PublicystykaMajmurek: "PiS właśnie stracił kontrolę nad przekazem o reprywatyzacji" (OPINIA)

Majmurek: "PiS właśnie stracił kontrolę nad przekazem o reprywatyzacji" (OPINIA)

Nie ma dnia bez politycznej bomby, więc czwartek nie jest wyjątkiem. Prawdziwą sensacją jest to, co na komisji weryfikacyjnej w sprawie stołecznej reprywatyzacji powiedział weteran reprywatyzacyjnego biznesu, mecenas Robert Nowaczyk.

Majmurek: "PiS właśnie stracił kontrolę nad przekazem o reprywatyzacji" (OPINIA)
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Stróżyk
Jakub Majmurek

W mediach społecznościowych najbardziej "poniósł się" fragment zeznania mecenasa o Mariuszu Kamińskim, ministrze koordynatorze służb specjalnych. W trakcie alkoholowej libacji u pewnego urzędnika stołecznego ratusza Kamiński miał chodzić na czworakach i całować się z suczką rasy bokser. To może i smakowita opowieść obyczajowa, ale to nie ona jest "bombą". Nowaczyk w trakcie przesłuchania przedstawił szokujące zeznania, obciążające polityków PiS i podległe im służby.

Mieszkania i roszczenia

Dowiedzieliśmy się między innymi, że europoseł PiS i jeden z czołowych intelektualistów partii, Zdzisław Krasnodębski, chciał od Nowaczyka kupić mieszkanie w zreprywatyzowanej kamienicy, z której usunięto lokatorów. Krasnodębski zaprzeczył. Nowaczyk zeznał też, że brat Jacka Sasina, gdy ten był wojewodą mazowieckim, skupował roszczenia reprywatyzacyjne do różnych adresów, posługując się wiedzą dostarczoną przez polityka PiS.

Dowiedzieliśmy się też, że Jakub R. - były wicedyrektor Biura Gospodarowania Nieruchomościami w stołecznym ratuszu i jeden z oskarżonych w aferze reprywatyzacyjnej - trafił do urzędu z rekomendacji Macieja Wąsika, obecnego szefa CBA. Jakub R. miał za zadanie wyczyścić roszczenia reprywatyzacyjne do Srebrnej 16. To działka, na której spółka powiązana z PiS planowała budowę wieżowca, o którym mowa w ujawnionych przez "Gazetę Wyborczą" taśmach. "Ludzie z CBA" mieli mieć do R. pretensje o to, że nie wygaszał roszczeń dostatecznie skutecznie.

Wszystko to bardzo źle dla PiS wygląda. Nawet biorąc poprawkę na to, że Nowaczyk uwikłany w liczne reprywatyzacyjne przedsięwzięcia, może nie być szczególnie wiarygodnym świadkiem. Jego zeznania zupełnie rozbijają narrację PiS o reprywatyzacji.

Wyglądała ona następująco: stołeczna reprywatyzacja to jedna z wielkich afer PO, która w Warszawie współpracowała ręka w rękę z deweloperami, nieuczciwymi prawnikami, szemranymi handlarzami roszczeń i zwykłym przestępcami. W efekcie afery dziesiątki tysięcy osób skończyło na bruku, a Jolanta Brzeska straciła życie. Lech Kaczyński tymczasem kamienic z lokatorami nie zwracał, a PiS chce teraz naprawić krzywdy i wyjaśnić sprawę.

Z zeznań mecenasa Nowaczyka wyłania się zupełnie inny obraz. PiS jest w nich partią, która sama głęboko uwikłana jest w reprywatyzacyjny biznes. I nie chce go systemowo uniemożliwić, ale stara się jak najwięcej dla siebie z niego wyrwać. Niewykluczone, że 31.01. 2019 roku zostanie zapamiętany jako graniczna data, gdy PiS utracił kontrolę nad swoim przekazem o reprywatyzacji.

Kłopotliwe zeznania

W zeznaniach Nowaczyka jest też wątek, który przerazić powinien nas wszystkich. Dotyczy on 2016 roku, gdy Jakub R. odszedł z ratusza i znalazł się na celowniku CBA (pracę CBA nadzoruje minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński). Według prawnika, na polecenie służb R. miał naciskać na niego, by pomógł mu szukać haków na różne osoby – w tym Hannę Gronkiewicz-Waltz. Miał też przekazać prawnikowi propozycję nie do odrzucenia: w zamian za 30 proc. zysków z każdej reprywatyzacyjnej transakcji, CBA miało mu zapewnić ochronę.

Jeśli to choć w części prawda, to mamy do czynienia z jednym z większych skandali w tym wieku w polskiej polityce. Takie postępowanie służb to standard właściwy raczej dla Rosji lat 90., nie stabilnej demokracji Europy Zachodniej. Jeśli faktycznie, jak twierdzi Nowaczyk, CBA działa jak organizacja przestępcza, chroniąca w zamian za procent od zysków osoby łamiące prawo, to mamy do czynienia z całkowitą kompromitacją służby, powołanej, by oczyścić polskie życie publiczne z korupcji, szemranych interesów, niezdrowych mechanizmów na styku państwa i biznesu.

Gdyby zeznania Nowaczyka się potwierdziły, to znaczyłoby to, że żyjemy przegniłym państwie mafijnym, gdzie władza wykorzystuje służby do bezprawnego zwalczania przeciwników politycznych i biznesowych, oraz do nielegalnego gromadzenia majątku. To coś poważniejszego nawet niż "taśmy Kaczyńskiego".

W kogo uderzy "wybuch"?

Oczywiście, zeznania Nowaczyka nie mogą być wyrokiem, trzeba je dokładnie zweryfikować. Są powody, by zadawać pytania o wiarygodność świadka. Tym niemniej opozycja powinna teraz domagać się wyjaśnień w sprawie roli CBA w aferze reprywatyzacyjnej. Konieczne wydaje się także przesłuchanie R. przed komisją weryfikacyjną. To od niego pochodzić miały najbardziej bulwersujące informacje w zeznaniach Nowaczyka, były pracownik ratusza powinien sam teraz je potwierdzić lub im zaprzeczyć.

Komisja weryfikacyjna miała być dla PiS granatem, przy pomocy którego wysadzi w powietrze stołeczną Platformę. Nie udało się. Mimo licznych bardzo poważnych zarzutów, jakie w kwestii reprywatyzacji można by postawić administracji byłej pani prezydent, PO pewnie wygrała wybory w Warszawie. Teraz wygląda, jakby reprywatyzacyjny granat nagle zaczął wybuchać w rękach Patrykowi Jakiemu. Wezwanie Nowaczyka przed komisję może okazać się jednym z kluczowych błędów obozu władzy w roku, gdy jeśli chce wygrać drugą kadencję, nie może ich w ogóle popełniać.

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)