PublicystykaMagdalena Ogórek: Zrabowane podczas II wojny światowej dzieła wracają do Polski. Czekamy na więcej

Magdalena Ogórek: Zrabowane podczas II wojny światowej dzieła wracają do Polski. Czekamy na więcej

Odzyskanie trzech cennych dzieł sztuki z rąk syna austriackiego nazisty Ottona von Wächtera to wynik mojego ponaddwuletniego śledztwa. Mam nadzieję, że za przykładem sukcesu tej akcji do Polski zaczną wracać inne przedmioty, zrabowane przez niemieckich i austriackich dygnitarzy hitlerowskich podczas II wojny światowej. Dokumenty do których podczas moich badań dotarłam są szokujące i wyglądają jak z filmu akcji, z grą wywiadów w tle. To zupełnie nowe spojrzenie na proces rabowania dóbr kultury z Polski oraz życie i śmierć gubernatora dystryktu krakowskiego, Ottona von Wächtera - mówi w rozmowie z Marcinem Makowskim dla WP Opinii, historyk oraz dziennikarka dr Magdalena Ogórek.

Magdalena Ogórek: Zrabowane podczas II wojny światowej dzieła wracają do Polski. Czekamy na więcej
Źródło zdjęć: © East News | East News
Marcin Makowski

Marcin Makowski: W niedzielę 26 lutego poinformowała Pani o sukcesie trwającego ponad dwa lata śledztwa. Zrabowane podczas II wojny światowej dzieła sztuki wróciły do Polski. Co to za eksponaty, skąd dokładnie pochodziły i jaką mają wartość?

Magdalena Ogórek: Do Krakowa powróciły wczoraj 3 obiekty, utracone podczas II wojny światowej. Najważniejszy z nich to gwasz z widokiem na Pałac Potockich w Krakowie. Przypisuje się go Julii z Potockich Liechtenstein, wnuczce Jana Potockiego, autora "Rękopisu, znalezionego w Saragossie".
Gwasz stanowi niezwykle cenną wartość ikonograficzną dla muzealników - przedstawia bowiem zabudowę okolicy Pałacu Potockich z I połowy XIX w. Żona Ottona ozdobiła nim pokój małżonka - Pałac Potockich stanowił siedzibę urzędową gubernatora dystryktu krakowskiego Ottona von Waechtera w okupowanym Krakowie. Na odwrocie gwaszu Charlotte Waechter zapisała odręcznie: "widok Pałacu Potockich - zabrane z Krakowa w 1939 r.". Horst Waechter przekazał jeszcze XVII w. mapę Krakowa oraz renesansowy miedzioryt, prawdopodobnie z początku XVI w. Wartość obiektów szacować będą konserwatorzy zabytków. Dzisiejsze wydarzenie jest bezcennym precedensem: Horst Waechter powiedział do kamer TVP Info, iż "zwraca obiekty, bo chce, by za jego przykładem poszli inni - Niemcy i Austriacy, którzy trzymają w domach dzieła sztuki pochodzące z Polski". The Guardian zwrócił uwagę, iż jest to "wspaniały przykład dla całego świata." Zgadzam się z przewodniczącym Ryszardem Czarneckim, że jest to pierwszy przypadek w naszej historii, że dziecko tak wysokiego hitlerowskiego dowództwa zwraca coś Polsce dobrowolnie, nie żądając niczego w zamian. Pamiętajmy, iż w przypadku spraw restytucyjnych prawo bardzo często chroni sprawców, a nie ofiary - wielokrotnie musieliśmy płacić za odzyskane obiekty, mimo, że przed wojną były naszą własnością.

Obiekty w Krakowie przekazał Horst von Wächter, syn gubernatora dystryktu krakowskiego Generalnej Guberni podczas II wojny światowej. W jaki sposób nawiązała z nim Pani kontakt i wpadła na trop wywiezionych dzieł sztuki?

Na ślad tych obiektów trafiłam, szukając innego, bezcennego dzieła - "Walki kranawału z postem" Pietera Brueghela, wywiezionego przez SS-Gruppenfuhrera Ottona von Waechtera już w grudniu 1939 r. z Muzeum Narodowego Krakowa. Po wielu miesiącach bardzo trudnych poszukiwań odnalazłam w Austrii syna Ottona, Horsta i rozpoczęłam rozmowy z nim, prowadząc jednocześnie badania naukowe - w celu znalezienia dokumentów, potwierdzających rabunek innych dzieł sztuki przez Ottona von Waechtera. Dotarłam m.in do Tajnego Archiwum Watykańskiego, gdzie po wielotygodniowych poszukiwaniach trafiłam na nowe informacje odnośnie śmierci Wachtera - idąc tym trope i prowadząc dalsze badania ustaliłam, że Otto nie umarł w Rzymie w 1949r. śmiercią naturalną, a został otruty. Otto Waechter czekał w Watykanie na przerzut do Argentyny - stąd moja wizyta w Archiwach Watykańskich.

Jak na tę informację zareagował jego syn?

