PublicystykaMakowski: To początek formalnej erozji obozu rządzącego [OPINIA]

Makowski: To początek formalnej erozji obozu rządzącego [OPINIA]

Na naszych oczach wydarzył się jeden z czarnych scenariuszy, przed którym Jarosław Kaczyński robił wszystko, żeby się obronić. Formalnie klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości traci większość sejmową, czyli traci swobodę rządzenia, którą miał do tej pory. Wkraczamy w nową polityczną rzeczywistość, w której coraz większe znaczenie będą miały głosy sytuacyjne. Bardzo pragmatycznie cyzelowane głosy Pawła Kukiza oraz jego posłów i posłanek, posłowie niezależni oraz "dziewięć szabel" Jarosława Gowina, które będą w tej chwili już ważyć znacznie więcej niż do tej pory.

Makowski: To początek formalnej erozji obozu rządzącego [OPINIA]
Makowski: To początek formalnej erozji obozu rządzącego [OPINIA]
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański
Marcin Makowski

To oznacza, że nie będzie już tak łatwo ominąć ewentualnego sprzeciwu Jarosława Gowina, chociażby w przypadku ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich, co do której stworzenia obliguje przecież wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Zatem wyjście Girzyńskiego, Janowskiej i Czartoryskiego z klubu PiS, to coś znacznie więcej niż opuszczenie go przez trzech parlamentarzystów. To początek formalnej erozji obozu rządzącego.

Podczas piątkowej konferencji parlamentarzyści stworzyli pewną narrację przypominającą tłumaczenie posła Lecha Kołakowskiego, który z partii też przecież odchodził w dosyć dziwnych okolicznościach. Mówił wówczas, że odchodzi bo jest niedoceniany w regionie, że ludzie głosują na jego nazwisko bardziej niż na klub i sprzeciwia się polityce rolnej Prawa i Sprawiedliwości. Ubierał się w szaty Katona, kogoś kto przestrzega przed zbytnią lewicowością partii i uleganiem lobby ekologicznemu. Tłumaczył, że robi to w obronie polskiej ziemi, polskich rolników i poradzi sobie lepiej sam.

Niektórzy w taki sposób budują swoją rozpoznawalność, gdy brakuje jej w normalnym życiu parlamentarnym. I tak też poseł Girzyński wraz z Janowską i Czartoryskim tłumaczyli, że chodzi o politykę energetyczną, że chodzi o nepotyzm w spółkach Skarbu Państwa i socjalizm Nowego Ładu. Dziwnym trafem, przez sześć lat trwania w koalicji, te kwestie im nie przeszkadzały, a przecież problemy nie biorą się z jakiegoś tygodnia politycznego, tylko co najmniej z miesięcy, jeżeli nie lat. Jest to trudne do zrozumienia, gdy spojrzymy na to, jak szybko ta decyzja została podjęta, jak bardzo politycy (również Prawa i Sprawiedliwości) byli zaskoczeni. To nie układa się w żadną logiczną całość.

Totalne zaskoczenie

Ciąg dalszy chciała dopisać rzecznik PiS Anita Czerwińska, ale próbując nadać temu odejściu z PiS-u jakiś pozór nieporozumienia i chaosu. Ten chaos spotęgowała przeciwną konferencją, w której sugerowała, że być może chodzi tutaj o prokuraturę, o służby, o agencję PR-ową Adama Hofmana, jakieś nieoficjalne powiązania, o to, że poseł Czartoryski czy Girzyński mogą mieć problemy w tej sprawie i że jest to pewnego rodzaju uderzenie wyprzedzające i ucieczka od tych problemów. Jednak podczas pytań dziennikarzy nie chciała podawać żadnych szczegółów. Nie chciała niczego sugerować, ale sugerowała. Powiedziała też rzecz, do kwadratu wręcz dziwną, że poseł Janowska została wprowadzona w błąd, sugerując przy tym, że mogłaby jeszcze do partii wrócić.

ZOBACZ: Kaczyński obiecał podwyżki dla posłów? Komentarz Jarosława Sellina

Dla polityka kompromitującym wydarzeniem byłby powrót po konferencji, podczas której ogłosiło się wyjście z partii. To jest coś, czego nawet w polskiej polityce nie widzieliśmy, a widzieliśmy wiele.

