Kogo widzi w roli nowego premiera? Morawiecki mówi o jednym nazwisku

Mateusz Morawiecki był gościem Patrycjusza Wyżgi w programie "Didaskalia". Były premier został zapytany m.in. o nieprawidłowości związane z Funduszem Sprawiedliwości. Opowiedział również o swoich zarzutach wobec rządzących, o ewentualnej koalicji z PSL i o tym, jak w jego ocenie należy postępować z Rosją.

Mateusz Morawiecki
Mateusz Morawiecki
Źródło zdjęć: © YouTube
Patrycjusz WyżgaJustyna Lasota-Krawczyk

Czy Mateuszowi Morawieckiemu jest wstyd za Zbigniewa Ziobrę i nieprawidłowości w związku z Funduszem Sprawiedliwości? To jedno z pierwszych pytań, jakie usłyszał były premier od Patrycjusza Wyżgi w programie "Didaskalia". - Musiałbym najpierw zobaczyć, czy rzeczywiście są jakiekolwiek dowody, że środki publiczne nie były wykorzystywane na cele publiczne - stwierdził Morawiecki.

Czy Mateusz Morawiecki będzie kandydatem PiS na prezydenta? Sam tej woli nie deklaruje. - Poddam się werdyktowi kierownictwa politycznego partii, który będzie podyktowany badaniami opinii społecznej i tym, kto będzie miał największe szanse - odpowiedział. Patrycjusz Wyżga zauważył, że nie jest to jasna deklaracja.

Premier przekonywał za to, że jego występy medialne - w tym wywiad w Wirtualnej Polsce – nie ma na celu przekonania prezesa PiS, że jest najlepszą możliwą opcją.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Czy Mateusz Morawiecki chce zostać Prezydentem RP? - didaskalia#80

Czy Mateuszowi Morawieckiemu jest wstyd za Zbigniewa Ziobrę i nieprawidłowości w związku z Funduszem Sprawiedliwości? To jedno z pierwszych pytań, jakie usłyszał były premier od Patrycjusza Wyżgi w programie Wirtualnej Polski "Didaskalia".

- Musiałbym najpierw zobaczyć, czy rzeczywiście są jakiekolwiek dowody, że środki publiczne nie były wykorzystywane na cele publiczne - unika odpowiedzi Mateusz Morawiecki. Na pytanie o współpracę z byłym ministrem sprawiedliwości nie odpowiedział wprost. Życzył za to powrotu do zdrowia.

Były premier dodał, że nawet jeżeli pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości (według założeń funduszu miały trafiać do ofiar przestępstw) zostały przeznaczone na Ochotnicze Straże Pożarne czy szpitale, to nadal były to cele publiczne. - Moja wiara w słowa ministra Adama Bodnara jest umiarkowana. Nie będę komentował, dopóki nie zobaczę dowodów - dodał polityk PiS. Przy czym trzeba dodać, że to nie samo finansowanie OSP jest problemem, a fakty wykorzystywania tego finansowania do budowania pozycji politycznej. Środki były kierowane najczęściej tam, gdzie o polityczne poparcie walczyli politycy Suwerennej Polski - a to jej przedstawiciele byli odpowiedzialni za funkcjonowanie programu.

Czy Morawiecki, będąc premierem, wiedział o nieprawidłowościach w Funduszu Sprawiedliwości? - Musiałbym założyć, że tam jakiekolwiek nieprawidłowości były. Ja nie nadzorowałem Funduszu Sprawiedliwości, został on w całości przekazany do kompetencji Ministerstwa Sprawiedliwości i wszyscy o tym wiedzą - unikał jednoznacznej odpowiedzi. I wskazał przy tym na odpowiedzialnego: Zbigniewa Ziobrę. W rozmowie były premier przekonuje za to, że twierdzenia obecnego ministra prof. Adama Bodnara nie są w tej sprawie wiarygodne.

- Polska konstytucja dzisiaj właściwie nie istnieje - stwierdził za to Mateusz Morawiecki, dodając, że "nikt tak jak Adam Bodnar nie pogwałcił konstytucji w ciągu zaledwie kilku miesięcy".

Bratobójcza walka? "To widać"

- Jestem przekonany, że obecnie rządząca partia będzie robiła wszystko, żeby naszą partię zniszczyć. To widać - stwierdził za to Mateusz Morawiecki.

Prowadzący program Patrycjusz Wyżga zapytał za to, czy Morawiecki zgadza się ze słowami Mariusza Błaszczaka, który porównał obecną władzę do reżimów Łukaszenki i Putina, sugerując jednocześnie, że ci stosują metody niszczenia opozycji jak zza naszej wschodniej granicy.

