Macedonia w potężnym kryzysie. "Terroryści", korupcja i spiski
Kraj, który niegdyś był przykładem dla innych państw na Bałkanach, dziś zmierza w stronę przemocy, destabilizacji i masowej korupcji. Wszystko przez... spór o nazwę kraju
Niewiele jest wiadomo na pewno o tym, co stało się 10 maja w Kumanowie, ale to, co wiadomo, budzi duży niepokój. Kilkudziesięciu uzbrojonych Albańczyków - większość z nich z Kosowa - przez 28 godzin toczyło regularną bitwę z oddziałami macedońskich służb bezpieczeństwa, w efekcie czego zginęły co najmniej 22 osoby (w tym ośmiu policjantów), a 37 zostało rannych. Według doniesień państwowych mediów, terroryści - tym mianem określiły Albańczyków władze - posługiwali się symboliką separatystycznej Narodowej Armii Wyzwolenia, macedońskiej odnogi UÇK (Armii Wyzwolenia Kosowa).
Nie byłby to pierwszy atak albańskich nacjonalistów. Mimo że w 2001 roku, po zakończeniu wojny w Kosowie, NAW złożyła broń w zamian za większe prawa dla macedońskich Albańczyków (stanowią oni ponad 1/4 ludności Macedonii), to w ostatnich latach nasiliła się działalność albańskich bojówek walczących o "Wielką Albanię". W 2014 roku ostrzelali oni budynek macedońskiego parlamentu, a trzy tygodnie przed wydarzeniami w Kumanowie napadli na komisariat policji w przygranicznej miejscowości Goszenice.
Rządowy spisek?
Nie wszyscy są jednak przekonani, że to, co zdarzyło się w sobotę, rzeczywiście było dziełem separatystów. Według opozycji, za wszystkim mógł stać rządzący krajem od 2006 roku premier Nikoła Gruewski, który zmaga się obecnie z największym jak dotąd skandalem swoich rządów. Wszystko przez publikowaną przez media serię podsłuchów czołowych polityków rządu. Nagrania ujawniły szeroką korupcję i szokujące praktyki koalicji, w tym fałszowanie wyborów, bezpośrednie "sterowanie" sędziami i masowe podsłuchy ludzi związanych z opozycją. Jeden z ostatnich przecieków, ukazujący zaangażowanie najwyżej postawionych polityków w tuszowanie zabójstwa popełnionego przez policjanta, wywołał falę protestów w całym kraju.
- To wszystko wydarzyło się akurat w czasie, kiedy społeczny sprzeciw wobec obecnego rządu zbliżał się do krytycznego punktu - i to tuż przed kolejną wielką manifestacją zaplanowaną na niedzielę - mówi w rozmowie z WP James Ker-Lindsay, badacz procesów politycznych na Bałkanach z London School of Economics. - Nie twierdzę, że, jak mówi opozycja, Gruewski wynajął tych bandytów, by odwrócić uwagę od swoich problemów. Ale biorąc pod uwagę to, co wiemy o tym rządzie, nie mogę też tego wykluczyć. Już samo to, że racjonalny obserwator z zewnątrz nie może wykluczyć takiego spisku mówi wiele o tym, z jaką sytuacją mamy do czynienia - dodaje.
Zdaniem angielskiego eksperta, obecny konflikt nie jest przede wszystkim konfliktem etnicznym, lecz politycznym, bo przeciw rządowi protestują tak słowiańscy Macedończycy, jak i Albańczycy czy Turcy zamieszkujący ten kraj.
- Nie oznacza to jednak, że jeśli tak dalej pójdzie, to ten kryzys nie nabierze też charakteru etnicznego. W Macedonii zawsze był obecny pewien poziom napięć pod tym względem - mówi Ker-Lindsay. Jeśli jednak akcja w Kumanowie miała odwrócić uwagę od problemów rządu Gruewskiego, to nie osiągnęła swojego celu. Mimo że premier ogłosił we wtorek dymisję kilku kluczowych osób w rządzie - w tym szefowej MSW i szefa służb specjalnych - zamieszanych w aferę podsłuchową, to nic nie wskazuje na to, by społeczne oburzenie zmalało. Wręcz przeciwnie - na 17 maja szykowany jest największa dotąd antyrządowa manifestacja w Skopje.
W stronę autorytaryzmu
Obecne wydarzenia w Macedonii uwydatniają ogromny regres w standardach demokratycznych, jaki dokonał się w tym kraju w ostatnim czasie. O ile jeszcze kilka lat temu Macedonia służyła jako przykład demokratycznych reform dla innych państw na Bałkanach, o tyle dziś zmierza w kierunku autorytaryzmu i wszechogarniającej korupcji.
- W 2008 roku Macedonia była na 33 miejscu jeśli chodzi o wolność prasy. Obecnie jest poniżej 130. W walce z korupcją była absolutnym pionierem na Bałkanach, zaś w kwestiach takich jak profesjonalizm służb, bezpieczeństwo granic czy zwalczania przestępczości zdecydowanie przodowali w regionie - mówi WP Tomasz Żornaczuk, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. - Teraz natomiast mamy do czynienia z niewydolnością państwa, korupcją ogarniającą cały system i brakiem wolnych mediów - dodaje. Przytacza przy tym przykład sprzed wyborów w 2014 roku, kiedy jedna z komercyjnych telewizji opublikowała nagranie, przedstawiające to, jak premier Gruewski osobiście negocjował sprzedaż jednego z macedońskich banków serbskiemu biznesmenowi. Reakcją telewizji państwowej było oskarżenie kanału, który opublikował nagrania, o wpływanie na wynik wyborów. Niedługo potem stacja otrzymała wysoką karę finansową - oficjalnie za niewywiązywanie się z obowiązku promowania rodzimej kultury - i była zmuszona do zamknięcia
działalności.
Wszystko przez Grecję
Co spowodowało tak dramatyczny zwrot kraju w stronę autorytaryzmu? Wszystko przez... nazwę kraju. Oficjalnej nazwy państwa, czyli Republika Macedonii, nie uznaje bowiem Grecja (większość terytorium historycznej Macedonii leży w Grecji, co według Aten sygnalizuje terytorialne pretensje północnego sąsiada). I to właśnie było powodem zablokowania starań Macedonii w sprawie przystąpienia do NATO i Unii Europejskiej.
- Kiedy Macedonia miała szansę na akcesję do Unii, to miała też motywację do reform, często bolesnych. Tymczasem po tym, jak Grecja zablokowała tę możliwość, zamiast "marchewki i kija" został tylko kij - mówi Żornaczuk.
Tego samego zdania jest Ker-Lindsay. Według Anglika, Unia Europejska powinna zareagować na obecną sytuację i umożliwić Macedonii rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych.
- To bardzo ważne i kluczowe dla przyszłości Macedonii. W przeciwnym wypadku, ten kraj będzie zmierzał w bardzo niebezpiecznym kierunku - twierdzi ekspert.