Migranci umierają z wychłodzenia. Reportaż BBC o sytuacji na granicy
- Wiemy, że co najmniej cztery osoby umarły. Świat po prostu nie dowiaduje się o tym, co tam się dzieje - powiedział w swoim materiale z rejonu granicy polsko-białoruskiej dziennikarz BBC. Stacja opublikowała reportaż, w którym głos zabrali migranci z Nigerii i Iraku. Jak wynika z ich relacji, strażnicy graniczni dopuścili się skandalicznych zachowań.
24.09.2021 15:19
Europejski korespondent BBC Nick Beake znalazł migrantów, którzy utknęli w lesie, w pobliżu polsko-białoruskiej granicy. Sugeruje, że temperatury we wrześniu mogą spadać tam w nocy nawet poniżej zera.
W materiale głos zabrali m.in. bracia: Kelly i Owen z Nigerii. Jak twierdzą mężczyźni, przez ostatnie trzy tygodnie byli "wypychani" na zmianę przez polską i białoruską straż graniczną.
- Grali nami jak piłką nożną. Białorusini nas bili i wypychali do Polski. Polacy nas łapali, bili i wypychali na Białoruś - powiedział jeden z bohaterów reportażu.
Zobacz też: Generał krytykuje Andrzeja Dudę i Jarosława Kaczyńskiego. "To nie jest poważne"
Dziesięciu mężczyzn, z którymi rozmawiał dziennikarz miało przylecieć na Białoruś z różnych państw. Wszyscy mieli też otrzymać obietnicę, że będą mogli później swobodnie podróżować dalej, do państw Unii Europejskiej.
- Straszyli nas bronią palną. Zdarzyło się, że ktoś strzelił. Byliśmy wystraszeni - relacjonował jeden z bohaterów materiału.
Inny z Irakijczyków opowiadał, że od trzech dni nic nie pił, ani nie jadł.
Wstrząsająca relacja migrantów
Jak przypomina reporter BBC, państwa Unii Europejskiej nałożyły sankcje ekonomiczne na Białoruś. Dziennikarz dodaje, że państwo Łukaszenki jest oskarżane o sprowadzanie migrantów na granicę, aby zdestabilizować region.
21-letni Magelan z Kamerunu wyjaśnia w materiale, w jaki sposób białoruskie służby doprowadzają ludzi do granicy z Polską.
- Zabierali nas w nocy, czasem o ósmej, czasem dziewiątej lub dwunastej. Sprawdzali, gdzie jest polska policja. Mówili: "w tę stronę nie ma policji". Mówili, że musimy przejść przez te druty. Więc czołgaliśmy się pod nimi - mówił.
Co dzieje się na granicy?
Reporter BBC tłumaczy, że Polska, Litwa oraz Łotwa wprowadziły stan wyjątkowy w związku "ze znacznym zwiększeniem prób przekroczenia granicy z Białorusią". Jak dodaje, oznacza to, że wstępu na tereny objęte rozporządzeniem, wstępu nie mają zarówno dziennikarze, jak i wszelkie organizacje pomocowe. W związku z tym pojawiają się obawy, co właściwie dzieje się na polsko-białoruskiej granicy.
- Wiemy, że co najmniej cztery osoby umarły. Świat po prostu nie dowiaduje się o tym, co tam się dzieje - mówi.
W reportażu przytoczono także słowa premiera Morawieckiego, który mówił o "zorganizowanym szturmie na granicę polską". Przekonywał też, że Polska się pod nim "nie ugnie".
- Politycy mówią o polityce, ale to, co widzimy, to po prostu ludzie, to nie jest polityka. To ludzie, którzy potrzebują wsparcia i międzynarodowej pomocy, żeby nie zostali cofnięci do kraju, gdzie muszą mierzyć się z niebezpieczeństwem - powiedziała w reportażu prawniczka i aktywistka Marta Górczyńska pomagająca osobom, które wylądowały w przygranicznym lesie.
Reportaż BBC. Jest reakcja Straży Granicznej
O komentarz w sprawie publikacji BBC poprosiliśmy rzeczniczkę Straży Granicznej ppor. Annę Michalską.
- Nie widziałam jeszcze tego reportażu. Mogę natomiast powiedzieć, że na pewno nikt nie stosuje przemocy wobec nielegalnych migrantów - stwierdziła Michalska.
Źródło: BBC