"Jakie to wartości chcieli uratować oskarżeni, maltretując ks. Popiełuszkę?"
Jak wskazuje Piesiewicz, w tym procesie toczyły się dwie albo i trzy akcje równoległe. "W jednej szło o opisanie wszystkiego, co łączyło się ze znamionami czynów przestępczych - porwania i zabójstwa. Tu występowałem jako pełnomocnik oskarżycieli pomocniczych, niejako ramię w ramię z prokuratorem. W drugiej nasuwało się nieuchronne pytanie o źródła inspiracji. Mówiąc krótko: kto za tym stał? W tym przypadku musiało dojść do konfliktu z prokuratorem i sądem. W trzeciej prokurator podejmował gigantyczne wysiłki, aby przeprowadzając zarzut z karą śmierci włącznie, wykorzystać rozprawę do zdezawuowania ks. Popiełuszki i Solidarności. Tu musieliśmy łączyć pozycję oskarżyciela z pozycją obrońcy. Był taki moment, w którym Grzegorz Piotrowski wystąpił z tezą, iż działał w stanie wyższej konieczności. Mówił: 'Wydawało mi się, że mniejsze zło...'. Że mniejsze zło dla zapobieżenia większemu jest potrzebne".
Na to Piesiewicz ripostował: "Mówiłem wówczas, że 'Jeden z oskarżonych postawił tezę o działaniu bezprawnym, by ratować prawo. (...) Forsuje więc tezę brzmiącą w tej sprawie absurdalnie, lecz forsuje ją. Potraktujemy to przez moment poważnie. Otóż pytanie podstawowe: jakie to wartości chcieli uratować oskarżeni, maltretując ks. Popiełuszkę i porywając Waldemara Chrostowskiego? Jakie to wartości chcieli wnieść do życia społecznego? Jaki nowy wspaniały świat chcieli kreować swym przestępczym działaniem? Stan wyższej konieczności jako obronę? (...) Jaką wartość chcieli uratować, narażając życie dwóch osób i wstrząsając opinią społeczną? Wartością tą miały być, proszę Sądu, wiara w totalną nieomylność i władzę - my tu jesteśmy sędziami i prawem. W nocy pałkami regulujemy stosunki społeczne!'".
Fragmenty pochodzą z książki "Skandalu nie będzie" - wywiadu-rzeki Michała Komara z Krzysztofem Piesiewiczem, która 21 października ukaże się nakładem wydawnictwa Czerwone i Czarne.
Na zdjęciu z 3 listopada 1984 r. pogrzeb ks. Jerzego Popiełuszki w kościele Świętego Stanisława Kostki na Żoliborz, który zgromadził tysiące ludzi i przekształcił się w wielką manifestację.
(js)