Wrze w Chinach. Dziennikarz BBC bity i kopany

Wrze w Chinach. Dziennikarz BBC bity i kopany

Masowe protesty w Chinach. "Nie chcemy cesarzy!"
Masowe protesty w Chinach. "Nie chcemy cesarzy!"
Źródło zdjęć: © EPA, PAP | MARK R. CRISTINO
Mateusz Czmiel
27.11.2022 19:15, aktualizacja: 28.11.2022 10:12

Dziennikarz BBC Ed Lawrence został aresztowany i pobity podczas relacjonowania protestu przeciwko surowym chińskim restrykcjom związanym z COVID-19 - informację przekazał nadawca. W Chinach trwają demonstracje przeciwko polityce "zero covid". W niedzielę przeciwko lockdownom i surowym restrykcjom protestowano w kolejnych miastach. Setki osób wyszło na ulice Pekinu i Szanghaju, a także w Wuhanie, gdzie prawie trzy lata temu wykryto pierwsze przypadki Covid-19.

Chińska policja napadła i zatrzymała dziennikarza BBC relacjonującego niedzielny protest w Szanghaju, uwalniając go po kilku godzinach - poinformował nadawca. - BBC jest bardzo zaniepokojona traktowaniem naszego dziennikarza Eda Lawrence'a, który został aresztowany i skuty kajdankami podczas relacjonowania protestów w Szanghaju – powiedział rzecznik brytyjskiego nadawcy publicznego.

Przetrzymywany kilka godzin

- Był przetrzymywany przez kilka godzin, zanim został zwolniony. Podczas zatrzymania był bity i kopany przez policję. Stało się to, gdy pracował jako akredytowany dziennikarz - dodał rzecznik BBC. Lawrence udostępnił później oświadczenie BBC w mediach społecznościowych i dodał, że co najmniej jeden obywatel został aresztowany po tym, jak próbował powstrzymać policję przed pobiciem go.

Komunistyczne władze Chin obstają przy polityce "zero covid" i dążą do całkowitej eliminacji koronawirusa z kraju. Lockdowny, masowe testy i wszechobecne kontrole uderzają w chińską gospodarkę i wywołują niezadowolenie społeczne, ale według władz zapobiegają milionom potencjalnych zakażeń i zgonów.

Protesty rozpoczęły się w piątek w borykającym się z lockdownami mieście Urumczi, stolicy regionu Sinciang. Demonstracje wybuchły po tragicznym w skutkach pożarze, w którym zginęło co najmniej 10 osób. Władze natomiast cenzurowały w sieci pytania, czy restrykcje utrudniły ewakuację i gaszenie pożaru.

W niedzielę ludzie ponownie gromadzili się przy Wulumuqi Zhonglu w Szanghaju, gdzie poprzedniego dnia miały miejsce największe protesty. Według agencji Reutera doszło do starć pomiędzy setkami demonstrantów a policją, która próbowała uniemożliwić zgromadzenie i zatrzymała wielu uczestników.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Symbolem protestów białe kartki

Trwająca fala demonstracji przeciwko polityce władz oceniana jest jako niespotykana od objęcia rządów w kraju przez Xi Jinpinga 10 lat temu. Wcześniej dochodziło do protestów przeciwko restrykcjom covidowym, ale nie miały one tak wyraźnego motywu przewodniego.

Jednym z symboli protestu stały się puste, białe kartki papieru, które demonstranci w Szanghaju i innych miastach unosili nad głowami, by wyrazić sprzeciw wobec ograniczaniu wolności słowa.

- Jestem tu, bo kocham swój kraj, ale nie kocham swojego rządu (…) Chcę móc swobodnie wychodzić, ale nie mogę. Nasza polityka wobec COVID-19 to gra i nie ma oparcia w nauce ani rzeczywistości – powiedział agencji Reutera jeden z protestujących, przedstawiony jako Shaun Xiao.

- Chcemy tylko podstawowych praw człowieka. Nie możemy wychodzić z domów bez testu (na COVID-19). Wypadek w Sinciangu przelał czarę goryczy (…) Ludzie nie są brutalni, ale policja zatrzymuje ich bez powodu. Próbowali mnie schwytać, ale ludzie wokół mocno złapali mnie za ręce i przyciągnęli do tyłu, więc mogłem uciec – powiedział inny.

W Pekinie w ciągu dnia setki osób zebrały się na kampusie prestiżowego Uniwersytetu Tsinghua. Wieczorem rzesze ludzi zebrały się w dzielnicy Chaoyang, by palić znicze w intencji ofiar pożaru w Urumczi. Wznoszono okrzyki: "Szanghajska policjo, wypuść ich!", w odniesieniu do sobotnich aresztowań – wynika z relacji w mediach społecznościowych.

Do demonstracji doszło również w Chengdu, stolicy prowincji Syczuan na południowym zachodzie Chin. Ludzie unosili białe kartki papieru i krzyczeli: "Nie chcemy dożywotnich władców! Nie chcemy cesarzy!", co postrzegane jest jako aluzja do przywódcy kraju Xi Jinpinga, który usunął z konstytucji limit kadencji – podał Reuters.

Protesty w Wuhan

Według agencji AFP setki osób przeszły w niedzielę w marszu protestu przeciwko lockdownom ulicami Wuhanu w środkowych Chinach, gdzie na przełomie 2019 i 2020 roku zdiagnozowano pierwsze na świecie przypadki Covid-19.

W sobotę protesty odbywały się również na uniwersytetach w Nankinie i Xianie. W Lanzhou na północnym zachodzie kraju rozgniewani mieszkańcy wywracali namioty dla personelu kontroli epidemicznej i budki do testów na Covid-19 – wynika z relacji w mediach społecznościowych.

W Kantonie na południu kraju do protestów i starć z policją i personelem epidemicznym dochodzi regularnie od wielu dni w różnych częściach objętej lockdownem dzielnicy Haizhu. Przyczyną tych protestów są głównie lokalne restrykcje, ale pożar w Urumczi "rozgniewał wszystkich, bo zginęło tak wielu ludzi" – powiedział PAP jeden z mieszkańców tej dzielnicy.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (67)
Zobacz także