszłego premiera będzie głosowany w Sejmie. Czyli najpewniej w grudniu - usłyszeliśmy.
A czy lider PO zabierze głos na posiedzeniu Sejmu w najbliższy wtorek? - Raczej nie - powiedział nam jeden z współpracowników Donalda Tuska.
Tusk nie chce wdawać się w retoryczne przepychanki z ministrami rządu PiS, którzy wkrótce na dobre zwolnią swoje funkcje. - Nie jest mu to potrzebne. Nikt też od niego tego nie oczekuje - mówi jego współpracownik.
Lider KO nie chce też "przeszkadzać" nowemu marszałkowi Sejmu Szymonowi Hołowni. - Gdy Donald jest wycofany, Szymon ma pole do popisu - uśmiecha się polityk nowej większości sejmowej.
Obaj mają na tym korzystać. I tak na razie pozostanie.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl