Macierewicz kolejny raz o "zamachu smoleńskim". Tym razem w mediach ojca Rydzyka
Wiceprezes PiS w swoim najnowszym felietonie dla Telewizji Trwam oraz Radia Maryja wrócił po raz kolejny do tematu katastrofy smoleńskiej. Były szef MON uważa, że konieczne jest "ujawnienie wszystkiego, co wiążę się ze zbrodnią smoleńską".
Wiceprezes PiS, który słynie z lansowania tezy o "zamachu smoleńskim", po raz kolejny wypowiedział się na temat katastrofy. Na łamach mediów ojca Rydzyka stwierdził, że "to przecież zbrodnia smoleńska była pierwszym aktem ataku, brutalnego, straszliwego".
"Nie tylko na tych, którzy polegli, ale także na cały nasz kraj, na całą Polskę. Na wszystkie te państwa, które wyzwoliły się z komunizmu" - pisze Macierewicz. Jego słowa cytuje "Fakt".
Macierewicz o ataku na rodzinę
Były szef MON zaczął swój felieton od podziękowań dla "ojca dyrektora". Nie były to jednak zwykłe podziękowania, tylko podsumowanie "całej tej wielkiej pracy, jaką ojcowie redemptoryści, na czele z ojcem Tadeuszem Rydzykiem, przez te ostatnie 30 lat zrealizowali, ratując Polskę" - stwierdził polityk.
W dalszej części Macierewicz skupił się nie tylko na katastrofie smoleńskiej, ale także na "zagrożeniach dla polskiej rodziny".
Zobacz też: Wydatki podkomisji Macierewicza wyszły na jaw. "Wielka kompromitacja"
"Atakowana jest nasza tożsamość jako mężczyzny i kobiety, atakowane jest małżeństwo, atakowane jest życie dzieci nienarodzonych" - wymieniał polityk. "To właśnie jest dzisiaj atakowane w sposób bezwzględny. W taki sposób, jakiego nie spotykaliśmy nawet w okresie terroru i okupacji sowieckiej" - stwierdził wiceszef PiS.
Katastrofa smoleńska
Przypomnijmy, że Macierewicz przez lata próbował udowodnić lansowane przez siebie tezy na temat "zamachu smoleńskiego". Jak udało się ustalić senatorowi Koalicji Obywatelskiej Krzysztofowi Brejzie, koszty działalności "podkomisji smoleńskiej" wyniosły przeszło 22 mln złotych.
Polityk wielokrotnie zapowiadał ujawnienie "prawdy", kwestionując tym samym raport komisji Millera.
Działania polityka PiS niejednokrotnie budziły ogromne kontrowersje. W 2012 roku dr Grzegorz Szuladziński, "ekspert" zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej (również utworzonego przez Macierewicza), dowodził tezy o wybuchu na pokładzie samolotu za pomocą parówek.