Horst był bardzo poruszony wiadomością o okolicznościach śmierci ojca. On traktuje sprawy, związane z jego rodzicami bardzo emocjonalnie. Rozmowy z nim wskazują, jak bardzo kochał matkę, ojca praktycznie nie znał. Po wielogodzinnych dysusjach, po wielu naszych spotkaniach zdecydował się udostępnić mi rodzinne archiwa, a w nich korespondencję rodziców, którą właśnie tłumaczę i analizuję. W listach znajduje się sporo odniesień do innych dzieł sztuki i sporo niespodzianek historycznych - dla historyka materiał marzenie. Zresztą, podczas pracy nad sprawą Waechtera nieustannie towarzyszyły mi zaskakujące wydarzenia i odkrycia, a rzeczywistość przerastała czasem fikcję rodem z Dana Browna. To jest niezwykła historia, z Mosadem w tle. Bardzo częsty kontakt z Horstem Waechterem sprawił, że wreszcie mogło paść z mojej strony pytanie wprost o zrabowane dzieła sztuki. Przedstawiłam mu także dowody naukowe, w postaci źródeł, jakie odnalazłam. Odwiedzając Horsta wielokrotnie w Austrii zauważyłam mapę z Krakowa, miałam okazję pytać go o inne artefakty. Poza Austrią i Watykanem, odwiedziłam jeszcze wiele innych archiwów, m.in. w Niemczech - były to dwa lata wytężonej pracy.

Czy gubernator dystryktu krakowskiego był jednym z nielicznych dygnitarzy wywożących na własny użytek dzieła sztuki z Polski, a może taka była ówcześnie reguła?

Podczas II wojny światowej hitlerowcy zadali polskiej kulturze potężny cios. Niszcząc kulturę, próbowano odrzeć nas z naszej tożsamości. Dzisiaj historycy sztuki każą nam szacować polskie straty na ponad pół miliona obiektów. O wielu nigdy się nie dowiemy - dokumentację niszczono celowo podczas wojny, brakuje katalogów przedwojennych kolekcji prywatnych. Otto von Waechter był gubernatorem dystryktu krakowskiego - podczas badań trafiłam na dokument, który wspomina, iż Otto von Waechter uzyskał nieograniczoną władzę nad dziełami sztuki w Krakowie.

Dlaczego jego syn dopiero teraz zdecydował się na zwrot zrabowanych przedmiotów?

Nikt z Polski wcześniej do niego nie dotarł. Byłam pierwsza. Ponadto do takich rozmów trzeba być bardzo dobrze przygotowanym. Dzieci hitlerowców wypierają wiele spraw, reagują bardzo indywidualnie na prawdę o swoich rodzicach. Do takich rozmów oprócz gruntownej wiedzy historycznej trzeba mieć mnóstwo wyczucia i dyplomacji. Bardzo łatwo coś zepsuć, spłoszyć. Mój początek rozmów z Horstem do łatwych nie należał. Obecnie mamy ze sobą bardzo dobry kontakt, a o historii rozmawiamy otwarcie, chociaż nie zgadzamy się w większości aspektów.

Czy podczas przeszukiwania archiwów i nawiązywania kontaktów z Horstem von Wächterem, miała Pani wsparcie polskiej ambasady albo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego?

Oczywiście - gdy sprawy zaszły już bardzo daleko - informowałam Ministerstwo o moich działaniach. Obecnie jest szczególnie dobry czas dla powrotów dzieł sztuki. Mamy rząd, dla którego sprawy restytucyjne są bardzo ważne. Dzięki Panu Wojewodzie Małopolskiemu Józefowi Pilchowi udało się doprowadzić sprawę do końca - czyli doprowadzić do przekazania tych obiektów miastu Kraków - stąd zostały zabrane. Dyrektorzy krakowskich muzeów zdecydują, gdzie trafią obiekty.

Jak na tle tego znaleziska wyglądają prace nad odzyskaniem innych, zrabowanych z Polski dzieł sztuki?

To zapewne pytanie do Ministerstwa KiDN, nad czym teraz pracuje. Warto zaznaczyć, iż po 1989 r. powróciło do Polski sporo obiektów. Oczywiście zawsze należy robić wszystko, by odzyskiwać jeszcze więcej.

Czy ma Pani jakiegoś "świętego Graala", którego chce Pani odzyskać? Czy po tym sukcesie przyjdzie pora na kolejne przekazania?

Mam. Na razie jest to bardzo trudno sprawa i brak materiałów oraz źródeł, ale tak samo rozpoczynała się sprawa Waechtera, więc jestem dobrej myśli.

Pisze Pani również książkę o Ottonie von Wächterze. Udało się dotrzeć do jakiś niepublikowanych do tej pory informacji, oprócz tych, o ktorych już Pani wspomniała?

Historia Waechtera to zbiór samych niepublikowanych odkryć historycznych. Do tej pory jedyny naukowiec, jaki wspominała na łamach "Financial Times" o Waechterach to prof. P. Sands. On z kolei idzie śladem zbrodni wojennych, jest prawnikiem prawa międzynarodowego. Pozostajemy w stałym kontakcie. Książka zapewne nieco się opóźni, bo cierpię na ustawiczny brak czasu - współprowadzę dwa programy w TVP: "W Tyle Wizji" i "Studio Polska", odbywam mnóstwo podróży w związku ze sprawą Waechtera. Proszę życzyć mi powodzenia.

Rozmawiał Marcin Makowski, WP Opinie

Magdalena Ogórek - Doktor nauk historycznych, dziennikarka i prezenterka telewizyjna. W 2015 roku kandydatka na prezydenta Polski z lisy wyborczej Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)