Magierowski o Misiewiczu. "Prezes PGZ i Macierewicz mają przekonanie, że jest kompetentny"
Skoro doszło do nominacji Bartłomieja Misiewicza, to zarówno prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej, jak i minister Macierewicz, mają przekonanie, że pan Misiewicz jest na tyle kompetentny i dobrze przygotowany do pełnienia tej funkcji - ocenił dyrektor biura prasowego prezydenta Marek Magierowski.
– Prezydent Andrzej Duda zajmuje się sprawami dotyczącymi wojska jako zwierzchnik Sił Zbrojnych, natomiast nie może zajmować się wszystkimi nominacjami, które w tym obszarze się odbywają. Skoro doszło do tej nominacji, to zarówno prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej, jak i pan minister Antoni Macierewicz, który w pewnym sensie nadzoruje tą spółkę, mają przekonanie, że pan Bartłomiej Misiewicz jest na tyle kompetentny i dobrze przygotowany do pełnienia tej funkcji, zapewne stąd ta decyzja - powiedział Magierowski w TVP.
Szef prezydenckiego biura prasowego przyznał, że niektóre działania, słowa, czy deklaracje Misiewicza mogły budzić kontrowersje, ale "być może odnajdzie się na swoim nowym stanowisku".
Decyzja budząca emocje
"To się według prezesa Jarosława Kaczyńskiego nazywa zniknięciem Misiewicza z życia publicznego. Wstydu nie mają, nawet 10 kwietnia rozpychają się #PiSiewicze" - ocenił na Twitterze były szef MON Tomasz Siemoniak. Pojawiły się komentarze, że "Misiewicz jest niezatapialny".
Młody polityk od dawna budzi emocje. 27-letni asystent Antoniego Macierewicza wzbudził zainteresowanie, kiedy oficerowie wojska salutowali mu i witali go słowami: "czołem panie ministrze".
Inną głośną sprawą z udziałem polityka była opisana w mediach sprawa jego wizyty w jednym z białostockich klubów. Miał tam przyjechać luksusowym samochodem z ochroniarzem z Żandarmerii Wojskowej.
Nowa posada w PGZ to jego powrót do tej spółki Skarbu Pańśtwa. Misiewicz był już członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, ale zrezygnował z posady, kiedy media podały, że nie ukończył kursu dla członków rad nadzorczych i nie ma wyższego wykształcenia.
Magierowski o podkomisji smoleńskiej
Magierowski był pytany w TVP także o przedstawione w poniedziałek wnioski podkomisji ds. katastrofy smoleńskiej, według których na pokładzie samolotu Tu-154 mogło dojść do wybuchu termobarycznego
Odpowiadając zaznaczył, że prezydent "stara się nie oceniać dzisiaj tych - jak rozumiem - cząstkowych wniosków czy konkluzji, które wynikają z pracy czy to podkomisji, czy prokuratury". Podkreślił, że prezydent liczy przede wszystkim na dotarcie do prawdy o katastrofie, co - według Magierowskiego - nie jest łatwe "z uwagi na zaniedbania, które popełniono siedem lat temu".
Szef prezydenckiego biura prasowego zaznaczył, że jeżeli przewodniczący podkomisji ds. katastrofy smoleńskiej dr Wacław Berczyński oraz jej członkowie nie mają do końca przekonania, że dowody, które zostały przedstawione opinii publicznej "to jest właśnie ta ostateczna, stuprocentowa wersja wydarzeń w Smoleńsku, więc tym bardziej pan prezydent czeka na finał tych działań".
Źródło: PAP/TVP/WP