Michał Kamiński wytrącony z równowagi. Tak zareagował na słowa Orbana o Polsce
- Polacy chcą przesunąć granicę świata zachodniego aż do granicy świata rosyjskiego. Poczują się bezpieczni, jeśli tak się stanie, a NATO, w tym Polska, będą mogły rozmieścić właściwe wojska na zachód od tej linii. Dlatego zaciekle popierają członkostwo Ukrainy w Sojuszu - powiedział w rozmowie z węgierskimi mediami tamtejszy premier Viktor Orban. Oburzenia wypowiedzią nie krył w programie specjalnym WP wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (PSL-KP). - Jeśli kiedykolwiek Putin zacznie grozić Polsce, a za chwilę to się stanie, jeśli nie zostanie pokonany, to będzie używał słów wypowiedzianych przez Orbana jako argumentu - stwierdził. - Nasz rzekomy sojusznik wypowiedział słowa, które będą służyły Putinowi do grożenia Polakom śmiercią i bombardowaniem. (...) To jest dokładnie język Putina, język, którego rosyjska propaganda używa i będzie używać do uzasadniania walki z Polską. Dziękujemy takim sojusznikom - ironizował Kamiński. Nazwał przy tym Orbana "okropnym megafonem rosyjskiej propagandy w Europie". - Polacy oddawali życie za wolne Węgry w walce z rosyjskim okupantem, (...) a dziś nasi bracia Węgrzy plują na Polskę ustami swojego premiera i idą ręka w rękę z faszystą Putinem. Dziękuje za takich braci. Nasi bracia są w Kijowie, a nie w Budapeszcie - kontynuował wicemarszałek. - To jest propaganda Putina. (...) W tej sprawie powinna być co najmniej wezwana węgierska ambasador do polskiego MSZ. Dlaczego pozwalamy Orbanowi powtarzać tezy rosyjskiej propagandy, które służą dziś do bombardowania Kijowa? - pytał Kamiński. W jego ocenie, jeśli Orban powtarza słowa, które uzasadniają ten napad, to "również ponosi moralną odpowiedzialność za to, co się dziś dzieje w Kijowie".