Marek Belka: ważne jest, żeby był rząd
Marek Belka w Radiu Zet (RadioZet)
Radio Zet gości dzisiaj u premiera Marka Belki, który nie opuszcza swojego gabinetu szukając poparcia. Dzień dobry Panie Premierze. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry Państwu, dzień dobry Pani. Czy czuje Pan oddech Janusza Wojciechowskiego, który szykuje się na Pana miejsce, które Pan zajął, ale jeszcze tak nie do końca? Tyle mam pracy, że nie zastanawiam się nad tym. Tak, ale czy warto pracować, skoro brakuje Panu tylu głosów, aż 60? Ale zdajmy sobie pytane czy komuś innemu wystarczy tyle głosów. Może wystarczy Januszowi Wojciechowskiemu, jeśli go poprze Federacyjny Klub Parlamentarny i inne ugrupowania. No to się zobaczy w praniu. Z punktu widzenia kraju ważne jest, żeby był rząd. Jeśli komuś się uda stworzyć rząd z jakąś większością, która będzie w stanie współpracować ze sobą, to ja poczuję ulgę, nie tylko osobistą, ale także z punktu widzenia społeczeństwa, które już chyba ma dosyć tych męczarni. Nie zamierzam klecić większości parlamentarnej metodą psucia zarówno programu, jak i składu rządu. Ale musi
Pan klecić, żeby dostać poparcie. Nie może Pan powiedzieć, że mój rząd będzie do października i wtedy Pan bez klecenia dostałby poparcie Socjaldemokracji Polskiej. To jest jeden ze sposobów psucia tej całej koncepcji. Wyznaczenie dzisiaj daty wyborów na październik oznacza, że aplikujemy sobie prawdziwą katastrofę w służbie zdrowia, nie przygotowujemy praktycznie rzecz biorąc budżetu państwa solidnie itd., itd. Pół roku to jest za mało, żeby przygotować nową ustawę? Tu nie chodzi tylko o przygotowanie ustawy. Chodzi o to, żeby w odpowiednim czasie, do końca września, a nawet wcześniej troszkę, tę ustawę przygotować, przygotować także rozporządzenia wykonawcze i dać ZOZ – om, czyli szpitalom między innymi, czas na zakontraktowanie usług. Tak, ale to jest pół roku. Myśli Pani, że Sejm będzie się zajmował czymś innym przez te pół roku jak kampanią wyborczą? A jaką ma Pan pewność, że Sejm będzie się zajmował czymś innym, jeśli pan powie, że chce rok działać? Taką, że po utworzeniu rządu i daniu mu wotum zaufania
jest naturalna chwila pewnej ulgi i spokoju. Nasze partie chyba nie są w stanie przez rok prowadzić kampanii wyborczej. Chyba, że Pani uważa, że tylko prowadzą kampanię wyborczą i niczym innym się nie zajmują. Myślę, że jest też szansa na konsolidację. Tak naprawdę wiele ugrupowań musi przemyśleć programy i to nie tylko na lewicy. Ale one sobie przemyślały i mówią nie. Myślę, że nie. To co dzisiaj mamy, to nie jest efekt racjonalnej refleksji, tylko pewnych odruchów. Czyli myśli Pan, że Socjaldemokracja mówiąc „nie”, jest w tej chwili nieracjonalna i zmieni zdanie? Liczy Pan na to? Tak myślę. A liczy Pan na zmianę zdania w FKP Romana Jagielińskiego czy na to, że trzeba mu coś dać, to może wtedy zmieni? Nie rozmawiam z partiami i klubami politycznymi na temat dania lub odebrania. Jest Pan premierem rządu, w którym jest i Socjaldemokracja i Unia Pracy i partia Romana Jagielińskiego właściwie, bo są dwaj jego wiceministrowie, chyba że zostali zwolnieni. Mogę dodać, że minister zdrowia jest członkiem PSL. Nie
tymi kategoriami się kierowałem, kiedy prosiłem ludzi do uczestnictwa w pracach rządu. Pan ich nie prosił. Oni zostali zaproszeni, nim Pan został premierem. Zdaje się, że to był ukłon Leszka Millera w stronę FKP. Chodzi Pani o FKP. Jest sprawą nowych ministrów o ich dalszym funkcjonowaniu w rządzie. Powinni zostać? Zobaczymy. Wicepremier Jaruga – Nowacka domaga się wycofania polskich wojsk z Iraku. Dzisiaj w „Życiu” i w „Życiu Warszawy” mówi o tym, że Pan musi przygotować harmonogram jak najszybszego wycofania. Kiedy to będzie? Koniec roku, czerwiec? Harmonogram, to nie tylko daty, ale ciąg zdarzeń politycznych, wojskowych, głównie w Iraku, ale i wokół Iraku. Oczywiste jest, że naszym ostatecznym zadaniem jest wypełnienie misji w Iraku. My tam nie chcemy być długo. Nie chcemy także dokonywać rejterady, żeby zdestabilizowała naszą strefę. Nie przyniosłaby nam chluby nigdzie na świecie. Wedle słów pani wicepremier obiecał Pan wycofanie wojsk. Izabela Jaruga – Nowacka mówi gazetom, że rozmawiała z Panem na ten
