Marcin Makowski: Konstytucja na krzyżu i połamanym opłatku. Nie róbcie sekty z walki o demokrację
Krzyż na Giewoncie, dziesiątki pomników, wlepki na samochód, rower i motocykl. Połamany opłatek, transparenty zwisające z balkonów. Wszędzie na pierwszym planie ten sam napis: ”konstytucja”. Walka o demokrację to szczytne zajęcie, ale droga do sekciarstwa jest krótka. I ślepa.
24.08.2018 | aktual.: 24.08.2018 14:40
"Sekta smoleńska" - chyba nikomu nie trzeba przypominać tego epitetu, używanego po 2010 r. wobec ludzi, którzy za wszelką cenę - mnożąc kolejne teorie - starali się dociec prawdy o katastrofie smoleńskiej. Z czasem wielu z nich, pomimo szczytnych idei i szczerych intencji, zaczynało odrywać się od rzeczywistości, Smoleńsk traktując bardziej w kategoriach metafizyki i religii, niż katastrofy komunikacyjnej i polityki. Powstawały przedziwne pomniki w kształcie Tupolewa, makabryczne obrazy, grafomańska poezja. Tworzyły się hermetyczne grupy, spotykające się w zamkniętym gronie, regularnie uczestniczące w miesięcznicach smoleńskich. To w pewnym sensie normalny mechanizm społeczny, gdy do czynienia mamy z silnymi emocjami i poczuciem wyobcowania.
Opłatek konstytucyjny
Środowisko lewicowo-liberalne tak napiętnowało ową "sektę", tak wyszydziło jej wsobność, język, zabobony i środki wyrazu, że samo zdało się przeoczyć budowę innej "sekty" przy własnym boku. Mowa o ludziach, którzy w podobny sposób ze szczytnej idei (obrony demokracji), na własne życzenie zamknęli się w estetycznym oraz intelektualnym getcie. Jego głównym symbolem, zamiast Tupolewa, została jednak konstytucja. Ale nie ustawa zasadnicza, pisana przez konkretnych ludzi w konkretnych warunkach politycznych, która musi iść z duchem czas i nie jest nieomylna, ale "konsTYtucJA". Fetysz, napisane złotymi zgłoskami prawo stanowione, które nabrało mocy wiecznej, niezmiennej i niepodważalnej. A o tym, co potrafi uwierać (małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny), po prostu się milczy.
Widziałem niedawno kilka obrazków, które uświadomiły mi, że sprawa idzie w podobnym co Smoleńsk kierunku, choć z zupełnie innych punktów startowych. Ktoś w połowie sierpnia wywiesił konstytucyjny transparent na krzyżu na Giewoncie. "Duch w narodzie nie ginie" - napisał dumny ks. Wojciech Lemański. Innym razem jeden z artystów umieścił na plakacie zdjęcie przełamanego opłatka, na którym wytłoczono ten sam slogan. "Cudowny w swojej prostocie i głębi wymowy plakat. Moc konstytucji polega na powszechnym zaufaniu do niej i wierności jej zapisom. (…) Zszargana konstytucja - niczym połamany opłatek" - snuje swoje refleksje kapłan. I co z tego, że krzyż na Giewoncie to miejsce apolityczne, a symboli religijnych nie należy wplatać w politykę? Co z tego, że opłatek symbolizuje ciało Chrystusa, a łamanie go nie jest aktem wandalizmu, ale dzieleniem się chlebem - czyli jest czynnością na wskroś etyczną. Symbole i pojęcia stapiają się w jedną, religijno-polityczną całość.
Wolne balkony, konstytucja w każdym aucie
Do tego, jak w "sekcie smoleńskiej", również w "sekcie konstytucyjnej" dochodzi wszechogarniający kicz. - A ja dostałam coś do pobrania. Nie umiem tego zrobić i znikąd pomocy. Myślałam, że to będą gotowe do naklejenia. Nie bawię się w to. Jestem wiekowa i bandyta komputer jest dla mnie X!! - pisze jedna z internautek do Bartosza Arłukowicza na Twitterze. - Powolutku. Pobieramy. Naciskamy znaczek X. Pojawia się plik graficzny. Wkładamy do drukarki papier samoprzylepny. Dajemy drukuj. Naklejamy na auto, rower albo skuter i wszyscy widzą, że Pani mówi #BezKonstytucjiNieJade - odpowiada jej poseł Platformy, pomysłodawca akcji z naklejkami w kształcie koszulki z napisem "konsTytucJa", które zwolennicy opozycji mogą umieszczać na swoich pojazdach. Wcześniej zachęcał on do wywieszania konstytucyjnych transparentów na balkonach, a akcję opatrzył hasztagiem #WolneBalkony. Wszystko w kontrze do policyjnych represji w zamian za przebieranie pomników.
Zobacz także
Nie wiem, w którym kierunku zmierza ta aktywność, ale wygląda on coraz wyraźniej na ślepą uliczkę, która od protestów w obronie niezależnego sądownictwa, ustawy zasadniczej i wolności słowa, alienuje coraz szersze grupy społeczne. Nie tylko młodzi lewicowcy mają dość podobnej cepelii, ale i zwykli ludzie, którzy nie pałają sympatią do PiS-u, niekoniecznie muszą chcieć wieszać plakaty na krzyżach, dekorować balkony i rowery. W tym sensie coraz większe ”sekciarstwo” części opozycji nie przysparza jej nowych zwolenników, rządowi i jego propagandzie dając broń do ręki i powód do drwin. Z wielu względów wydaje mi się, że obecna opozycja opozycyjności musi się dopiero nauczyć, tak jak Zjednoczona Prawica zrozumiała przed wygraną w 2015 dwie rzeczy - ”jedność nie może być papierowa, a podziały wewnątrz własnego obozu są przyczyną jego klęski”, oraz ”jeśli chcemy wygrać, musimy mówić językiem zwykłego człowieka i coś mu realnie obiecać, a następnie dać”. To jest nadal do zrobienia, ale nie tym językiem i nie tymi metodami. Choćby nawet ktoś przebrał Jezusa w Świebodzinie w koszulkę z ”konstytucją”, samym tym gestem wyborów nie wygra.
Marcin Makowski dla WP Opinie