Majmurek: TVP bije w Tuska jak rosyjska propaganda w Zachód [OPINIA]
Inwazja Rosji na Ukrainę zmieniła polityczny krajobraz i priorytety? Nie do końca. "Niezależnie od wojny, fali uchodźców, zmieniającej się geopolitycznej układanki i dramatu Ukraińców, dla TVP głównym wrogiem i problemem pozostaje Donald Tusk i kierowana przez niego Platforma Obywatelska" - czytamy w tekście Jakuba Majmurka dla Wirtualnej Polski.
Wojna w Ukrainie zmienia radykalnie światowy i krajowy polityczny krajobraz. Ameryka odnawia swoje przywództwo, Zachód budzi się i jednoczy, w Polsce prezydent apeluje o zgodę, premier spotyka się z opozycją i proponuje zmiany Konstytucji, ustawa o obronie ojczyzny przechodzi przez Sejm i Senat bez ani jednego głosu "przeciw".
Wszystko po staremu zostaje za to w TVP, a przynajmniej w głównym programie informacyjnym – czy raczej propagandowym – tej stacji: "Wiadomościach" TVP1. Niezależnie od wojny, fali uchodźców, zmieniającej się geopolitycznej układanki, dramatu Ukraińców, dla TVP głównym wrogiem i problemem pozostaje Donald Tusk i kierowana przez niego Platforma Obywatelska.
W wojennej sytuacji TVP nie była się w stanie powstrzymać od ataków na lidera największej opozycyjnej partii nawet przez dwa tygodnie. Filmiki z Tuskiem mówiącym po niemiecku wróciły błyskawicznie.
W ostatnim tygodniu, od 14 do 20.03, "Wiadomości" zorganizowały coś w rodzaju "tygodnia z Tuskiem". Codziennie w głównym wydaniu programu o 19.30 Tusk był atakowany. Jeśli nie w poświęconym w całości jemu i jego partii materiale, to przynajmniej we fragmentach innych: na ogół atakujących Niemcy za ich politykę wobec Rosji z ostatnich dwóch dekad.
Tusk w objęciach rosyjskiej bestii dzieli Polaków
Już w poniedziałek 14.03 mogliśmy zobaczyć materiał atakujący byłego premiera za to, w jaki sposób przeprowadzone zostało śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Publicysta Karol Gac – regularnie występujący w materiałach "Wiadomości" jako ekspert – przekonywał, że Tuskowi bardziej niż na wyjaśnieniu prawdy o Smoleńsku zależało na tym, by o katastrofę nie oskarżać Rosjan.
Ten zarzut powtarzał się w "Wiadomościach" z zeszłego tygodnia niejednokrotnie. Narrację programu można streścić następująco: Tusk był "rosyjskim człowiekiem w Warszawie", świadczy o tym Smoleńsk, to, że "oszczędzał na obronności", "ignorował ostrzeżenia prezydenta Lacha Kaczyńskiego", lekceważył kwestie bezpieczeństwa energetycznego, wreszcie prowadził politykę podporządkowaną Angeli Merkel, największej sojuszniczce Putina w Europie Zachodniej.
Możliwości wojskowe Rosji. Ekspert o użyciu najnowszej broni hipersonicznej
Wszystko to ilustrowane obowiązkowymi zdjęciami Tuska i Putina przyjaźnie rozmawiającymi na molo w Sopocie. W piątek znów mogliśmy zobaczyć mówiącego po niemiecku Tuska, dziękującego niemieckim chadekom za to, że ich rządy okazały się błogosławieństwem "nie tylko dla Niemiec, ale i dla Europy".
W weekend TVP powtarzało z kolei, że Tusk "dzieli Polaków" i "atakuje rząd" – co jak widać zdaniem wydawców "Wiadomości" nie jest dobrym prawem lidera opozycji w demokratycznym państwie. W dodatku, jak wcześniej już przekonywały "Wiadomości", atakujący rządzących Tusk sam tak naprawdę ciągle faktycznie gra w drużynie Putina.
"Wiadomości" przekonywały do tego we wtorek i środę. Materiały z tych dni zapowiadały fantazyjne nawet jak na ten program paski: "Tusk w objęciach rosyjskiej bestii" oraz "Europejska Partia Putina" – jak paskowi rozwinęli skrót Europejskiej Partii Ludowej (EPP, od angielskiego European People’s Party), do której należy większość europejskiej centroprawicy, w tym PSL i PO.
"Dowodem" proputinowskiej postawy Tuska ma być jego wizyta na wiecu zjednoczonej węgierskiej opozycji we wtorek. Opozycja jednoczy większość węgierskich sił demokratycznych, ale "Wiadomości" skupiły się wyłącznie na jej jednym członie: Jobbiku.
Partia ta faktycznie kiedyś była ugrupowaniem skrajnej prawicy, bardzo prorosyjskim. Dziś jednak przeszła ideową i geopolityczną ewolucję, jest zdecydowanie mniej radykalnie prawicowa, a całą pewnością mniej proputinowska niż Fidesz Viktora Orbána - do niedawna głównego sojusznika PiS w Europie, o czym "Wiadomości" w swoich materiałach z Węgier właściwie się nie zająknęły.
