Manifestacja pod ambasadą Rosji. Domagają się zwrotu wraku Tupolewa
Ukarania winnych i zwrotu wraku samolotu z katastrofy smoleńskiej domagają się protestujący pod ambasadą Rosji w Warszawie. Na pikiecie zorganizowanej przez stołeczny Klub "Gazety Polskiej" pojawiło się kilkadziesiąt osób.
- Rosjanie pozorują śledztwo, tam już żadne śledztwo nie jest prowadzone - mówił szef warszawskiego klubu "Gazety Polskiej" Adam Borowski. Domaga się od Rosjan zwrotu wraku i rejestratorów, "bo to jest polska własność". Stwierdził także, że Rosjanie myjąc i rozcinając wrak samolotu "niszczyli dowody".
Trwa ładowanie wpisu: facebook
- W tym śledztwie wszystko od początku do końca było fałszowane. Tak, jak to w Rosji bywa - dodał Borowski. Stwierdził, że w Smoleńsku rozkradano wrak samolotu, którego części trafiły do skupu złomu. - Są na to dowody - przekonywał.
Manifestację wspierają obywatele Ukrainy i Czech, którzy trzymają transparenty z hasłami, mówiącymi, że w Smoleńsku nie doszło do katastrofy, a do mordu.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"My chcemy prawdy" - skandowali obecni podczas pikiety. - Nie mam jeszcze stuprocentowych dowodów, ale wierzę w zamach - mówił Adam Borowski. - To jest ambasada, która nie szanuje życia ludzkiego. Ten kraj jest barbarzyński. Dla niego mordowanie swoich przeciwników jest elementem polityki. Rozumieją tylko argument siły. My nie możemy okazać słabości. Do końca musimy żądać prawdy o Smoleńsku. Prawdy, popartej dowodami. Mam nadzieję, że podkomisja powołana przez ministra Macierewicza doprowadzi do wykrycia prawdziwych dowodów - tłumaczył szef warszawskiego klubu "Gazety Polskiej".
Głos zabrał także Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej". - Dziś domagamy się prawdy i dowodów zbrodni, które przetrzymuje łajdak rządzący w Rosji - mówił. "Oddać wrak" - skandowali uczestnicy pikiety.
Trwa ładowanie wpisu: twitter