Miedwiediew drwi z Trumpa. "On zawsze wraca"
Były prezydent Rosji i jeden z czołowych propagandystów Kremla Dmitrij Miedwiediew opublikował w sieci kolejny wpis, w którym obraża ukraińskie i polskie władze, a także Donalda Trumpa. Jego wpis pełen jest insynuacji, manipulacji i typowych dla rosyjskiej propagandy tez, które stoją w sprzeczności z faktami.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
"Trump znów trafił do alternatywnej rzeczywistości i rzucił porcję politycznych zaklęć na temat 'Jak słaba jest Rosja'" - napisał Miedwiediew.
Rosyjski polityk stwierdził, że Trump po spotkaniu "z kijowskim i paryskim klaunem" opublikował "barwny wpis".
"Było tam i o ostatecznym zwycięstwie Kijowa, i o powrocie do dawnych granic, i o upadku rosyjskiej gospodarki wojennej, i o kolejkach po benzynę, i o 'papierowym tygrysie'. W tej rzeczywistości wszystko wygląda inaczej. Kijów zwycięża, Rosja jest rozerwana na strzępy, a gospodarka banderowskiej Ukrainy pewnie rośnie dzięki własnym zasobom. W tej rzeczywistości od dawna i szczęśliwie żyją poprzednicy Trumpa – Obama i Biden" - napisał Miedwiediew.
"To będzie wielki problem". Kreml ma kłopoty po atakach Ukrainy
Nerwowa reakcja byłego prezydenta Rosji nie dziwi. Wypowiedź prezydenta USA Donalda Trumpa, iż Ukraina jest w stanie wygrać wojnę, oznacza całkowitą zmianę jego dotychczasowego stanowiska wobec konfliktu.
Propagandysta stwierdził, że w najbliższym czasie Trump "wróci", czyli zmieni zdanie w sprawie Ukrainy.
"On zawsze wraca. Najpewniej za kilka dni zaproponuje zielonemu pianiście podpisanie kapitulacji. Albo lot na Marsa z ułaskawionym przez niego Muskiem. Albo zrobi coś jeszcze bardzo ważnego, co pozwoli mu pretendować do Nagrody Nobla. Najważniejsze – częściej radykalnie zmieniać swoje poglądy na najróżniejsze kwestie. I wszystko będzie dobrze. Na tym polega istota skutecznego zarządzania państwem poprzez media społecznościowe" - kpił Miedwiediew.
Trump wysłał okręty atomowe. W odpowiedzi na groźby Miedwiediewa
Miedwiediew już raz pożałował słów, które kierował pod adresem Trumpa.
Wówczas poszło o "ultimatum" jakie dostała Rosja. Dmitrij Miedwiediew ostrzegł Donalda Trumpa przed konsekwencjami jego ultimatum, jakie wówczas skierował wobec Rosji. "Każde nowe ultimatum to groźba i krok w stronę wojny" - podkreślił Miedwiediew.
"Miedwiediewowi – nieudolnemu byłemu prezydentowi Rosji, który wciąż myśli, że nim jest – należy powiedzieć, by uważał na słowa. Wchodzi na bardzo niebezpieczne terytorium!" - odpowiedział Trump, nazywając rosyjską gospodarkę "martwą".
Miedwiediew odpowiedział, że Trump wchodzi na "niebezpieczny teren". "Cóż, niech przypomni sobie swoje ulubione filmy o 'żywych trupach, a także o tym, jak niebezpieczna może być nieistniejąca w rzeczywistości 'martwa ręka'" - dodał.
Wspomniana przez Miedwiediewa "martwa ręka" to system komunikacyjny Perimetr - radziecki system automatycznego odwetu nuklearnego, który rzekomo ma uruchomić się nawet po zniszczeniu rosyjskiego dowództwa.
W odpowiedzi na to Trump nakazał rozmieszczenie dwóch atomowych okrętów podwodnych w odpowiednich rejonach, "na wypadek, gdyby te głupie i prowokacyjne oświadczenia okazały się czymś więcej".