Podsumowując - to, co się dzisiaj wydarzyło, zaskoczyło PiS. Poniekąd ułożyło to nam sytuację na naszym bardzo chaotycznym politycznym rynku na nowo. Poseł Cezary Tomczyk już zaczął mówić, że opozycja musi być gotowa na przyspieszone wybory. Moim zdaniem do tego nie dojdzie, ale opozycja już zwietrzyła swoją szansę. Dosłownie w tym samym momencie w mediach społecznościowych Porozumienie Jarosława Gowina zaczęło zapraszać dziennikarzy na konwencję wyborczą. W niedzielę odbędą się wybory na przewodniczącego partii, więc i tutaj są zwierane szeregi.

Przed nami trudny "sezon ogórkowy"

W sezon ogórkowy wchodzimy zatem z kolejnymi napięciami politycznymi. Chodzi m.in. o kryzys z Izraelem w kwestii restytucji mienia pożydowskiego, kryzys z Czechami ws. kopalni Turów oraz o napięcia na linii UE-Rosja. Wchodzimy w ten sezon z rządem, który nie ma większości, jest skonfliktowany i musi walczyć tak naprawdę o każdą ustawę, zarówno w Sejmie jak i w Senacie.

W tej chwili Prawo i Sprawiedliwość próbuje minimalizować straty. Próbuje zachęcić poseł Janowską do powrotu do klubu parlamentarnego tłumacząc, że została wprowadzona w błąd. PiS będzie szukać posłów u Adama Bielana w partii Republikanie i być może będzie się starać o renegocjacje z Jarosławem Gowinem. Będzie też liczyć na to, że posłowie Kukiza okażą się pewnymi elementami w tych głosowaniach, które będą dla PiS-u najważniejsze. Nie mniej jednak jest to tylko i wyłącznie minimalizowanie strat, ponieważ przy większości, która wisi na włosku (a w tej chwili już jej nie ma), nawet jeden poseł robi różnicę. Zwłaszcza w takich głosowaniach, jak z ustawą o Rzeczniku Praw Obywatelskich, które prędzej czy później musi się wydarzyć, bo wyrok TK daje na to czas do połowy lipca. To jest dzisiaj największa zagwozdka.

Czarny sen Jarosława Kaczyńskiego stał się rzeczywistością

Ten czarny scenariusz polityczny Jarosława Kaczyńskiego właśnie się sprawdza. Nie ma już większości w Sejmie, wobec tego każda rzecz będzie wymagała negocjacji, przeciągania liny i szukania taktycznych sojuszy. Być może uda się stworzyć tę większość w poszczególnych głosowaniach, bo przecież nie będzie tak, że nagle Girzyński czy Czartoryski lub Janowska będą zawsze głosować przeciwko PiS - to tak nie działa. Natomiast wchodzimy w okres permanentnej niestabilności, którą może rozwiązać albo założenie jakiegoś nowego koła, albo dobranie posłów do Republikanów Adama Bielana, stworzenie nowej koalicji Zjednoczonej Prawicy lub przyspieszone wybory. Tej ostatniej opcji nie chce chyba jednak nikt, ponieważ nawet opozycja nie jest na nie gotowa. Musimy więc być gotowi jako wyborcy, dziennikarze i obywatele, niestety na permanentną niestabilność, przynajmniej przez najbliższe tygodnie, a nawet miesiące.

Były takie plotki na korytarzach Sejmowych, że za tą trójką posłów pójdą kolejni. Szeptano m.in. o poseł Siarkowskiej, która nie czuła się ostatnio dobrze w Prawie i Sprawiedliwości. Jednak jeśli ktoś miał takie myśli, żeby wystąpić z klubu PiS, to weźmie tę decyzję na wstrzymanie, ponieważ (z jednej strony) posłowie nie potrafią wyjaśnić do końca swoich motywacji, które wydają się być nieco enigmatyczne. Z drugiej strony, te zasianie wątpliwości podczas konferencji rzeczniczki PiS, że chodzi o kwestie prokuratorskie i ucieczkę do przodu spowodują, że raczej jeżeli ktoś myśli o wyjściu to poczeka, aż sytuacja się wyklaruje. Nikt nie będzie ryzykował swojego nazwiska i miejsca na listach, czy np. sytuacji, w której okaże się, że poseł Janowska wróci do PiS-u.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)