Marta Kaczyńska: szokująca wypowiedź tego "autorytetu"
"Przykre, że jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności w naszym kraju do rangi powszechnie szanownego autorytetu wynoszone są często postaci, które bez jakichkolwiek zahamowań stać na to, by psuć i tak do dziś często nadszarpywany wizerunek naszego narodu" - pisze na swoim blogu Marta Kaczyńska. Chodzi o prof. Władysława Bartoszewskiego, który w wywiadzie dla niemieckiej gazety "Die Welt" przyznał, że podczas okupacji bardziej bał się polskich donosicieli niż niemieckich żołnierzy.
Czytaj także: "Polscy zdrajcy to były szumowiny, które się zabijało"
Marta Kaczyńska nazywa wypowiedź Bartoszewskiego "szokującą" i pyta: Jak to możliwe, że w okupowanej Polsce można było czuć się pewniej, spotykając niemieckiego żołnierza niż własnego rodaka?
Zaznaczyła jednak, że "nie ma prawa oceniać tamtych czasów, tak jak mogą to czynić osoby, które doświadczyły wojny, ale zaskakuje ją potrzeba tak stronniczego opisywania historii w niemieckiej prasie". Według niej, słowa Bartoszewskiego pasują do "klimatu tworzonych w ostatnim czasie, wyrwanych z historycznego kontekstu opowieści o niemieckich wypędzonych czy wreszcie do dozwolonego w pewnych polskich środowiskach oczerniania wizerunku Polaków poprzez często niezgodne z prawdą opisywanie nas jako wojennych grabieżców, żerujących na tragedii Żydów".
I zastanawia się: "Co po przeczytaniu wywiadu w "Die Welt" myślą młodzi Niemcy, którzy znają naszą trudną przeszłość tylko z opowieści? Jak po tej lekturze postrzegać będą Polaków? Jako naród kolaborantów, donosicieli? Ludzi nie potrafiących ze sobą współdziałać nawet w najtrudniejszym czasie?"
Bartoszewski: nikt mnie nie będzie pouczał
Wywiad profesora Władysława Bartoszewskiego pojawił się w dzienniku „Die Welt” w związku z ukazaniem się po raz pierwszy w Niemczech książki Jana Karskiego "Mój raport dla świata. Historia państwa w podziemiu" ("Mein Bericht an die Welt. Geschichte eines Staates im Untergrund"). Prof. Bartoszewski tłumaczył Wirtualnej Polsce, że że ponieważ znał Karskiego, Gerhard Gluck, dziennikarz „Die Welt”, zwrócił się do niego z prośbą, żeby opowiedział, jakim go zapamiętał.
Na pytanie, czy w czasie pracy w ruchu oporu, kiedy pomagał ukrywającym się Żydom, miał sąsiadów, których się obawiał, prof. Bartoszewski odpowiedział: „Mieszkałem na drugim piętrze kamienicy pełnej inteligencji przy ul. Mickiewicza 37 w Warszawie. Jeśli ktoś się bał, to nie Niemców. Gdy niemiecki oficer zobaczył mnie na ulicy i nie miał rozkazu aresztowania, nie musiałem się go obawiać. Ale gdy sąsiad Polak zauważył, że kupiłem więcej chleba niż normalnie, wtedy musiałem się bać”.
Komentując krytyczne głosy dot. wypowiedzi dla "Die Welt" powiedział krótko: - Nikt mnie nie będzie pouczał. Nie zrobiłem niczego niewłaściwego. Niewłaściwie zachowują się ci, którzy robią z moich słów histerię. Dodał też, że dziś potrzebuje tylko jednego: swobody wyrażania poglądów. - Mam w Polsce taką swobodę. I nie nadużywam jej - stwierdził.