"Prasowanie babki żelazkiem" - to była zbrodnia służb bezpieczeństwa PRL?
Piesiewicz odnosi się także do słów Bronisława Wildsteina zawartych w artykule opublikowanym na łamach "Rzeczpospolitej" w 22. rocznicę tej zbrodni, który zarzucił mu opieszałość lub zgoła obojętność. Dziennikarz pisał: "Morderstwo jego matki było rzeczywiście wstrząsające - znaleziono ją związaną dokładnie w taki sam sposób jak księdza Jerzego - ale pomimo przypominania o tej tragedii, nie są znane żadne przedsięwzięcia Piesiewicza w celu jej wyjaśnienia".
Co na to Piesiewicz? "Co do zabójstwa mojej matki... Oto kolejność wydarzeń. 16 czerwca 1990 r. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście umorzyła sprawę 'wobec niewykrycia sprawców'. 28 września 1990 r. mój pełnomocnik Czesław Jaworski wniósł zażalenie, w wyniku którego Prokuratura Wojewódzka wznowiła śledztwo. Został zatrzymany Zygmunt G., który opowiadał o swym udziale w 'prasowaniu babki żelazkiem' i że 'kobieta została przykryta kocami, narzutami, krzesłami...'. W czasie przesłuchania stwierdził, że usłyszał opowieść od współwięźnia w zakładzie karnym. Doprowadzono do konfrontacji, która nie przyniosła istotnych rezultatów. Nieco później aresztowano Mariusza J., który twierdził, że posiada wiadomości o grupie dokonującej napadów na Starym Mieście. Wymienił nazwiska. Jeden z członków tej grupy Zbigniew R. oświadczył, że 'postępowanie w sprawie zabójstwa Anieli Piesiewicz wiąże się między innymi ze służbami bezpieczeństwa PRL', zaś Mariusz J. jest 'informatorem Komendy Głównej MO'. Inny - wyjechał do
Stanów Zjednoczonych. Ustalenie jego miejsca pobytu okazało się niemożliwe. 30 października 2005 r. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście umorzyła śledztwo. Obecnie prowadzi je Instytut Pamięci Narodowej. I stosunkowo niedawno ponownie składałem zeznania" - mówi. Na pytanie Komara, dlaczego redaktor Wildstein napisał to, co napisał, Piesiewicz odpowiada pytaniem: "No właśnie - dlaczego?".
Na zdjęciu: przymiarka togi, Krzysztof Piesiewicz w 1973 r.