Sprawa Mirelli ze Świętochłowic. Media o nowych ustaleniach
Mirella ze Świętochłowic miała spędzić 27 lat w zamknięciu. Sprawa wyszła na jaw, gdy pod koniec lipca do lokalu, w którym mieszkała z rodzicami, weszły służby. Według ustaleń "Faktu", pokój, w którym przebywała kobieta, tonął w fekaliach.
Co musisz wiedzieć?
- Służby wyprowadziły 42-letnią Mirellę z mieszkania 29 lipca po interwencji sąsiadów.
- Prokuratura w Chorzowie bada ewentualne znęcanie psychiczne i fizyczne nad kobietą.
- Rodzice zaprzeczają, że więzili córkę. Twierdzą, że córka sama nie wychodziła z pokoju, bo się wstydziła.
Sąsiedzi ze Świętochłowic wezwali policję 29 lipca, gdy usłyszeli awanturę. W mieszkaniu znaleziono skrajnie zaniedbaną 42-letnią Mirellę.
Jakie są ustalenia śledczych i co dalej ze sprawą?
Prokuratura Rejonowa w Chorzowie prowadzi postępowanie pod kątem znęcania psychicznego i fizycznego nad kobietą. Śledczy zapowiadają ponowne przesłuchanie Mirelli z udziałem biegłego. Nie przesłuchano jeszcze rodziców ani sąsiadów kobiety. Matka Mirelli utrzymuje zaś, że córka nie wychodziła z domu z własnej woli, bo "wstydziła się swoich nóg".
Hołownia o “patoposłach”. “To grupa kilkunastu osób”
Mirella miała zniknąć jako nastolatka, na przełomie 1997/1998 r. Rodzice różnie tłumaczyli jej nieobecność: mówili, że zaginęła, została porwana albo, że wróciła do biologicznych rodziców. Tymczasem prawda była zupełnie inna: Mirella przez blisko trzy dekady mieszkała w swoim pokoju, w którym okna i drzwi były szczelnie zasłonięte.
Według informatorów "Faktu" dotarł do osób, które opowiedziały, w jakich warunkach żyła 42-latka. "Zaciemnione pomieszczenie, fekalia na podłodze. W tym pokoju musiała załatwiać potrzeby fizjologiczne, mimo że w mieszkaniu była przecież łazienka. 42-latka była skrajnie zaniedbana, leżała w brudnej, zasikanej pościeli. Miała powycinane włosy, była skrajnie zaniedbana. Szlafrok, w którym wyprowadzono ją z domu, nie był prany od lat" - czytamy w "Fakcie"
Co ciekawe, wyglądać tak miał jedynie pokój Mirelli. Pozostałe pomieszczenia w jej domu były czyste i zadbane.
Czy rodzice poniosą odpowiedzialność i jak wyglądała opieka?
Sąsiedzi opowiadają, że w dniu, w którym zabrano Mirellę do szpitala, jej rodzice zabrali się za porządki w pokoju kobiety. Wyniesiono z niego zabrudzone kołdry, koce, wory ze śmieciami, stare gazety, siatki ze słodyczami.
Śmieci miał wynosić schorowany ojciec dziewczyny. "Faktowi" udało się dotrzeć do zdjęć wyrzucanych nieczystości zgromadzonych przez lata w pokoju Mirelli. Pokryte fekaliami kołdry i koce. Na niektórych widać żwirek. - Kto wie, czy nie podsypywano go, by to wszystko wsiąkało. To urągające warunki, w których przez lata musiała żyć Mirella - mówią informatorzy "Faktu".
Według relacji informatorów "Faktu", matka nie odwiedzała Mirelli w szpitalu po interwencji służb. Robił to jedynie ojciec kobiety. W placówce kobieta uczyła się podstawowych czynności, jak jedzenie sztućcami i regularne kąpiele.
Po dwóch miesiącach wróciła do domu. Odwiedzają ją tam codziennie pracownicy ośrodka pomocy społecznej. Przy jej łóżku - jak informuje "Fakt" nadal stoi wiaderko.
Źródło: fakt.pl