Miał być protest rodziców przed MEN, został odwołany. Rodzice niezadowoleni. "Musimy jeszcze walczyć"

Protest rodziców przed MEN przeciw zdalnej edukacji został odwołany. Wszystko po tym, gdy premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że dzieci wrócą we wrześniu do szkół. - Nie chcemy kiełbasy wyborczej, a realnej zmiany - mówią nam rodzice. Żałują decyzji organizatora.

Miał być protest rodziców przed MEN, został odwołany. Rodzice niezadowoleni. "Musimy jeszcze walczyć"
Źródło zdjęć: © Getty Images

26.06.2020 | aktual.: 26.06.2020 17:45

Jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce, rodzice zaczęli buntować się przeciw zdalnej edukacji. Mieli protestować w piątek, w dniu zakończenia roku szkolnego, przed Ministerstwem Edukacji Narodowej.

Protest na dzień przed został odwołany. Jego organizator, a jednocześnie administrator grupy "Strajk Rodziców", Przemysław Popielec, informując o odwołaniu wydarzenia, napisał: "Zawieszamy strajk z powodu oświadczenia premiera. Będziemy monitorować sytuację. Ponadto strajk jutro byłby narażony na ryzyko kar od Sanepidu za brak przestrzegania zaleceń".

To właśnie w czwartek premier Mateusz Morawiecki oświadczył: - Chcę podkreślić, że od początku września dzieci i młodzież wracają do szkoły. Na początku października studenci wracają na uczelnie. To jest pewna decyzja.

Rodzice niezadowoleni

Posypała się lawina komentarzy rodziców krytykujących decyzję o odwołaniu protestu. Rodzice w rozmowie z nami również przyznają, że nie są zadowoleni z takiego obrotu sprawy.

Małgorzata jest samotną mamą dwóch synów. W rozmowie z WP przyznaje: - Nie podoba mi się, że protest rodziców został odwołany.

Bardzo chce powrotu stacjonarnej szkoły - jej młodszy syn jest niepełnosprawny. Dodaje: - Czy ktoś pomyślał o dzieciach niepełnosprawnych? Jak się cofnęli bo nie było terapii? Tylko siedzenie w domu? A co z dziećmi w depresji? Z dziećmi z kształceniem specjalnym? Z rodzin, gdzie jest przemoc domowa? A ile dzieci w wieku powyżej 8 lat siedziało samych w domach bez żadnej opieki, bo rodzice w pracy? Przez 9-10 godz dziennie? Czy ktoś o tym pomyślał? A w prawie niby nie można zostawiać dziecka bez opieki do 12 lat. Czyli państwo złamało prawo - stwierdza Małgorzata.

- Obietnice premiera nie przekonują mnie w stu procentach, gdyż po prostu MEN może od września pod pretekstem większej liczby zarażonych osób czy młodzieży znowu zrobić lekcje on-line - dodaje.

Nie wierzą w słowa premiera

Jolanta, kolejna mama, mówi nam: - Nie wierzę w obietnicę premiera. I nie uwierzę, dopóki nie zobaczę, że dzieci pójdą do szkół. Przed wyborami wszystko obiecają, a potem może być coś innego. Może być też tak, że dzieci wrócą na tydzień lub dwa do szkół, a potem znowu zamkną placówki przez pandemię.

Joanna, mama ucznia siódmej klasy: - Obawiam się, że zostało to jedynie powiedziane dlatego, żeby uciszyć niezadowolonych rodziców, nauczycieli, uczniów, studentów przed wyborami.

Podobnie mówi Karolina, następny rodzic, z którym rozmawiamy. - Oświadczenie pana Morawieckiego na kilka dni przed wyborami jest dla mnie niewiarygodne. Chcemy konkretów, a nie "przedwyborczej kiełbasy". Chcemy poznać szczegółowy plan dotyczący powrotu naszych dzieci do szkoły! - ocenia. I pyta: - Czy w szkole od września będą obowiązywać ograniczenia sanitarne? Jeśli będą ograniczenia to jakie? Co w przypadku gdy w danej szkole zostanie wykryty przypadek koronawirusa? Czy w takim wypadku cała klasa trafi na kwarantannę? A może zostanie zamknięta cała szkoła?

To wszystko jest na ten moment niewiadomą.

Szkoła od września? Protest potrzebny

- Skoro nie odbył się protest dziś, powinniśmy zorganizować inny, jeszcze przed wrześniem - sugeruje Jolanta.

Joanna: - Trzeba poczekać do września, może koniec sierpnia i zobaczyć, jakie ministerstwo podejmie dalsze kroki. Zaczynają się wakacje, a my wszyscy jesteśmy zmęczeni tą nauką. I odpoczynek oraz reset od szkoły nam wszystkim się należy.

Małgorzata: - Ja myślę, że wrzesień to dobry pomysł, bo przez wakacje nie wzbudzimy takiego zainteresowania. Osobiście uważam, że nie powinna go organizować osoba związana z polityką - to ma być protest rodziców! Obojętnie z jakiej opcji politycznej. Oprócz Warszawy myślę, że protesty powinny się odbyć we wszystkich dużych miastach.

- Nie mogę spokojnie na to patrzeć jako rodzic - podsumowuje Małgorzata. - Będziemy walczyć! Większość rodziców przejrzała na oczy i nie daje się tak łatwo manipulować - dodaje.

Szkoła i nauka zdalna. Jest jeszcze druga grupa

Przypomnijmy, że obok "Strajku Rodziców" powstała druga grupa - "Strajk rodziców i nauczycieli". To oni są autorami wielotysięcznej petycji do MEN związanej ze zdalnym nauczaniem. Podpisało się już pod nią ponad 70 tys. osób.

Administrator tej grupy, zrzeszającej rodziców i nauczycieli, mówił nam: Jeśli nic się nie zmieni i edukacja zdalna będzie kontynuowana, planujemy ogólnopolski protest w większych miastach. Pod uwagę bierzemy każdą formę - protesty, pikiety, demonstracje na początek. Jest taki plan, by chociażby ramach protestu zamiast odrabiać prace domowe, będziemy jako rodzice i nauczyciele wychodzić na place zabaw z dziećmi. Zależy nam na dzieciach, więc "odejście od biurek" i przyjęcie formy strajku to ostateczność, do której mam nadzieję nie dojdzie. Ale jeśli będzie taka konieczność, też to zrobimy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (151)