Maciej Zalewski prawomocnie skazany na 2,5 roku więzienia
Maciej Zalewski, były poseł Porozumienia Centrum i minister w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy, jest już prawomocnie skazany na dwa i pół roku więzienia oraz 10 tys. zł grzywny, za wyłudzenie od szefów Art-B łapówki dla spółki "Telegraf". Skazany chce się odwołać jeszcze do Sądu Najwyższego.
20.10.2003 18:35
"Gazeta Wyborcza" i "Trybuna" doniosły, że w zeszłym tygodniu Sąd Okręgowy w Warszawie rozpatrywał odwołanie Zalewskiego od wyroku trzech i pół roku więzienia, orzeczonego w grudniu zeszłego roku przez warszawski sąd rejonowy. SO utrzymał uznanie winy Zalewskiego, ale obniżył karę o rok. Wyrok jest już prawomocny, ale Zalewski chce skorzystać z prawa do skargi kasacyjnej w Sądzie Najwyższym. Tam będzie mógł kwestionować jedynie formalną stronę orzeczeń.
Sprawa Zalewskiego była jednym z "odprysków" afery Art-B; pośrednio dotyczyła związanej z PC spółki "Telegraf", której prezesem Zalewski był przed objęciem w marcu 1991 r. funkcji sekretarza stanu w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego przy Kancelarii Prezydenta.
Wkrótce potem został oskarżony o pomoc w 1991 r. w ucieczce z kraju szefom Art-B Bogusławowi Bagsikowi i Andrzejowi Gąsiorowskiemu, o wprowadzenie ich w błąd co do możliwości kupna akcji "Telegrafu", przywłaszczenie sobie przekazanej mu na ten cel równowartości 17 mld starych zł oraz o zażądanie od nich 40 mld starych zł nieoprocentowanej pożyczki dla "Telegrafu".
W 1998 r., po niemal pięcioletnim procesie, Sąd Rejonowy w Warszawie całkowicie uwolnił Zalewskiego od winy, a kosztami postępowania obciążył skarb państwa. Sąd nie uwzględnił podstawy oskarżenia - zeznań Bagsika i Gąsiorowskiego. Nie znaleziono "obiektywnych dowodów", które potwierdziłyby ich zeznania, a istniejące wątpliwości sąd rozstrzygnął na korzyść Zalewskiego. Obrona zarzucała prokuraturze polityczne motywy działania; szefów Art-B uznała za oszustów, którzy nie mogą być wiarygodnymi świadkami.
Wkrótce potem Sąd Okręgowy w Warszawie zwrócił do sądu I instancji dwa zarzuty - co do oszustwa i żądania łapówki wobec szefów Art-B. W połowie grudnia 2002 r. Sąd Rejonowy skazał Macieja Zalewskiego na 3,5 roku więzienia i 10 tys. zł grzywny.
Bagsik i Gąsiorowski twierdzili, że latem 1991 r. Zalewski kilka razy spotykał się z nimi żądając 40 mld zł pożyczki dla "Telegrafu" i proponując za 17 mld zł kupno akcji tej spółki. Miał od tego uzależniać bieg śledztwa przeciw Art-B, na które rzekomo miał wpływ. Obaj szefowie spółki uznali to za "propozycję nie do odrzucenia".
W trwającym od października 1993 r. procesie Zalewski, który odpowiadał z wolnej stopy, nie przyznał się do winy co do żadnego z zarzutów. Twierdził, że kontakty z szefami Art-B nawiązał w ramach swych obowiązków w BBN. Kontaktował się z nimi przez pięć dni czerwca 1991 r. w celu uzyskania informacji o Art-B, potrzebnych dla bezpieczeństwa państwa. Chciał m.in. poznać mechanizm "oscylatora", który umożliwiał podwójne oprocentowanie tych samych pieniędzy w różnych bankach. Mówił, że po nominacji do BBN, gdzie pracował od marca do listopada 1991 r., odsprzedał swe udziały w "Telegrafie" i przestał być prezesem tej spółki.
W szeroko rozgałęzionej sprawie Art-B prowadzono ogółem blisko 30 postępowań karnych i cywilnych, które przeważnie są już rozstrzygnięte. Od sierpnia 2002 r. Bagsik, skazany prawomocnie na 9 lat za aferę Art-B, odbywa resztę zasądzonej mu kary. W październiku 2000 r., po trwającym dwa i pół roku procesie, Sąd Okręgowy w Warszawie uznał Bagsika za winnego wszystkich zarzucanych mu przestępstw, w tym osławionego "oscylatora", czyli wielokrotnego oprocentowania tych samych pieniędzy w różnych bankach.