Mieszkańcy mieli słyszeć eksplozje. To tu USA zaatakowało
Irańskie media informują, że ludność mieszkająca w pobliżu elektrowni jądrowej Fordow słyszała eksplozje. Wcześniej jednak miała zostać uruchomiona obrona przeciwpowietrzna.
Mieszkańcy miasta Kom, położonego około 140 km na południe od Teheranu, słyszeli kilka eksplozji poza granicami miasta - podaje irańska agencja informacyjna FARS News.
Agencja FARS dodaje jednak, że wybuchy miały nastąpić po uruchomieniu systemu obrony przeciwpowietrznej w Fordow.
W niedzielę nad ranem (czasu polskiego) Donald Trump poinformował o zakończeniu udanych ataków na irańskie zakłady nuklearne. Celem były obiekty w Fordow, Natanz i Isfahan. Trump podkreślił, że wszystkie samoloty bezpiecznie opuściły przestrzeń powietrzną Iranu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niespokojna noc w Izraelu. Iran uderzył w Tel Awiw i Jerozolimę
Fordow. Elektrownia jądrowa zbudowana w skale
Elektrownia jądrowa Fordow znajdowała się w pobliżu Kom. Była zbudowana na zboczu góry. Zakład Fordow był chroniony przez tysiące ton skał i ziemi, ukryty przed wzrokiem postronnych. To tu głęboko pod górą wirowały setki wirówek wzbogacających uran.
Zakład wzbogacania uranu w Fordow był jednym z trzech kluczowych elementów infrastruktury nuklearnej Iranu - obok zakładów w Natanz i ośrodków badawczych w Isfahanie.
Uważa się, że obiekt był zagłębiony na około 80 metrów w zboczu góry. Wcześniej był chroniony przez irańskie i rosyjskie systemy rakietowe ziemia-powietrze, które mogły zostać całkowicie lub częściowo zniszczone w ostatnich izraelskich atakach.
Jeszcze przed atakiem eksperci zauważali, że jedynie amerykański bombowiec B-2 i jego ogromny ładunek bojowy byłyby w stanie przebić się przez tzw. górę nuklearną, inni zaś wskazywali na możliwość infiltracji przez siły lądowe. Pojawiały się głosy, że zniszczenie obiektu byłoby po prostu niemożliwe - chyba że przy użyciu broni jądrowej.