Forma jak z Rossija 1 podważa nawet sensowne zarzuty
Materiał o Tusku na Węgrzech był zupełnie nieuczciwy, wręcz manipulatorski. Stopień naginania rzeczywistości do publicystycznej tezy jest we wszystkich materiałach TVP poświęconych Tuskowi i Platformie tak wielki, że przypominają one czasem to, jak rosyjskie telewizje tworzą alternatywną rzeczywistość w swoim relacjach tego, co dzieje się teraz w Rosji oraz materiałach atakujących Zachód.
Forma materiałów z "Wiadomości", jakby wzięta z najbardziej topornych produkcji Rossija 1, ośmiesza przy tym jakąkolwiek sensowną krytykę Tuska, jaką można by wysunąć wobec jego polityki wobec Rosji czy Niemiec. Można bowiem faktycznie spytać, czy rządy PO-PSL zrobiły wszystko, co można było zrobić dla budowania naszej niezależności energetycznej od Rosji; podobnie jak o skuteczność Tuska jako premiera, a potem szefa Rady Europejskiej, we wpływaniu na europejską politykę wobec Kremla.
Gdy jednak zostajemy skonfrontowani z absurdalną, kosmicznie nieuczciwą antytuskową propagandą, to podstawowy odruch przyzwoitości nakazuje bronić przed nią PO i jej lidera. Tym bardziej, że propaganda ta przybiera często zupełnie absurdalne, samoośmieszające się formy.
W czwartek "Wiadomości" wyemitowały na przykład materiał, gdzie proputinowskiej postawy Tuska miało dowodzić to, że w trakcie przemówienia Lecha Kaczyńskiego z okazji 70. rocznicy drugiej wojny światowej lider PO, gdy Kaczyński mówił o zagrożeniu współczesnym neoimperializmem… nie klaskał. Choć klaskała "nawet Angela Merkel".
Tusk natomiast tylko "zacierał ręce", podobnie jak siedzący obok niego Władimir Putin. Wszystko to mogliśmy zobaczyć w zwolnionym tempie. Podobne wrzutki bardziej niż Tuskowi szkodzą TVP, do reszty zatapiają i ośmieszają tę stację, a zwłaszcza jej główny program informacyjny, odbierając im resztki powagi.
Czy to naprawdę pomaga PiS?
Jak jednak wiemy, losy obecnych władz TVP zależą od jednego widza: Jarosława Kaczyńskiego. A ten będzie pozwalał na taki, a nie inny język w TVP, tak długo, jak długo będzie uważał, że TVP dostarcza mu koniecznej osłony propagandowej i pozwala mu wygrywać wybory.
Pytanie, czy obecny przekaz stacji powszechnie kojarzonej z obozem rządowym faktycznie pomaga Prawu i Sprawiedliwości. Czasem propaganda TVP tak się plącze, że ostatecznie uderza w samą siebie i politykę PiS. Weźmy wspomniany materiał o "Europejskiej Partii Putina". Tym paskiem TVP, zamiast skrzywdzić Tuska, wystawiła mu piłkę do strzału do pustej bramki.
Przewodniczący PO wykorzystał szansę: na poświęconej bezpieczeństwu konwencji w PO w sobotę przypomniał, że EPP to partia między innymi bohaterki Pomarańczowej Rewolucji Julii Tymoszenko i heroicznie broniącego swojego miasta burmistrza Kijowa Witalija Kliczki. Propaganda TVP wydaje się w świetle tych faktów szczególnie głupia i niegodna.
Co więcej, do EPP należy też choćby premier Słowenii Janez Janša. Według informacji mediów, to właśnie Janša miał być inicjatorem wyjazdu premierów Słowenii, Polski i Czech do Kijowa. Z polskiej strony obok Mateusza Morawieckiego brał w nim udział Jarosław Kaczyński. Czy zdaniem "Wiadomości" TVP premier Kaczyński wziął udział w inicjatywie Europejskiej Partii Putina?
Niezależnie od oceny tych konkretnych materiałów, w obecnej sytuacji skupienie się TVP na Tusku wygląda na niezdrową, irracjonalną obsesję. Podkopuje także wiarę w to, że wyciągając rękę do opozycji i apelując o zgodę narodową obóz rządowy ma dobre intencje.
Wojna, sytuacja zagrożenia, często wywołują w demokracjach "efekt flagi" – ludzie gromadzą się wokół rządzących, często motywowani obawą przed zmianą władzy – jeśli nie jest ona oczywiście niekompetentna – w trakcie kryzysu. By "efekt flagi" zadziałał, rząd musi jednak wyciągnąć rękę także do wyborców środka, do części społeczeństwa, która nie podziela jego wyrazistej politycznej tożsamości.
Przekaz TVP nie pomaga w tym PiS. Stacja, często społecznie postrzegana jako narzędzie politycznej komunikacji rządzącej partii, dzieli społeczeństwo, odgrzewa stare ideologiczne spory, wszystkim, którzy mają wątpliwości, przypomina, czemu PiS nawet w trakcie kryzysu nie można ufać. Czy ktoś na Nowogrodzkiej uzna w końcu, że TVP przegina i trzeba tam przestawić wajchę? Jaka decyzja by nie zapadła, będzie jednym z kluczowych rozstrzygnięć polskiej polityki następnych miesięcy.
Jakub Majmurek dla WP Wiadomości
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski