Marsz poparcia dla b. premiera Kosowa, oskarżonego o zbrodnie wojenne
Około trzech tysięcy kosowskich Albańczyków przeszło ulicami Prisztiny, manifestując poparcie dla byłego premiera Kosowa Ramusha Haradinaja, sądzonego w Hadze przez ONZ-owski trybunał ds. zbrodni wojennych w byłej Jugosławii.
02.05.2007 16:10
Marsz przebiegał spokojnie. Jest to już kolejna taka akcja od rozpoczęcia procesu przeciwko Haradinajowi w marcu.
Haradinaj (38 l.) to dawny regionalny dowódca albańskiej partyzantki - Wyzwoleńczej Armii Kosowa (UCK). Jest oskarżony o nadzorowanie od marca do września 1998 roku systematycznej kampanii czystek etnicznych w rejonie miasta Deczani na zachodzie Kosowa. Jego oddziały wypędzały stamtąd Serbów i Romów, dopuszczając się porwań, zabójstw, tortur i gwałtów. Atakowały też Albańczyków, których uznały za serbskich kolaborantów.
W sumie na Haradinaju i dwóch jego współpracownikach z okresu wojny ciąży 37 zarzutów, zakwalifikowanych jako zbrodnie przeciw ludzkości i zbrodnie wojenne. Wszyscy oskarżeni zaprzeczają stawianym im zarzutom.
Uczestnicy środowego marszu w Prisztinie skandowali: "Jesteśmy z Ramushem". Wielu miało ze sobą portrety byłego premiera i transparenty z hasłami: "Wolność dla wyzwolicieli" czy "Wierzymy w sprawiedliwość".
Na czele demonstracji szli przedstawiciele partii Sojusz na rzecz Przyszłości Kosowa (AAK), która po zakończeniu wojny stała się symbolem oporu wobec Serbów. Obecnie AAK należy do rządzącej w Prisztinie koalicji.
Głęboko wierzymy w jego niewinność. Jesteśmy przekonani, że ani on (Haradinaj), ani jego współbojownicy nie przynależą Hadze - oświadczył wiceprzewodniczący AAK Ahmet Isufi.
Haradinaj, traktowany przez większość kosowskich Albańczyków jako bohater, to najwyższy rangą partyzant UCK sądzony za zbrodnie wojenne. Jego proces jest drugim procesem w Hadze, w którym oskarżeni są kosowscy Albańczycy.
Były emigrant i ochroniarz z barów został premierem w grudniu 2004 roku. W marcu następnego roku złożył rezygnację, gdy trybunał haski ogłosił oskarżenia przeciwko niemu. Udał się dobrowolnie do Hagi, a po trzech miesiącach uzyskał tymczasowe zwolnienie z aresztu do czasu procesu i powrócił do Kosowa z zezwoleniem na działalność polityczną.