- Z punktu widzenia metod daleko nam jeszcze do tego, co się dzieje na Białorusi czy w Rosji. Natomiast jest to działanie absolutnie nielegalne, prowadzące do tego, żeby zniszczyć opozycję - uważa były premier.

Konsolidacja z Suwerenną Polską przesądzona?

Jak nieoficjalnie ustaliła Wirtualna Polska, kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości chce połączyć się z Suwerenną Polską i w kolejnych wyborach powołać wspólny komitet wyborczy. Te doniesienia zdaje się potwierdzać decyzja Janusza Kowalskiego o odejściu z Suwerennej Polski.

Patrycjusz Wyżga pytał swojego gościa, czy ta konsolidacja jest już przesądzona.

- Będziemy o tym na kierownictwie politycznym rozmawiali. Dyskusja u nas jest bardzo gorąca i wielowątkowa. Decyzje będą zapadały w ciągu najbliższych tygodni - stwierdził Mateusz Morawiecki.

Cieszę się, że nasza formacja polityczna ma cały czas siłę przyciągania - nawiązał do opuszczenia Suwerennej Polski przez Janusza Kowalskiego. Przy czym warto dodać, że na tym transfery w tej kadencji się skończyły.

"Nie było afery wizowej"

Były premier w programie "Didaskalia" został też zapytany o kryzys migracyjny i aferę wizową. W przypadku tej drugiej powtórzył wielokrotnie tezy, które z ust polityków Prawa i Sprawiedliwości już padały: afery nie było.

- Nie wiem do czego się pan odnosi, musiałbym zobaczyć konkretny materiał – tak Mateusz Morawiecki odpowiadał na pytania dot. ostatnich aktywności w mediach społecznościowych i materiałów wideo, które produkuje PiS. Materiał był szeroko krytykowany ze względu na dobór kadrów - sugerujących, że osoby o innym kolorze skóry w Polsce przebywają z pewnością nielegalnie.

- Nie mam takiej wiedzy, ale ci, którzy tworzą filmy, mogą mieć taką wiedzę. Proszę ich zapytać - przekonywał, gdy był pytany o ostatni spot Prawa i Sprawiedliwości.

Patrycjusz Wyżga zwracał uwagę, że Mateusz Morawiecki jest wiceprezesem PiS. - Każdy spot i każdą produkcję powinienem przebadać? - pytał były premier. - Ani ja, ani nikt w mojej partii nie ma zapędów homofobicznych czy rasistowskich - powtarzał Morawiecki.

- Polacy dostrzegają różnicę pomiędzy nielegalną imigracją, która jest narzędziem do ośmieszenia Polski w rękach Łukaszenki i Putina, a legalną migracją zarobkową, którą próbował zniszczyć Donald Tusk - stwierdził Mateusz Morawiecki. Jednocześnie tłumaczył się z ostatniego spotu Prawa i Sprawiedliwości. Jego zdaniem klip przedstawiający wyłącznie osoby o innym kolorze skóry nie jest niczym wyjątkowym.

- Nie ma we mnie żadnych uczuć ksenofobicznych, nie mówiąc o rasizmie. Dla mnie ludzie, którzy są polskimi patriotami, niezależnie od koloru skóry, mogą być znakomitymi polskimi obywatelami. Potrzebujemy takiej asymilacji. Tu widzę różnicę, między tym, jak my byśmy przyjmowali migrantów, a na przykład jak wygląda to w Szwecji lub Niemczech - przekonywał premier rządu PiS.

- Polska gospodarka potrzebuje rąk do pracy spoza Polski - dodał. Morawiecki stwierdził również, że za rządów PiS do Polski wróciło między 450 a 500 tys. Polaków, którzy wcześniej zdecydowali się na emigrację zarobkową. Jak ripostował Patrycjusz Wyżga, mniej więcej tyle samo osób przyjeżdżało do Polski w poszukiwaniu pracy - z Ukrainy, Białorusi, ale również odległych krajów jak między innymi Gruzja, ale i Bangladesz, czy Turkmenistan lub Uzbekistan.

- Nieprawidłowości się niestety zdarzają. Ubolewam z tego powodu, ale nie było żadnej afery wizowej - dodał, dopytywany o ten temat przez Patrycjusza Wyżgę. Warto przypomnieć, że były wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk właśnie za nieprawidłowości przy wydawaniu wiz stracił miejsce w rządzie, później na listach PiS - a na końcu usłyszał zarzuty.

TVP? "Nie oglądam"

- Nie oglądam telewizji i nie oglądałem. Za Jacka Kurskiego też nie, nie oglądałem telewizji ze względu na brak czasu. (…) Chcemy porozmawiać o poważniejszych sprawach? Nie będę się wypowiadał na temat Jacka Kurskiego. Nie znam go za bardzo, nie będę się odnosił do jego cech charakteru – mówił Mateusz Morawiecki. To odpowiedź na pytanie, czy podobają mu się media publiczne po zmianach z ostatnich miesięcy.

