Mija 27 lat od zabójstwa pary w górach. Trop mordercy pojawił się w innej sprawie
Mija 27 lat od makabrycznego zabójstwa dwójki studentów w Górach Stołowych. Robert i Ania zostali zabici przez strzały w głowę. W sprawie pojawiało się wiele wątków. W jednym z nich trop mordercy pojawił się w innej sprawie.
Parę dni temu minęło 27 lat od podwójnego zabójstwa w Górach Stołowych. W okolicy szczytu Narożnik zginęła dwójka studentów z Akademii Rolniczej we Wrocławiu - 22-letnia Anna Kembrowska i jej chłopak 25-letni Robert Odżga. Ich ciała znaleziono 27 sierpnia 1997, śledczy ustalili, że do morderstwa doszło dziesięć dni wcześniej, 17 sierpnia.
Młodzi wyruszyli w góry z Dusznik-Zdroju. Chwilę przed wejściem na szlak 22-latka zadzwoniła do rodziców z budki telefonicznej. To był ostatni kontakt. Kilka godzin później byli już martwi. Oboje zginęli od strzałów w głowę. Morderca najpierw strzelił do Roberta. Następnie oddał strzał między oczy kobiety.
Morderca częściowo rozebrał swoje ofiary, chcąc upozorować motyw seksualny i rabunkowy. Ten drugi okazał się częściowo faktem, ponieważ z plecaków pary zniknęły m.in. zegarek dziewczyny oraz aparat fotograficzny, a także pamiętnik studentki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Weszli do stodoły na Mazowszu. Trzy osoby rzuciły się do ucieczki
Wielkie śledztwo
Po tym jak odnaleziono ciała zamordowanych studentów, ruszyło wielkie śledztwo. "Aż za wielkie", jak wspominał ówczesny Naczelnik Wydziału Kryminalnego w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Wałbrzychu Janusz Bartkiewicz. Przy sprawie pracowało kilkanaście osób, co paradoksalnie nie pomagało w jej rozwikłaniu.
W sprawie badano najróżniejsze wątki. Sprawdzani byli m.in. neonaziści, którzy w okolicach organizowali zloty i obozy przetrwania, czy lokalny półświatek przestępczy. Podejrzenia padły nawet na włóczęgę z Czech o pseudonimie "Rumun". W sprawie poszukiwany był także tajemniczy blondyn, z którym widziana była para, ale bez rezultatu.
Niektórych wątków śledztwa nigdy nie zamknięto. Jednym z nich był "zabójca z Bieszczadów". Mężczyzna odsiedział wyrok za zastrzelenie młodego małżeństwa na szlaku. Został przesłuchany przez śledczych z Wałbrzycha. Chcieli to zrobić ponownie, ale jak przyznał w Onecie Janusz Bartkiewicz - nie dostali zgody szefostwa.
Wiele wątków w sprawie
Rok po zabójstwie w 1998 roku sprawa została umorzona. Śledztwo zostało wznowione w 2000 roku, ale po trzech latach znów zostało wstrzymane. Przez wiele lat nic nowego się nie stało, aż do 2020 roku. Temat ponownie podjęli śledczy z Prokuratury Krajowej i krakowskiego Archiwum X.
Wówczas służby z Kłodzka zatrzymały dwóch mężczyzn podejrzewanych o handel narkotykami. Podczas policyjnego nalotu odkryto wielki arsenał broni. 39 sztuk rozmaitych karabinów i pistoletów, 2000 pocisków i pół kilograma prochu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że z jednego z pistoletów - czechosłowackiego CEZET-a kaliber 9 mm - zabito studentów. Śledczy nie zdementowali tych doniesień, ale ich późniejsze działania wskazują, że był to fałszywy trop.
W 2022 roku miał być kolejny "przełom" w sprawie. Wtedy śledczy zatrzymali trzy osoby w związku z morderstwem małżeństwa z Kudowy-Zdroju - Juliannę S., Karolinę Z. i Dariusza Z. Zostali skazani na wieloletne kary więzienia, jednak wyrok jest nieprawomocny.
Karolina Z. zeznała, że Dariusz Z. może mieć coś wspólnego z morderstwem pary studentów. Nawet pojawiły się informacje, że w mieszkaniu mężczyzny znaleziono aparat Zenit - ten, który został skradziony z plecaka studentów. Służby miały odkryć także zdjęcia ofiar, których na pewno nie zrobiła policja. Pojawiły się przypuszczenia, że tajemniczy blondyn, to Dariusz Z.
Sam podejrzany zaprzeczył doniesieniom. - To wszystko brednie - powiedział w rozmowie z Onetem jeden ze śledczych, znający kulisy sprawy.
Śledczy z Prokuratury Krajowej i krakowskiego Archiwum X nie zabierają głosu w sprawie morderstwa sprzed lat.
Źródło: Fakt