"Pętla samodławiąca była połączona z workiem wypełnionym kamieniami. Każdy z tych przedmiotów może stanowić samoistne narzędzie zbrodni"
"Istniała spójność między zeznaniami Waldemara Chrostowskiego, złożonymi w śledztwie zeznaniami oskarżonych, wynikami badań sądowo-lekarskich i innymi dowodami materialnymi. Owszem, w trakcie rozprawy obrona starała się na przykład dowodzić, że oskarżeni nie chcieli i nie przewidywali konsekwencji swych działań, a więc w grę wchodzi nieumyślne spowodowanie śmierci ks. Jerzego.
Dowody wskazywały na prawdopodobieństwo, że chwilę przed wrzuceniem do wody lub w chwili wrzucenia ks. Jerzy jeszcze żył. Rzecz została wyjątkowo dokładnie i rzetelnie opisana przez prof. Krystynę Daszkiewicz, która obserwowała rozprawę od pierwszego do ostatniego dnia. Prof. Daszkiewicz stwierdza: 'Chodzi o połączenie pętli samodławiącej z workiem wypełnionym kamieniami. Każdy z tych przedmiotów może stanowić samoistne narzędzie zbrodni (...). Realizacja zbrodni popełnionej na osobie ks. Jerzego Popiełuszki miała także dlatego szczególny charakter, że z tych dwóch narzędzi uczyniono jedno. Ucisk pętli samodławiącej zależał w związku z tym nie tylko od ruchów kończyn dolnych Księdza. Zależał także od obciążenia tych kończyn workiem z kamieniami i od tego, co się później z tym workiem działo'" - czytamy w książce "Skandalu nie będzie".
Na zdjęciu: Lech Wałęsa, ks. prałat Henryk Jankowski i ks. Jerzy Popiełuszko.