Oskarżeni za dom publiczny. Trudno uwierzyć, kto zasiądzie na ławie
Prokuratura Okręgowa we Włocławku zakończyła śledztwo w sprawie domu publicznego o nazwie Madame Demon. Przybytek miał świadczyć bardzo specyficzne usługi. O kierowanie nim oskarżani są były rzecznik prasowy włocławskiego więzienia Tomasza S., któremu zarzucono też liczne gwałty, a także niedoszły ksiądz Kamil A.
Oskarżonych w tej sprawie jest łącznie troje, bo zdaniem śledczych pomagała im również kobieta, obecnie 38-letnia, która miała nakłaniać i doprowadzać inne kobiety do uprawiania prostytucji za pomocą gróźb i przemocy, a także czerpać z tego korzyści majątkowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na mężczyznach ciążą podobne zarzuty, ale oprócz nich 37-letni Tomasz S. został oskarżony m.in. o 13 gwałtów na kilku kobietach, które zostały zatrudnione w agencji.
- Trzech zgwałceń miał dokonać wspólnie z innym mężczyzną, nieobjętym tym aktem oskarżenia - mówi Wirtualnej Polsce Arkadiusz Arkuszewski z Prokuratury Okręgowej we Włocławku.
Gwałt jest zagrożony w tym przypadku karą do 12 lat więzienia, jednak w razie udowodnienia seryjnych gwałtów sędzia w określonych przypadkach może zasądzić wyższy wyrok.
Śledczy ustalili nazwiska dziewięciu prostytutek, które miały pracować w Madame Demon. Z dowodów wynika, że miało być ich tam więcej, ale tożsamości niektórych nie udało się poznać. Tomasz S., uznany za głównego szefa domu schadzek, miał znęcać się ze szczególnym okrucieństwem nad jedną z nich, którą określono jako "nieporadną z uwagi na stan zdrowia".
Łącznie cały biznes miał przynieść co najmniej 350 tys. zł przychodu przez cztery lata działalności: od 2019 do 2023 r.
Prokuratorzy nie chcą zdradzać więcej szczegółów sprawy.
Agencja towarzyska Madame Demon i BDSM
O niecodziennych kulisach agencji pisaliśmy w czerwcu w tekście "Sekret przybytku Madame Demon". Jak wtedy ustaliliśmy, Tomasz S. lata temu został strażnikiem więziennym, kontynuując rodzinne tradycje, bo taki zawód uprawiał jego ojciec. Chciał resocjalizować poprzez sztukę.
Często mówił o tym publicznie, w mediach, stał się "złotym dzieckiem" włocławskiego więziennictwa, dziennikarze nazwali go "klawiszem-celebrytą", a jego owocną karierę wieńczyło uczynienie z niego rzecznika prasowego więzienia. Media robiły czasem swoje materiały o nim, uważając go za ciekawą postać. Jedna z regionalnych gazet nominowała go do miana "Osobowości Roku" w kategorii "Kultura".
Gdy rok temu policja zlikwidowała agencję towarzyską Madame Demon, wielu mieszkańców przeżyło szok. Nie tylko dlatego, że miał jej szefować właśnie Tomasz S., ale również z tego powodu, że miał prowadzić dom schadzek oferujący usługi BDSM, czyli m.in. bicie płacących za to klientów, poniżanie ich, krępowanie i torturowanie.
"Kobiety były przekonane, że będzie to typowa działalność. Następnie w wyniku szantażu polegającego na wykorzystaniu wcześniej nagranych filmów z udziałem pokrzywdzonych kobiet, zmuszano je do świadczenia specyficznych usług seksualnych, w tym BDSM" - czytamy w policyjnym komunikacie sprzed roku.
Śledczy nie ukrywali, że trafili na bardzo hermetyczne środowisko. Nikt nie chciał, by ich specyficzne upodobania wyszły na jaw. O zeznania było trudno.
Z aktu oskarżenia wynika, że byłemu rzecznikowi więzienia w prowadzeniu biznesu pomagała kobieta oraz 34-letni Kamil A., który w niektórych przekazach medialnych był wskazywany jako ksiądz. Dopytaliśmy o tę kwestię duchownych, którzy temu zaprzeczyli, ale nie ukrywali, że Kamil A. był bardzo bliski zostania kapłanem.
- Był w seminarium duchownym i przygotowywał się do przyjęcia święceń, jednakże nie został wyświęcony na prezbitera – wyjaśnił nam ksiądz Krzysztof Rogala, kanclerz włocławskiej kurii.
Tomasz S. oficjalnie przestał pracować w więziennictwie dwa miesiące po zlikwidowaniu Madame Demon. Przyznał się do prowadzenia agencji towarzyskiej, ale zaprzeczył, by miał kogoś zgwałcić. Więzienie we Włocławku nie udziela informacji na jego temat.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski