W poniedziałek pojawiła się informacja, że dwa rosyjskie korpusy walczące po stronie Ukrainy bez przeszkód weszły do obwodu biełgorodzkiego w Rosji. Mieli tam zająć kilka miejscowości, ewakuowano niektórych mieszkańców.
Do sprawy odniósł się wiceszef Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrij Miedwiediew. W rozmowie z telewizją RT nazwał żołnierzy walczących po stronie Ukrainy "szumowinami". - Pytanie jest takie, co trzeba z nimi zrobić? Należy ich wytępić jak szczury i nawet nie brać jako jeńców - stwierdził.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ruszyli na Rosję. "Coś zaczyna się zmieniać"
Miedwiediew przekonywał także, że Kijów kłamie, gdy mówi, że nie ma nic wspólnego z działaniami ochotniczym legionów. - Odpowiedzialność za akty sabotażu spada na reżim kijowski i ostatecznie ich sponsorów zza oceanu, np. Waszyngton oraz na kraje Unii Europejskiej, a także na państwa takie jak Wielka Brytania i inne. To jest ich bezpośrednia odpowiedzialność - mówił Miedwiediew.
Wiele informacji, które podają rosyjskie media państwowe czy kremlowscy oficjele, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Operacja w obwodzie biełgorodzkim
Według strony rosyjskiej, ochotnicze korpusy ostrzelały kilkanaście miejscowości przy granicy z Ukrainą. Co najmniej 12 osób zostało rannych, część osób przesiedlono, a w rejonie wprowadzono reżim operacji antyterrorystycznej.
Według rosyjskiego ministerstwa obrony, zabito 70 "sabotażystów". Rosyjski Korpus Ochotniczy oraz legion "Wolność Rosji" temu jednak zaprzeczają.
Komitet śledczy wszczął w sprawie śledztwo. Według agencji TASS jednym z sabotażystów jest Aleksiej Lewkin, który w 2018 roku został zaocznie aresztowali w Rosji w związku z podżeganiem do nienawiści i działalności w organizacji ekstremistycznej.
Czytaj więcej:
Źródło: TASS, WP