Chętnie za to wypowiedział się w temacie Wirtualnej Polski i Onetu oraz telewizji TVN - zarzucając wszystkim dziennikarzom tych redakcji, że wciąż patrzą na ręce opozycji, a nie partii władzy. Patrycjusz Wyżga poprosił o przykłady, ale Mateusz Morawiecki żadnego podać nie mógł. Poprosił za to o czas, by je znaleźć.

Przypomnijmy - ani Jarosław Kaczyński, ani Mateusz Morawiecki nie przyjęli propozycji debaty przedwyborczej, którą wystosowała Wirtualna Polska i Onet przed jesiennymi wyborami do Sejmu i Senatu.

Przedstawicielki partii PiS zabrakło również na przedwyborczej debacie kobiet, którą organizowała WP.

Morawiecki o największych wyzwaniach i koalicji

Patrycjusz Wyżga zapytał swojego gościa, co rząd Prawa i Sprawiedliwości zrobił w kwestii największego wyzwania, które stoi przed kolejnymi pokoleniami, czyli zmian klimatycznych.

Największym wyzwaniem nie są zmiany klimatu, a zmiany geopolityczne. Niech się pan tym aż tak bardzo nie martwi, dużo poważniejsze zmartwienia mamy na horyzoncie. Te, które wiążą się właśnie z płytami tektonicznymi w geopolityce, a które poruszają się na naszych oczach - stwierdził Morawiecki, nawiązując m.in. do rosnącej dominacji Chin.

Były premier przyznał też, że kwestie bezpieczeństwa powinny stać ponad politycznymi podziałami.

- Mogę się tylko ucieszyć ze wszystkich kontynuacji naszych programów przez obecną władzę. Jeśli np. następuje wzrost liczby żołnierzy, to ja się z tego cieszę, nawet jeśli te rządy byłyby niedobre pod wieloma innymi względami, tak, jak je oceniam dzisiaj. Względy bezpieczeństwa muszę być wyciągnięte poza nawias, musi być mianownikiem, który łączy wszystkie rządy i oby tak było - mówił polityk.

Czy Morawiecki wyobraża sobie koalicję Polskich Spraw PSL, PiS, Konfederacja, w której np. Władysław Kosiniak-Kamysz jest premierem? - Taka koalicja jest nie tylko możliwa jeszcze w tym parlamencie, ale taka koalicja byłaby o wiele lepsza, niż to, co dzisiaj się dzieje w Polsce - zapewnił.

"Walka z czasem". Były premier o rosyjskiej inwazji

W programie "Didaskalia" Morawiecki został również zapytany o swoje wspomnienia z pierwszych chwil po pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę.

- Pamiętam to jako walkę z czasem, a przede wszystkim walkę o percepcję władz zachodnich - przyznał Morawiecki. Wspomniał, że podczas pierwszej rady bezpieczeństwa w Wersalu większość państw skreśliła Ukrainę. - Założyli, że Rosja zaraz zdobędzie Kijów. Obliczali, za ile dni Kijowa nie będzie - opowiadał były premier. Przyznał jednak, że nie chce mówić, kto miał takie podejście, ponieważ szybko się ono zmieniło.

- W obozie przeciwnym był premier Czech, Słowenii, Danii. Kraje bałtyckie były przerażone tą sytuacją, bo zdawały sobie sprawę, że mogą być następne - dodał gość Patrycjusza Wyżgi.

Ryzyko jest wysokie

Były premier przypomniał, że przeciągający się w czasie konflikt w Ukrainie nie oznacza, że Polska i inne kraje NATO mogą być spokojniejsze.

Ryzyko ze strony Rosji jest wysokie. Ryzyko tego, że możemy być następni. Ryzyko militarne i przez wymuszenie sposobu zakończenia wojny. Myślę, że nadzieją Putina jest zmęczenie Europy, wojną do tego stopnia, żeby zgodzić się na rosyjskie warunki pokojowe - stwierdził Mateusz Morawiecki.

- Obecna polityka, chociażby Macrona, który tworzy polityczną niejasność wobec Putina, jest czymś nowym. Putin musi liczyć się z tym, że Europa podejmie kolejne kroki przeciwko Federacji Rosyjskiej. My, Europejczycy, liczymy się z tym konfliktem przez najbliższe 5-10 lat - mówił były premier. Dodał, że świadczy o tym chociażby zamrażanie rosyjskich aktywów.

Czy Polsce grozi wojna z Rosją w perspektywie trzech lat? - Trzeba się liczyć z wojną, żeby się do niej przygotować i żeby tej wojny nie było - stwierdził polityk.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
mateusz morawieckididaskaliadonald tusk
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (143)