Mamo, tato, wyluzujcie!
Chcesz wychować frustrata? Nic prostszego: pilnuj go jak oka w głowie, wychowuj na geniusza, dbaj o równomierny rozwój jego talentów oraz o to, żeby się dobrze uczył. Sukces murowany – takie dzieciństwo to udręka.
Wszystko zaczęło się na wywiadówce. Wszyscy chwalili mojego syna, ale prawdziwe zachwyty usłyszałem w sali zajęć plastycznych. Jedna z jego prac, szkic przedstawiający magika, był przypięty do ściany jako wzór dla innych uczniów. Pod portretem mój syn przedstawił głowę mężczyzny widzianą pod różnymi kątami. Nauczycielka plastyki zdjęła pracę, aby mi ją pokazać. – To zadziwiające, że siedmiolatek samodzielnie wpadł na pomysł takiej gry perspektyw – powiedziała rozentuzjazmowana. – Pana syn naprawdę wyróżnia się w klasie. Ma prawdziwy talent. I tak pojawiło się to słowo na „T”, które sprawia, że serce każdego rodzica zaczyna szybciej bić.
Wieczorem tego samego dnia szukałem w internecie kursów plastycznych i nauczycieli, którzy pomogliby rozwinąć talent mojego syna. W myślach widziałem, jak wychowuję kolejnego Picassa – aż do następnego ranka. – Tatusiu, ja nie chcę nauczyciela, ja po prostu chcę rysować – oświadczył mój syn przy śniadaniu.
Joga dla niemowląt
Zabolało jak uderzenie paskiem w tyłek. Mój syn uwielbia rysować. Godzinami, pochylony nad kartką papieru wymyśla obce formy życia, projektuje złożone komiksy czy szkicuje sylwetkę Ronalda, który strzela z rzutu wolnego. Rysuje dobrze i to go uszczęśliwia. Ale część mnie chciała ujarzmić to szczęście, wyostrzyć i wypolerować jego talent, zmienić jego radość w sukces.
Carl Honoré
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".