Marianna Schreiber zmienia kierunek. "Otworzyłam oczy, chociaż zbyt późno"
Marianna Schreiber - żona ministra w rządzie PiS Łukasza Schreibera - zasłynęła z krytyki polityki partii rządzącej. W ostatnim czasie nieco rzadziej komentowała wydarzenia krajowe. - Wielu ekspertów może twierdzić, że pogubiłam się w poglądach. Ja jednak twierdzę, że być może musiałam przejść taką drogę, aby się przekonać, po której stronie leży prawda - tłumaczy Schreiber.
Marianna Schreiber wzbudziła powszechne zainteresowanie po tym, jak zaczęła otwarcie krytykować politykę rządu, którego członkiem jest jej mąż. Jednym z wyrazów sprzeciwu było założenie przez nią partii. Jej nazwa to: "Mam Dość 2023".
- Jesteśmy partią liberalną, demokratyczną, proeuropejską. Chcemy zrzeszać osoby młode. Szerzymy konstytucyjne prawo do wolności, tolerancji, pluralizmu. W konsekwencji, szczególnie dbamy o kobiety i ich prawa - mówiła na konferencji prasowej Schreiber.
W ostatnim czasie jednak Marianna Schreiber nieco rzadziej komentuje politykę krajową, a na jej Twitterze pojawiały się wpisy sprzyjające Zjednoczonej Prawicy. Internautów dziwi także, że żona polityka PiS promowała Narodowy Marsz dla Życia i Rodziny, podczas gdy jeszcze kilka miesięcy wcześniej wspierała inicjatywy opowiadające się m.in.: za powszechnym dostępem do aborcji. Skąd ta nagła zmiana?
"Otworzyłam już oczy, chociaż zbyt późno"
- Życie jest wartością, której się nie wyklucza. Każdy obywatel w tym kraju ma prawo żyć, czy jest orientacji homoseksualnej, czy heteroseksualnej czy też dzieckiem nienarodzonym - mówi w rozmowie z kobieta.gazeta.pl. Jak twierdzi, na Marszu dla Życia i Rodziny pojawiła się, ponieważ "popiera życie w każdej postaci".
- Dla mnie życie jest darem bożym i dlatego byłam na tych marszach. Tak samo życie kobiety i tak samo życie dziecka jest dla mnie ważne i jestem pewna, że na marszu "Ani jednej więcej" nie było samych osób, które nienawidzą PiS-u, ale też osoby, dla których życie ludzkie jest ważne - tłumaczy w rozmowie z portalem.
Zdaniem Schreiber, jej działania zostały wykorzystane przez środowiska polityczne do podsycania politycznej walki. - Nigdy nie byli po mojej stronie. Choć tak mi się wydawało - mówi.
Jak przekonuje, obecnie "otworzyła już oczy, chociaż zbyt późno". - Przede wszystkim ja nie zmieniam poglądów - jak wiele osób mówi. Ja jedynie poznałam prawdę o tym, jak mnie traktowano - stwierdza i dodaje, że "przede wszystkim również chcę wspierać swojego męża".
Źródło: kobieta.gazeta.pl