W ćwiczeniach weźmie udział niemal 12 tys. żołnierzy
Inaczej sytuację widzi inny rozmówca "WSJ", politolog specjalizujący się w zagadnieniach Azji Richard Javad Heydarian. Według niego trwające właśnie manewry to "silny sygnał" dla Chin. Sam Pekin nie wydaje się jednak onieśmielony filipińsko-amerykańskimi grami wojennymi. Tamtejsze MSZ ogłosiło, że ma nadzieję, iż wszystkie strony podejmą wysiłki na rzecz "promowania bezpieczeństwa i zaufania w regionie".
Źródła: Reuters, "Wall Street Journal"