temat. Rozmawialiśmy z Unią Pracy od samego początku i Unia zmieniła zdanie, wobec tego co reprezentowała publicznie rok temu powiedzmy, chociaż tam nigdy entuzjazmu dla wysyłania wojsk polskich do Iraku, to trzeba przyznać szczerze, nie było. Replikując ich dążenia mówiłem dokładnie to samo, co we tej chwili Państwo. Naszym celem jest wycofanie tych wojsk. Kiedy? Nie powiem kiedy. Daty w expose Pani nie usłyszy. Równie ważne, a może i ważniejsze jest to, że chcemy aktywnie uczestniczyć w tym procesie wokółirackim. To jest pewna gra dyplomatyczna i prace w ONZ. Wreszcie, musimy dynamicznie reagować na to, co się dzieje w samym Iraku. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że minister Szmajdziński już powiedział coś, co jest niezwykle istotne. W przyszłym roku, kiedy ma przyjechać tzw. czwarta zmiana, będzie ona znakomicie mniej liczebna. Nie drażni Pana, że wicepremier mówi innym głosem, niż premier? Dobrze się zaczyna Pan rząd w tak ważnej sprawie? Przynajmniej mogę powiedzieć, że Unia Pracy i pani Izabela Jaruga –
Nowacka w tej sprawie zawsze wypowiadała się w taki sposób. Ostatnio Unia Pracy zaczęła mówić co innego. Zupełnie co innego, gdy wicepremier, która została przed chwilą powołana, mówi takie rzeczy. Proszę przyjąć, że to, co jest w tej sprawie autorytatywne, to pada z ust premiera, wiceministra spraw zagranicznych i ministra obrony. Odpowiada Panu taka dwoistość w rządzie? Problem w tym, że gdy spotykamy się z panią wicepremier i rozmawiamy, to ta różnica zdań właściwie zanika, a potem, gdy jest, że tak powiem, odpowiednio podrasowywana przez prasę, to zaczyna wyglądać na jakąś zasadniczą rozbieżność. Pan chyba nie słyszał co mówi pani Jaruga - Nowacka. Prasa nie musi tego podrasowywać. Jeśli mówi się o końcu roku, to są konkretne daty, to naprawdę prasa tego nie dodaje. Nie słyszałem nigdy w rozmowie z nią o konkretnych datach. Zapyta się Pan o co chodzi? Chyba zapytam się. Czytał Pan dzisiejszą „Rzeczpospolitą”? Gazeta mówi o raporcie NIK – u, który stwierdza, że rząd Leszka Millera uzależnił nas od Rosjan.
Podpisał umowę, choć nie ma gwarancji na budowę drugiej nitki jamalskiej, po drugie, zaniżono ceny gazu, który będzie przechodził przez Polskę. Nie znam tego raportu. Podczas pierwszego posiedzenia rządu wśród listy ważnych zadań gospodarczych wymieniliśmy sformułowanie całościowej koncepcji polityki energetycznej, w tym gazowej, bo takiej w Polsce chyba nie ma. Zanalizujemy ten problem i zobaczymy co się da zrobić na tym etapie jak dzisiaj. Sam raport NIK – u może skonstatować - zresztą zobaczymy czy się z nim możemy zgodzić w pełni - pewne fakty, ale fakty czasem są nieodwracalne. Naszym oczywistym celem jest dążenie do tego, żeby przez Polskę szedł tranzyt paliw na Zachód, bo to nie jest uzależnienie, to wręcz zmniejsza nasze uzależnienie od dostawców – w tym przypadku rosyjskich. A jak obniżymy cenę za transport? Tego nie wiem. Muszę zbadać, co to znaczy to stwierdzenie. Za tranzyt, nie za transport? Tak. Sprawdzimy. Jak patrzę na mapę, to mam wrażenie, że Rosja zawsze będzie dużym dostawcą i ropy i
gazu. Problem w tym, żeby zapewnić sobie minimum bezpieczeństwa i gwarancji w postaci możliwości dostaw z innych stron. Na koniec zapytam, jakie pułapki przygotował dla Pana Leszek Miller? Znalazł Pan jakieś w swoim gabinecie? Nie. Stół normalnie stoi, krzesło nawet się obraca, komputer działa. Telefon także. Wszystko jest jak trzeba. Będzie nowy szef Agencji Wywiadu, będzie stary szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznnego. Czy będzie nowy szef WSI? Jeśli chodzi o szefa Agencji Wywiadu, to podał się do dymisji i ja tę dymisję przyjąłem. Ale chyba oczekiwał, że Pan nie przyjmie tej dymisji. Ale przyjąłem. Natomiast procedura powołania, jak i odwołania szefa Agencji Wywiadu, jest dość skomplikowana. Wystąpiłem do marszałka Sejmu, a właściwie do sejmowej komisji ds. służb specjalnych, do prezydenta i muszę zwołać kolegium ds. służb specjalnych. Formalnie rzecz biorąc, te trzy ciała muszą wypowiedzieć się. Mam nadzieję, że pozytywnie, skoro ja sam ogłosiłem, że zamierzam przyjąć dymisję pana Siemiątkowskiego. A w
sprawie szefa WSI? To jest sprawa, którą muszę omówić z ministrem obrony narodowej. Po drugie, dopóki ten rząd nie ma wotum zaufania, czyli jest w stanie oczekiwania na to wotum, takie ważne decyzje, które muszą być podejmowane także z opozycją, nie powinny być podejmowane. Dziękuję bardzo. Radio Zet gościło dzisiaj u premiera Marka Belki.