Pożyczka z Rosji. Le Pen przed komisją śledczą
Szefowa Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen stanęła przed parlamentarną komisją śledczą ds. zagranicznych wpływów. - Gdyby ta umowa mnie do czegoś zobowiązywała, nie podpisałabym jej - stwierdziła liderka skrajnej prawicy z Francji, pytana o rosyjską pożyczkę.
Marine Le Pen przed parlamentarną komisją śledczą ds. zagranicznych wpływów, pytana była w środę o swoje związki z Rosją, w tym o zaciągnięcie pożyczki w wysokości 9 mln euro w 2014 r. w rosyjskim banku First Czech-Russian Bank kojarzonym z Kremlem. -
Le Pen o pożyczce z rosyjskiego banku
- Podpisałam umowę z bankiem, nie z Władimirem Putinem - przekonywała Le Pen. Zaprzeczyła, że poddała się rosyjskim wpływom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Gdyby pożyczka mnie do czegoś obligowała, nie podpisałabym umowy - mówiła liderka nacjonalistycznego ugrupowania. - Nie mam innych zobowiązań niż spłata tej pożyczki, to wszystko - bagatelizowała zadłużenie u Rosjan.
"Pożyczka u Macrona". Ale bank jest tylko rosyjski
Marine Le Pen broniła się znaną już tezą o tym, że pożyczka została zaciągnięta w Rosji, bo żaden francuski bank nie chciał dać pieniędzy jej partii.
- Pożyczka we francuskim banku jest pożyczką u Emmanuela Macrona - dodała. Nie zauważyła, że w tym przypadku państwowe banki potraktowała jako instytucje prezydenta Francji, co przeczy jej stanowisku o rosyjskim banku rzekomo niezależnym od Putina.
Front Narodowy (który w 2018 r. zmienił nazwę na Zjednoczenie Narodowe) zabiegał o sfinansowanie kampanii przed wyborami regionalnymi w 2015 r.
Francuskie media przypominają, że Marine Le Pen po raz pierwszy spotkała się z Władimirem Putinem w marcu 2017 r. na kilka tygodni przed pierwszą turą wyborów prezydenckich we Francji.
Źródła: BBC News, PAP