Mieszkanie dla niepełnosprawnego Kacperka
Jak długo samotna matka z niepełnosprawnym dzieckiem będzie żyć w zawilgoconym mieszkaniu bez toalety? Urzędnicy z oleśnickiego ratusza obiecują, że zaopiekują się rodziną.
Jolanta Chołuj, mama niepełnosprawnego Kacperka, nie kryje zdenerwowania. Nie jestem zamożna, ale dbam o dom najlepiej, jak potrafię – przekonuje i zaraz pyta. Tylko jak tu troszczyć się o mieszkanie, w którym grzyb panoszy się na ścianach, a za potrzebą trzeba chodzić na korytarz? Dwa razy w roku trzeba je malować, a raz w roku zmieniać wersalki, bo wszystkie gniją z wilgoci.
Kacperek rośnie
Kacperek ma trzy lata. Jest najmłodszym dzieckiem pani Jolanty i jej oczkiem w głowie. Nie tylko ze względu na wiek. Chłopiec urodził się z porażeniem mózgowym. Nie chodzi, nie mówi, od niedawna potrafi jednak bawić się samodzielnie na kocyku rozłożonym na podłodze. W niewielkim kąciku przy oknie. Na rehabilitacji w zakładzie jesteśmy dwa lub trzy razy w tygodniu– mówi jego mama. – Gdybym miała większe mieszkanie, mogłabym rozkładać materac i sama go rehabilitować. Tutaj nie ma o tym mowy. Kobieta przyznaje, że gdyby tylko chciała, centrum pomocy rodzinie przekazałoby jej specjalistyczny pionizator dla synka. Udałoby się też załatwić wózek, bo dziecięcy, w którym jeździ Kacperek, jest już za mały. Nie mamy piwnicy, z korytarza ktoś by go na pewno ukradł, a w mieszkaniu nawet igły nie da się wcisnąć – ubolewa. Problemem jest także brak łazienki. Musimy przynosić wannę do pokoju i tam kąpać Kacperka – mówi pani Jolanta.
Nie ma czym oddychać
Jolanta Chołuj mieszka w komunalnej kamienicy przy ul. Krzywoustego. I choć kilka lat temu zapadła decyzja o jej wyburzeniu, budynek stoi nadal. Czujemy się oszukani, bo gdy wprowadzaliśmy się tu 9 lat temu, słyszeliśmy że to lokum przejściowe. Że za dwa, najwyżej trzy lata dostaniemy coś lepszego – mówi Teresa Misiewicz, sąsiadka pani Jolanty. - Długo w te obietnice wierzyliśmy, teraz już nie. Mieszkanie pani Teresy ma 35 metrów kwadratowych. Nie ma w nim łazienki, jest niewielka kuchnia i pokój, w którym mieszka z 18-letnim synem. Ale nie ta ciasnota jest najgorsza – przekonuje. – Choruję na serce, a w tym domu nie ma czym oddychać.
Mieszkanie w pierwszej kolejności
Budynkiem, w którym mieszka pięć rodzin, administruje Zakład Budynków Komunalnych. Mimo to dziennikarze "Słowa Polskiego-Gazety Wrocławskiej" sprawą postanowili zainteresować wiceburmistrza Henryka Bernackiego, któremu podlegają sprawy mieszkaniowe w Oleśnicy. Kilkanaście minut po ich telefonie urzędnik zjawił się na miejscu i na własne oczy przekonał się, jak żyje pani Jolanta i jej dzieci. To faktycznie wygląda źle – komentował, oglądając mieszkania w zrujnowanej kamienicy. – Sprawa jest poważna właśnie ze względu na chore dziecko. Ta pani musi dostać mieszkanie w pierwszej kolejności. Postaram się pomóc. Henryk Bernacki twierdzi, że kamienica zostanie wyburzona. Najpóźniej do końca 2010 roku wyprowadzimy z tego budynku wszystkie rodziny – zapewnia. – To będzie przebiegało stopniowo, bo nie wszystkim od razu będziemy w stanie zaproponować nowe mieszkania.
Sytuacja w mieście związana z lokalami socjalnymi ma się poprawić po rozpoczęciu budowy kamienicy komunalnej przy ul. Kleeberga. Jej budowa rozpocznie się w przyszłym roku – mówi wiceburmistrz. – Pierwsze rodziny wprowadzą się do niej za dwa lata. Przygotujemy w niej sześćdziesiąt mieszkań: komunalnych i socjalnych.
Katarzyna Kijakowska