Medialne show, aby odwołać prezesa NIK? Syn Banasia komentuje zatrzymanie
Syn Mariana Banasia usłyszał siedem zarzutów. Uważa, że medialne show urządzono, aby odwołać jego ojca ze stanowiska prezesa NIK. - Chodzi o zlikwidowanie ostatniej instytucji, która patrzy władzy na ręce - podkreśla Jakub Banaś.
Jakub Banaś wraz z żoną został zatrzymany na lotnisku w Krakowie przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Stamtąd oboje trafili do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, gdzie usłyszeli po siedem zarzutów.
Zarzuty wobec małżeństwa dotyczą m.in. wyłudzenia z Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa ok. 120 tys. złotych, a także wyłudzenia podatku VAT w wysokości prawie 80 tys. złotych.
"NIK jest ostatnim bastionem, który może kontrolować rząd"
Syn Mariana Banasia zabrał głos w tej sprawie podczas rozmowy z reporterem RMF FM Krzysztofem Zasadą.
- Chodziło o to, żeby zrobić show medialne. To rzeczywiście zostało dobrze zrobione, cel został osiągnięty, ponieważ nie ja jestem celem. Ja jestem zwykłą płotką biznesową. Celem jest mój ojciec, celem jest Najwyższa Izba Kontroli - podkreślił.
Zaraz po tym, jak zatrzymany został Jakub Banaś, złożono do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu jego ojca - Mariana Banasia, prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Prawo i Sprawiedliwość nie ma jednak koniecznej do tego większości, dlatego potrzebuje wsparcia opozycji. "Medialne show" miałoby zmusić posłów do głosowania zgodnie z oczekiwaniami rządzących.
- Najwyższa Izba Kontroli z prezesem Marianem Banasiem na czele - takim prezesem, a nie innym - jest ostatnim bastionem, ostatnią instytucją, która jest w stanie kontrolować rząd i tak duże pieniądze, które są w budżecie państwa i jeszcze większe, które mają przy Unii Europejskiej: 770 mld złotych. I w tle nie chodzi wcale moim zdaniem o sprawiedliwość, praworządność, ukaranie Mariana Banasia, tylko chodzi o to, żeby zlikwidować ostatnią instytucję, która jest w stanie patrzeć władzy na ręce - powiedział Jakub Banaś w rozmowie dla RMF FM.
Małżeństwo Banasiów musi wpłacić 200 tys. złotych poręczenia
Jakub Banaś nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Twierdzi, że wszystkie dotacje wykorzystał zgodnie z umowami i rozliczył w ramach obowiązujących zasad, a VAT został już zwrócony.
Przyznał, że ma twardy orzech do zgryzienia w związku z poręczeniem majątkowym, jakie powinien uiścić. W sumie małżeństwo powinno wpłacić 200 tys. złotych, ale rozważa złożeniem zażalenia w związku z tą kwotą.